結尾
~ ColeGdy się zorientowaliśmy, że nie ma Kai'a i tego...kogoś, było już za późno. Znaleźliśmy nieprzyjemnego Kai'a, a po nim i Borgu ślad zaginął.
Kto to był? Bo na pewno nie nasz Lloyd. To nie mógł być on.
Wziąłem Kai'a na ręce, gdy Zane potwierdził, że ma tylko złamany nos. Na całe szczęście, bo bym mu nie darował.
Bo to nie jest Lloyd. Lloyda już nie ma.
Minęło tyle czasu bez śladu po nim, że to byłoby zbyt proste. To musiał być ktoś inny.
- Co robimy?- usłyszałem głos Nyi. Ona była wykończona. Udawała tylko dobrą minę do złej gry. Obwiniała się za to, że wtedy nie pobiegła za Lloydem choć widziała, że biegnie za tamtym typem.
Ale to nie była jej wina. Nikogo z nas.
- Musimy się rozdzielić. Nie możliwe, by rozpłynął się w powietrze.- skinąłem głową. Ustaliliśmy, że ja i Nya wracamy do klasztoru, a Zane i Jay szukają śladów.
Kierowaliśmy się na motory. Przełożyłem Kai'a przez ramię i zacząłem jechać.
Jechaliśmy w ciszy. Pogrążeni w swoich myślach. Wszyscy widzieliśmy jego twarz, ale to nie mógł być on.
Albo poprostu nie chciałem, by to był nasz Lloyd.
Każdy z nas inaczej przeżywał starte najmłodszego z nas. Ja paliłem. Choć paliłem już wcześniej, ale to nic.
Każdy z nas kiedyś umrze, to ja sobie chociaż popalę.
Wróciliśmy do klasztoru. Położyłem Kai'a do jego łóżka i poszedłem po szmatkę z wodą, by trochę go ogarnąć. Z twarzy rzecz jasna.
Właśnie nalewałem wody w kuchni, gdy usłyszałem cichy płacz w salonie. Jeśli to nie ja i nie Kai to...
- co się dzieje Nya?- odłożyłem miskę w wodą i szmatkę na bok i podszedłem do dziewczyny.
- Co? Nie, nic się nie dzieje. Ja tylko..- nieudolnie próbowała zamaskować, to że płakała. Wziąłem jej dłonie i ścisnąłem z swoimi.
- Płacz nie jest oznaką słabości, tylko odwagi- spojrzała na mnie z skruchą w oczach. Podziwiałem ją i tak już długo próbowała walczyć z emocjami.
- Sama mi to powiedziałaś. Pamiętasz?- na chwilę się uśmiechnęła jednak szybko posmutniała.
- Wiesz, że to był on prawda? To był Lloyd.- teraz to ja spojrzałem gdziekolwiek byle nie na nią.
- nie wiem już co jest prawdą, a co nie. Jeśli to był on, to dlaczego nas nie poznał? Dlaczego porwał Borga? Czemu...- poprostu mnie przytuliła. Jest dobrą przyjaciółką.
- Nie wiemy co się działo przez te dwa lata. Jeśli ktoś go porwał mógł zrobić z nim wszystko.
- A może to nie był Lloyd tylko ktoś kto miał nas zmylić? By rozsiać promyk nadziei w naszych sercach, by po tym nas zniszczyć?
- Być może Cole, ale nawet jeśli to udało mu się, a my zrobimy wszystko, by znaleźć prawdę- zgodziłem się z nią i wstałem.
- Idę poskładać twojego brata. Ktokolwiek to nie był, to ma mocną łapę. Kai tego skurwysyna zabije za to- mrugnąłem jej okiem na co lekko się rozpromieniła.
Wziąłem wodę i szmatkę i skierowałem się do pokoju Kai'a.
Jednak zatrzymałem się przy drzwiach na przeciwko jego. Lloyd miał pokój zaraz przy nim, bo chciał mieć go na oku.
Może dlatego teraz tak cierpi? Bo za bardzo chciał mu matkować?
Tak to prawdopodobne. Gdyby miał możliwość, to by go adoptował.
Westchnąłem i uchyliłem drzwi do pokoju blondyna.
Dalej ten sam bałagan, który zostawił tu dwa lata temu. Nawet ja nie mam takiego burdelu.
- Trzeba tu w końcu posprzątać, bo ten smród będzie gorszy niż w mojej zupie.- wróciłem do pokoju Kai'a, który powoli się wybudzał.
- No nasza księżniczka wstała. Witamy w strefie żywych kolego- usiadłem koło jego łóżka i dałem mu chwilę, by zaczaił gdzie jesteśmy.
- Co się stało?
- to raczej ja powinienem o to zapytać- wziąłem szmatkę i zacząłem powoli czyścić jego twarz z krwi.
- albo nie narazie o tym nie myśl. Skup się na tym, że zaraz czeka cię nastawienie nosa.
- Chyba sobie jaja robisz- prychnąłem na jego słowa, ale zaprzeczyłem.
- Przecież ty urwiesz mi nos, a nie nastawiasz. Gdzie jest Zane?
- Nie ważne. Już nie raz nastawiałem nos, twój niczym się nie różni.
- Ciekawe komu. Chyba w grze komputerowej.- zaśmiał się na co przekręciłem oczami.
- Jeszcze słowo, a przyprowadzę tu twoją siostrę- momentalnie pobladł.
- Dobra rób co masz robić- westchnął na co się zaśmiałem.
Po niecałych 30 sekundach nosek jak nowy.
- no i o co tyle krzyku?
- Dzięki- pomogłem mu usiąść. Widziałem, że chciał coś powiedzieć, więc nie wychodziłem.
- złapaliście go?- wiedziałem, że o to zapyta. Pokiwałem przecząco głową na co zasłonił sobie twarz rękoma.
- Co teraz zrobimy? Pixal nas zabije.-
- Nie będzie tak źle. Znajdziemy Borga i osobę, która go porwała.
- Ale wiemy kto to jest. Słyszałeś go i widziałeś prawda? Teraz tylko się zastanowić dlaczego..
- Kai może ktoś próbuje nas wrobić, by znów mieć nadzieję i-
- Nigdy nie straciłem nadziei, a to był on. Jestem pewny w 100% i choćbym miał sam przekopać całe ninjago, to zrobię to bez wahania.
- nawet jak to on, to chyba nie pamięta kim jest. Nie możemy tak poprostu go zapytać, bo skończymy gorzej niż ty teraz- przekręcił oczami, a ja wstałem.
- Odpocznij Kai. Jeszcze zdążysz się nabawić kolejnego guza- mrugnąłem do niego i wyszedłem.
Czemu to zawsze musi się tak kończyć?
Sorki za opóźnienie

CZYTASZ
"Plaga"~ninjago
Fiksi PenggemarPLAGA "~ Lloyd Garmadon Goniliśmy go ponad 15 minut. Skąd jest taki szybki? - No stój wreszcie!- wykrzyczałem w biegu, lecz zamarłem gdy usłyszałem ten głos. - W twoich snach płomyczku.