Dni mijały, a Grace coraz częściej czuła, że życie w Seaview zaczyna się zmieniać. Kiedyś widziała to miejsce jako symbol stagnacji, coś, co przywiązywało ją do przeszłości. Teraz zaczęła dostrzegać w nim elementy, które mogłyby stać się częścią jej przyszłości. Nathan, mimo że wciąż pełen tajemnic, stanowił dla niej nieoczekiwaną siłę, która przyciągała ją do tego miasteczka. Czuła się, jakby coś w jej życiu zaczynało się układać w zupełnie nowy sposób, chociaż nie miała pojęcia, dokąd to ją zaprowadzi.
Grace wróciła do swojej pracy w hotelu, choć nie miała pojęcia, jak długo jeszcze chciała w nim zostać. Jej matka miała jasno określony plan na jej życie: po rocznicy hotelu miała przejąć stery, stać się nową właścicielką, kontynuować tradycje rodzinne. Jednak im dłużej Grace była w Seaview, tym bardziej zaczynała dostrzegać, że to nie jej życie, nie jej wybór. Z jednej strony pragnęła zrobić to, co od niej oczekiwano, z drugiej – czuła, jakby z dnia na dzień jej marzenia oddalały się coraz bardziej.
Pewnego popołudnia, po długim dniu pracy, Grace spacerowała brzegiem morza, zastanawiając się nad tym wszystkim. Czuła w sobie wewnętrzny niepokój, jakby jej serce było rozdarte między dwoma światami. Z jednej strony była tu, z drugiej tam – w Nowym Jorku, gdzie życie toczyło się szybciej, gdzie była w centrum wydarzeń. W Seaview jednak znalazła coś, czego nie mogła odnaleźć w mieście – spokój, przestrzeń do zastanowienia się nad tym, kim naprawdę jest.
Podniosła wzrok, by spojrzeć na horyzont, kiedy usłyszała znajomy głos.
„Grace?”
Zanim zdążyła się odwrócić, Nathan stanął obok niej. Czuła, jak jego obecność wypełnia przestrzeń, jakby był jej częścią, choć znali się dopiero od kilku dni. Zaskoczył ją swoją nagłą obecnością, ale zarazem poczuła, że jest to dokładnie to, czego potrzebowała. Jego obecność była jak ucieczka od rzeczywistości, jakby pozwalała jej na chwilę zapomnieć o wszystkim, co ją dręczyło.
„Co tu robisz?” – zapytała z uśmiechem, choć miała wrażenie, że zna odpowiedź. To, że Nathan pojawił się w jej życiu, zaczęło się stawać czymś naturalnym, jakby od zawsze mieli ze sobą coś nieuchwytnego, coś, co po prostu musiało się wydarzyć.
„Szukam cię” – odpowiedział spokojnie, a w jego oczach była ta sama tajemnicza głębia, którą widziała w nim od pierwszego spotkania. „Czuję, że coś jest nie tak. Chciałem porozmawiać.”
Grace poczuła, jak w jej sercu zaczyna bić szybszy rytm. „Co masz na myśli?”
Nathan zamilkł na chwilę, jakby ważył każde słowo, które miał powiedzieć. „Wiem, że nie wszystko jest łatwe. Wiem, że masz swoje wątpliwości, swoje pytania. Ale nie musisz tego robić sama, Grace. Jeżeli czegoś się nauczyłem przez te wszystkie lata, to tego, że nie warto dusić w sobie emocji.”
Grace patrzyła na niego, zastanawiając się nad tym, co powiedział. Czy rzeczywiście mogła mu zaufać? Czy mogła podzielić się tym wszystkim, co czuła? Tak wiele razy w życiu trzymała swoje emocje w sobie, obawiając się, że jeśli je uwolni, nie będzie w stanie ich opanować.
„Nathan, ja… po prostu nie wiem, co robić” – powiedziała cicho, a jej głos zabrzmiał jak szept. „Czuję, że jestem rozdarta. To, co chciałam w Nowym Jorku, nie ma tu miejsca. Ale też nie wiem, czy to, co oferuje Seaview, to naprawdę to, czego pragnę. A ty…” – urwała, niepewna, jak kontynuować.
„Ja rozumiem, Grace. I wiem, że to nie jest łatwe. Widziałem to, jak próbujesz znaleźć odpowiedzi. I chociaż sam nie wiem, dokąd to wszystko zaprowadzi, jedno jest pewne – nie musisz tego przechodzić sama. Życie jest pełne nieoczekiwanych zwrotów, a nie zawsze możemy planować wszystko, co nas spotka.”
To, co powiedział Nathan, dotknęło jej głębiej niż jakiekolwiek słowa. Zawsze myślała, że musi wszystko kontrolować, że jej życie musi być zaplanowane i uporządkowane. Jednak w obliczu tych słów poczuła, jakby nagle zaczynała dostrzegać przestrzeń dla czegoś nowego – dla siebie.
„Dziękuję” – powiedziała cicho, a jej serce zrobiło się lżejsze. „Dziękuję, że jesteś.”
Nathan uśmiechnął się, choć w jego oczach nadal czaił się cień. „Wiesz, Grace, nigdy nie musiałaś być sama. Może to właśnie teraz jest czas, żebyśmy razem zobaczyli, dokąd nas to zaprowadzi.”
Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, a Grace poczuła, że coś się zmienia. Coś, co nazywało się „może”. Może to był początek, może to była tylko chwilowa potrzeba, ale coś zaczęło rosnąć między nimi. Wciąż nie wiedziała, co dokładnie to było, ale czuła, że ta chwila, ten moment, zaczyna budować mosty, które nie miałyby już stać w miejscu.
„Chodź, pokażę ci coś” – powiedział nagle Nathan, wyciągając rękę w jej stronę.
Grace spojrzała na jego dłoń, a potem na jego twarz, na wyraz jego oczu, który mówił wszystko – że to nie jest zwykły gest. To był krok w stronę czegoś, co miało się wydarzyć, coś, co w tej chwili wydawało się tak naturalne, jak oddychanie.
Uśmiechnęła się, chwyciła jego rękę i razem ruszyli w stronę nadbrzeża, gdzie horyzont zlewał się z wodą, a wszystko wydawało się być możliwe.
Bo może właśnie w tej chwili zaczynała się ich wspólna historia.
CZYTASZ
the bridge between us
RomanceW małym nadmorskim miasteczku, rozdzielonym przez zabytkowy most, Grace i Nathan spotykają się po raz pierwszy, choć ich rodziny od lat są sobie wrogie. Ona wraca po porażce w wielkim mieście, on skrywa tajemnice przeszłości, które mogą zmienić wszy...