39

72 56 4
                                    

Od razu, gdy tylko usiadłem w ławce, zauważyłem, że coś jest nie tak. Sooyeon siedziała obok mnie wyraźnie przestraszona, jakby ktoś ją dopiero co skrzywdził. Jej dłonie trzęsły się delikatnie, a palce kurczowo zaciskały się na krawędzi jej bluzki. Co chwilę unosiła wzrok, rozglądając się wokół, jakby bała się, że ktoś nas obserwuje.

Nie wiedziałem, czy powinienem pytać, więc przez pierwsze dwie lekcje tylko obserwowałem ją kątem oka. Starała się udawać, że wszystko jest w porządku, ale każdy szczegół w jej zachowaniu mówił mi coś innego. Zauważyłem, że jej dolna warga była lekko spuchnięta, jakby ktoś ją uderzył albo – nie, nawet nie chciałem o tym myśleć. Coś było bardzo nie tak.

Kiedy dzwonek oznajmił przerwę, zebrałem w sobie odwagę, by wreszcie coś powiedzieć. Nie byłem w tym najlepszy, ale patrzenie na Sooyeon w takim stanie było trudniejsze niż strach przed tym, że mnie zignoruje.

– Sooyeon – zacząłem cicho, patrząc na nią z boku. – Wszystko w porządku?

Drgnęła, jakby wyrwałem ją z transu, i spojrzała na mnie z wyraźnym przerażeniem. Jej spojrzenie było takie... zimne, zgaszone. Nigdy wcześniej takiego u niej nie widziałem.

– Tak – odpowiedziała odruchowo, ale jej głos zadrżał. – Dlaczego pytasz?

Zacisnęła dłonie na kolanach, jej knykcie pobielały od siły nacisku. Przez chwilę myślałem, że zaraz wybuchnie płaczem, ale ona zamiast tego odwróciła wzrok, udając, że zajmuje ją coś w zeszycie.

– Wyglądasz inaczej niż zwykle – powiedziałem ostrożnie. – Jakby coś cię bardzo martwiło. Jeśli... jeśli potrzebujesz z kimś porozmawiać, mogę wysłuchać.

Przez chwilę nie odpowiadała. Milczenie między nami ciążyło jak nigdy wcześniej. W końcu wzięła głęboki oddech, ale jej oczy pozostały wbite w blat ławki.

– To nic takiego – wymamrotała. – Po prostu... nie spałam dobrze.

Nie uwierzyłem jej. Coś było bardzo, bardzo nie tak, ale nie chciałem naciskać. Może potrzebowała przestrzeni. Może nie ufała mi na tyle, by mówić, co się naprawdę stało.

– Okej. Ale jeśli coś jest nie tak... naprawdę możesz mi powiedzieć – dodałem, starając się, by mój głos był jak najbardziej łagodny.

Dzwonek zadzwonił, zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Zauważyłem jednak, jak jej ramiona lekko się rozluźniły, gdy podniosła wzrok. Spojrzała na mnie szybko, niemal nieśmiało.

– Dzięki, Sunoo – wyszeptała. Jej głos był cichy, ale w tych dwóch słowach kryło się coś więcej. Jakby pierwszy raz od dawna ktoś zaproponował jej pomoc.

Moje myśli krążyły wokół tego, co się właśnie wydarzyło. Te dwa proste słowa – „Dzięki, Sunoo" – nie brzmiały jak zwykła odpowiedź. Było w nich coś głębszego, coś, co zdawało się wołać o pomoc, mimo że jej usta mówiły coś zupełnie innego.

Patrzyłem na Sooyeon kątem oka, gdy przygotowywała się do kolejnej lekcji. Jej ruchy były powolne, jakby z trudem wykonywała najprostsze czynności. Widząc to, poczułem w środku coś, czego nie potrafiłem zdefiniować – ciężar, który sprawiał, że nie mogłem po prostu tego zignorować.

Dlaczego tak się czułem? Przecież sam próbowałem unikać Sooyeon, by nie wciągała się w moje życie, które i tak było wystarczająco skomplikowane. Próbowałem trzymać się z dala od innych, myśląc, że to najlepszy sposób, by ich chronić. A teraz robiłem dokładnie to, czego unikałem – interesowałem się jej problemami.

Przypomniałem sobie, jak ona próbowała wyciągnąć mnie z mojego zamknięcia, gdy zauważyła, że coś jest nie tak. Byłem dla niej oschły, zdystansowany, a mimo to ona nie odpuściła. Teraz to ja czułem ten dziwny obowiązek, tę wewnętrzną potrzebę, by zrobić coś więcej. Może to była wdzięczność, a może coś innego, coś, czego nie chciałem jeszcze nazwać.

The World Beyond Me || Kim SunooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz