ROZDZIAŁ 19

299 11 0
                                    

★★

Brudna i śmierdząca siedziała w rogu metalowej klatki. Sufit klatki uniemożliwiał jej wyprostowanie się. Bezsilna, ledwie poruszała głową. Jej oczy nieruchome, prawie martwe.

— Żyje? — szepnęłam nieswojo, zaciskając schowaną dłoń.

— Szprycowaliście ją? — zignorował mnie, przenosząc wzrok na pilnujących ją mężczyzn.

— Siergiej się za to wziął. — zainteresowany wyszedł z prowizorycznej łazienki, osuszając ręce.

— Co z nią?

— Kontaktuje. Możesz z nią pogadać.

— Jadła coś?

— Po kilku działkach dała sobie wbić kroplówkę.

— Zróbcie sobie przerwe. — rzucił, podchodząc bliżej. Podkurczył nogi, podpierając ręce na kolanach. 

— Zajebałeś mi chłopaka. — jej pusty i zdarty głos wypełnił pomieszczenie. Jedynym śladem żalu po stracie był rozmazany tusz na policzkach. 

— Był jebanym ćpunem. 

— Dałeś mu heroine. 

— Sam się zajebał, a skoro twój chłoptaś wykitował to lepiej dobrze się przyjrzy. — znajoma fotografia wbiła się na wysokość jej oczu. Przelotnie na nią spojrzała. 

— Pamiętam was. Byliście gośćmi na przyjęciu. — zaczęła nie do końca tak jakbyśmy tego chcieli, ale żadne z nas jej nie przerywało, czekając aż zacznie gadać z sensem. 

— Miałaś ładną sukienkę. — zwróciła się do mnie, na co westchnęłam. Błagam niech przejdzie do rzeczy za nim ją rozszarpie. Jego plecy napięły się do  granic możliwości.

— Ciebie też. Twoje gówniane spojrzenie, którym nas poczęstowałeś. — spojrzała na niego niewzruszona. 

— Zajebiście, a teraz gadaj. Kim on jest?  — przerwał ostro. 

— Nie wiem. To nie my to organizowaliśmy. Odebraliśmy tego faceta z jakiegoś zadupia w lesie. Władował się do skrzyni w furgonetce, a potem podrobił identyfikator. 

— Powiedział jak się nazywa?

— Nie, ale mieliśmy mówić na niego Olek. 

— Olek? — Dimitri przechylił głowe, próbując mi coś przekazać, ale nie miałam pojęcia co to znaczy. Wyciągnął komórkę, wysyłając krótką wiadomość. 

— Taa, podobno to ksywka z czasów szkolnych. — przekręciła zesztywniały kark. Pozycja, w której ją uwięzili sprawiała ogromny ból. 

— Mówił coś jeszcze?

— Nie, nie wiedzieliśmy co chce zrobić. Po podrobieniu identyfikatora przestał nas potrzebować. Rozdzieliliśmy się. 

— Widziałaś broń? — dziewczyna pokręciła głową. 

— Chcieliśmy tylko zarobić. Potrzebowaliśmy kasy. Andrey miał długi, nikt nie chciał nam sprzedawać... 

— Jak dostaliście to zlecenie?

— Często przesiadywaliśmy niedaleko portu przy zarośniętych bulwarach. Nie można tam chodzić bo poziom wody przy dużych opadach podnosi się ponad norme. Policja się tam nie zapuszcza. Można tam ćpać do oporu. Podeszła do nas dziewczyna. Ubrana w szarą bluzę z długimi rudymi włosami. Powiedziała, że da nam zarobić sporo kasy, ale musimy jej pomóc. Na początku kazaliśmy się jej odpierdolić, ale wiedziała o naszych długach. 

— Podała jakieś szczegóły? 

— Nie. Mówiła, że jakiś koleś się niedługo żeni i mamy się wkręcić na obsługe, a potem jej znajomego. Dała nam kopertę z lewymi dowodami, na  które ogarnęliśmy umowy. Zgarnęliśmy go, a reszte już znacie. Posiekał waszego kumpla na ser.

— Pamiętasz miejsce, z którego go odebraliście?

— Podał nam współrzędne. Byłam wkurwiona, że musimy tak daleko po niego jechać. Samochód nie należał do nas, a Andrey chujowo prowadził. Mówił, że miał tam domek. Zdziwiliśmy się bo wyszedł z środka pierdolonego lasu z jedną torbą. 

—  Dobra. — podniósł się do góry. — Jesteś nam jeszcze potrzebna. Za dwie godziny jedziemy na wycieczke. Rozprostuj kości. — chłopak złapał mnie za ramie, ciągnąć do wyjścia, a tamci do niej wrócili.

**

— Powiesz mi o czym myślisz? — oparł się tyłkiem o metalową barierkę na dworze, wyciągając z kiszeni paczkę fajek. Zaciągnęłam się gorzką nikotyną.

— Ten pseudonim coś znaczy. Wysłałem go Rodionowi, ale go nie kojarzy. 

— Może zapomniał. Jest w kiepskim stanie. 

— Nie wydaje mi się. — oparł się po przeciwnej stronie, splątując dłonie na klatce piersiowej. Nie dało mu to spokoju. Próbował to rozszyfrować. 

— Dziewczyna ma do niego bezpośrednie dojście. — ciągnął dalej. 

— Jeśli ją złapiemy... 

— Wątpie, że ją wystawi. Muszą się pilnować. — odparł, zagryzając intensywnie usta. To cholernie seksowne. Rzuciłam niedopalonego papierosa na ziemie, podchodząc. Złapałam go w pasie, częstując resztką dymu, ale jemu to nie przeszkadzało. Mocno mnie pocałował. 

— W lesie muszą być wskazówki. Musimy znaleźć ten domek. — kiwnęłam głową. 

\

KUSHNIKOV [+18] TOM II ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz