Przebłysk prawdy
Kiedy Trump wrócił do swojego pokoju po spotkaniu z Joe, serce wciąż biło mu w szalonym rytmie. Wszystko, co usłyszał od Joe, było tak nieoczekiwane, że nie potrafił od razu odnaleźć spokoju. Ciąża Joe, dzieciak, który miał stać się częścią ich życia - to wszystko wydawało się jak sen. Ale Donald nie mógł zapomnieć o Kimie.
Kim, który wkradł się w jego myśli od pierwszego spotkania, który wywrócił jego świat do góry nogami i zasiała niepokój w jego sercu. To było nieuniknione - coś między nimi się wydarzyło, coś, czego nie dało się zaprzeczyć.
Usiadł na łóżku i wziął głęboki oddech, zamykając oczy. Myślał o Joe, o obietnicach, które złożył, o tym, co miało dla niego znaczenie. Ale potem, jakby w odpowiedzi na tę myśl, w jego głowie pojawił się obraz Kima: jego twarda, ale jednocześnie pełna czułości postawa, te jego oczy, które były w stanie przyciągnąć Trumpa z niewypowiedzianą siłą.
Był rozdarty. Nie chciał zranić Joe, nie chciał niszczyć ich życia, które wciąż było pełne obietnic. Ale nie mógł też zaprzestać myślenia o Kimie. Coś w tym mężczyźnie sprawiało, że Trump czuł się jak nigdy wcześniej - zauważony, rozumiany, inny. Kim miał w sobie coś magnetycznego, coś, co nie dawało spokoju.
Donald wiedział, że musi ponownie porozmawiać z Kimem. Musiał zrozumieć, co tak naprawdę czuje, bo to, co działo się w jego sercu, było zbyt silne, by to zignorować.
Wieczorem zadzwonił do Kima. Jego głos był spokojny, ale pełen napięcia, jakby wiedział, że ta rozmowa zmieni wszystko.
„Kim, musimy się spotkać. Chciałbym porozmawiać" - powiedział.
Kilka godzin później znaleźli się w jednym z mniej obleganych barów w Singapurze, gdzie mogliby porozmawiać na osobności. Kim patrzył na niego uważnie, a Trump nie potrafił zacząć. Wszystko, co mówił, wydawało się nieodpowiednie, nie w porę.
„Kim, wiesz, że jestem w związku z Joe. I wiesz, co to dla mnie znaczy. Ale..." - Trump zawahał się. „Ale nie mogę ukryć tego, co czuję. To, co między nami, to nie tylko przyjaźń. To coś więcej. I czuję, że muszę być szczery z tobą, bo nie mogę dalej tego ignorować."
Kim milczał przez chwilę, jego twarz nie zdradzała niczego, ale Trump mógł dostrzec delikatne drżenie jego dłoni. Po chwili Kim spojrzał mu głęboko w oczy.
„Donald, od samego początku czułem, że coś jest między nami. Wiem, że jesteś z Joe, i wiem, jak wiele to dla ciebie znaczy. Ale muszę ci powiedzieć, że moje uczucia do ciebie są silniejsze, niż chciałem to przyznać. Zawsze starałem się to ukrywać, bo nie chciałem cię ranić. Ale nie mogę już dłużej tego tłumić."
Trump czuł, jak jego serce bije coraz szybciej. To było jak wyzwolenie, ale jednocześnie pułapka. „Kim, nie wiem, co zrobić. Moje życie z Joe... to nie jest łatwe, ale kocham go. Jednak to, co czuję do ciebie, nie jest czymś, czego mogę po prostu zignorować. Jesteś dla mnie czymś, czego nigdy wcześniej nie miałem. Coś prawdziwego, coś, co nie ma nic wspólnego z polityką, z władzą. Jesteś... inny."
Kim, patrząc na niego, poczuł mieszankę ulgi i bólu. „Donald, wiem, że nie mogę cię zmusić do wyboru. Ale musisz wiedzieć, że... że jestem tu, czekam. I że to, co czuję, jest prawdziwe."
Trump wziął głęboki oddech, czując, że świat wokół niego kręci się szybciej, niż kiedykolwiek. Wiedział, że nie ma łatwych odpowiedzi. Czuł się przytłoczony odpowiedzialnością za Joe, ale nie mógł pozbyć się uczucia, które narastało w nim od chwili, gdy poznał Kima.
„Muszę to przemyśleć" - powiedział, czując się, jakby stał na rozdrożu. „Nie mogę zrobić niczego, czego będę żałować. Ale Kim... jestem tu z tobą. I to, co czuję, nie jest przypadkiem."
Kim skinął głową, ale w jego oczach nie było smutku. Była nadzieja. Nadzieja, że Trump znajdzie odpowiedź, którą obaj będą mogli zaakceptować.
Trump wiedział, że przed nim trudna decyzja. Ale nie miał już wątpliwości: to uczucie do Kima było prawdziwe, choć nie łatwe do pogodzenia z jego dotychczasowym życiem.
YOU ARE READING
Przeznaczenie (TrumpxKimJongUn)
FanfictionŻycie Donalda jest nudne i szare - do póki nie poznaje mężczyzny który go odmienił - Kima. Ale czy razem dadzą radę demonom przeszłości? Okładka z pinteresta