Rozdział 6

0 0 0
                                    

Słońce chyliło się ku zachodowi, a Grace i Nathan szli razem brzegiem morza, jakby czas dla nich zatrzymał się w miejscu. Wiatr unosił włosy Grace, a fale łagodnie rozbijały się o wybrzeże, tworząc szept w tle ich kroków. Czuła się spokojna w jego obecności, jakby nie musiała mówić, by coś się między nimi działo. Był tam, obok niej, a to wystarczało.

„Gdzie idziemy?” – zapytała w końcu, czując, że przechadzka w milczeniu wcale jej nie przeszkadza, ale potrzebowała poczuć, że ma choć odrobinę kontroli nad tym, co się działo.

Nathan uśmiechnął się tajemniczo, a jego oczy błyszczały w ostatnich promieniach dnia. „Zaraz zobaczysz. Chciałem ci pokazać coś, czego nie znałaś, chociaż to tak blisko. Może to pomoże ci zrozumieć, dlaczego Seaview jest tak wyjątkowe.”

Grace zmarszczyła brwi, ale poczuła w sobie iskrę ciekawości. Ostatnie dni nauczyły ją, że życie w Seaview ma swoje nieoczywiste uroki, które nie zawsze są widoczne na pierwszy rzut oka. Nathan wiedział coś, czego ona nie znała, jakby odkrywał przed nią tajemnicę tego miejsca, które, mimo że było tak małe, miało swoje ukryte historie.

Skręcili w wąską alejkę między domami, która prowadziła do małej, prywatnej plaży. Była to jedna z tych lokalizacji, które widziało tylko kilka osób – wystarczająco daleko od głównej plaży, by nie przyciągała tłumów, a jednocześnie na tyle blisko, by była dostępna. Grace poczuła, jak jej serce bije mocniej. Była tu już wcześniej, ale nigdy nie zwróciła uwagi na to miejsce.

„Zawsze tu przychodziłem, kiedy miałem coś do przemyślenia” – powiedział Nathan, zatrzymując się tuż przy wodzie. „Dzięki temu miejscu nauczyłem się, że nie zawsze musisz mieć odpowiedzi. Czasem wystarczy tylko być tu, w tym momencie.”

Grace poczuła, jak jej serce przyspiesza, a umysł zaczyna się kręcić wokół tych słów. Nathan, który zwykle wydawał się zamknięty, teraz dzielił się z nią czymś osobistym. Jego otwartość miała w sobie coś magnetycznego – coś, co przyciągało ją do niego z każdą chwilą.

„To cudowne miejsce” – powiedziała, podchodząc do brzegu i stając obok niego. Fale muskały jej stopy, a zapach morskiej soli unosił się w powietrzu. „Czuję się tu inaczej niż wszędzie indziej w Seaview. Jakby to była przestrzeń, która pozwala mi na chwilę odetchnąć.”

Nathan skinął głową, patrząc na nią z jakąś dziwną intensywnością w oczach. „Czasem najtrudniejsza decyzja, jaką musimy podjąć, to zaakceptować to, co czujemy. Ale kiedy już to zrobimy, wszystko staje się prostsze.”

Grace spojrzała na niego, czując, jak jej serce bije szybciej. Słowa te, mimo że proste, miały w sobie coś, co sprawiało, że poczuła się zrozumiana. To, co Nathan mówił, zaczęło do niej docierać. Była tu, w Seaview, z nim, a te chwile, chociaż krótkie, zaczynały wydawać się czymś, co miało dla niej znaczenie.

„Wiesz, Nathan,” – zaczęła powoli, zastanawiając się nad tym, co chciała powiedzieć. „Zawsze myślałam, że muszę mieć wszystko pod kontrolą. Moje życie w Nowym Jorku było zaplanowane. Każdy krok. Każdy ruch. Ale tutaj, z tobą… czuję się tak, jakbym zaczynała wszystko od nowa. Jakby to było coś, czego potrzebowałam, ale nie wiedziałam, że tego chcę.”

Nathan uśmiechnął się lekko, jakby dostrzegł coś, czego ona sama jeszcze nie widziała. „Może to, co robisz, to właśnie najlepsze, co mogłaś zrobić. Czasami musisz się zatrzymać, by zrozumieć, czego naprawdę pragniesz. I nie zawsze musi to być zgodne z planem, który masz w głowie.”

Grace patrzyła na niego przez chwilę, czując, jak serce wypełnia jej się czymś, czego nie potrafiła nazwać. To była ta subtelna zmiana, która następowała powoli, ale pewnie. To nie było coś, co nagle ją zaskoczyło. To była drobna transformacja, która działo się stopniowo, z każdym dniem. A Nathan, mimo że wciąż miał swoje tajemnice, stawał się częścią tego procesu.

Zamilkli na chwilę, oboje zapatrzeni w morską taflę. Tylko szum fal wypełniał przestrzeń, a ich obecność wydawała się zlewać z otaczającym światem. Grace poczuła, jak powoli zaczyna rozumieć, że Seaview i Nathan byli czymś, co dawało jej poczucie bezpieczeństwa, ale równocześnie otwierało ją na coś nowego.

„Nathan…” – zaczęła nieśmiało, zastanawiając się, czy powinna zadać to pytanie. „Myślisz, że… my możemy to zrobić? Zbudować coś razem? Wiem, że to brzmi dziwnie, ale… nie wiem, czy kiedykolwiek miałam coś, co byłoby naprawdę moje.”

Jego spojrzenie stało się bardziej intensywne, ale nie odpowiedział od razu. Zamiast tego wziął jej rękę, delikatnie, jakby nie chciał jej przestraszyć. „Nie musisz się bać, Grace. Jesteśmy tu, w tym momencie. Nic więcej nie ma znaczenia. Wszystko jest możliwe, jeśli tylko pozwolisz sobie to poczuć.”

W tej chwili, stojąc obok niego, Grace poczuła, że być może nareszcie znalazła swoje miejsce. Choć nie wiedziała, co przyniesie przyszłość, była gotowa, by zacząć patrzeć na nią inaczej – z nadzieją, z otwartym sercem.

the bridge between usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz