EPILOG

344 26 2
                                    

★★ 

Wszedłem do pomieszczenia nie zapalając światło. Znałem je na pamięć. Przesiadywałem tu dłużej niż w jakimkolwiek innym miejscu. Traktowałem je jak dom, chociaż to co tu robiłem wykraczało poza moralność. Niedawno przyniosłem sobie radio. Polubiłem muzykę w akompaniamencie zdesperowanych wrzasków i błagania o litość. Moje ofiary nie miały szczęścia. Zdane na moją łaskę na koniec prosiły o szybką śmierć. 

— No cześć skurwielu. — uśmiechnąłem się, zapalając umieszczoną nad jego głową żarówkę. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, odpalając jednego. 

— Chcesz? — zakpiłem, wiedząc że nie sięgnie. Obwiązałem mu ręce metalowym łańcuchem i podwiesiłem do sufitu. 

— Spierdalaj. — jęknął odrobinę poobijany, ale to zasługa Poli. Nie tknąłem go. 

— Wpierdoliła ci. — zaśmiałem się rozbawiony, opuszczając wzrok na jego drżące nogi. 

— Zajebałbym suke jeszcze raz. — wypluł cwaniacko. Zgrywał twardego.

— Niestety nie będziesz miał okazji. Zabawimy się. — uśmiechnąłem się upiornie, podnosząc rękę z włączoną wiertarką. To będzie bolało. 

**

— Prawie się spóźniłeś. — szepnęła kokietująco, mierząc kątem oka mój ubiór. 

— Musiałem wziąć prysznic. — uśmiechnąłem się, łapiąc ją na wysokości lędźwi. 

— Ubrudziłeś się? p— odniosła brew, seksownie zagryzając usta. Ewidentnie ze mną flirtowała. 

— Odrobine. — strzeliłem karkiem. — Pięknie wyglądasz. — ubrana w srebrzystą mini z dekoltem w kształcie serca. Jestem od niej wyższy, dlatego bez problemu mogłem podziwiać jej ciasno osadzone piersi. 

— Dziękuje. — przechyliła głowę, eksponując gładką szyję. Wgryzłbym się w nią bez zastanowienia i słuchał jej uroczych jęków. Dziewczyna opadła na mój tors, wciskając tyłek w krocze. 

— Pola. — zatrzymałem tą diablice za nim się rozpędziła. 

— No co? Nie chciałbyś wyskoczyć na chwile do łazienki? — odwróciła się, mierząc mnie zalotnym spojrzeniem z pięknym uśmiechem na ustach. 

— To wesele naszych przyjaciół. 

— Nic się nie stanie jak na chwile wyjdziemy. — palcem wskazującym przejechała wzdłuż klatki piersiowej, zatrzymując się nad paskiem od spodni. 

— Chcesz zaciągnąć mnie na samo dno piekła. — splątałem nasze palce. 

— Tylko do łazienki na szybkie bzykanko. 

Wymknęliśmy się bocznym wyjściem, zatrzaskując drzwi do toalety. Poleciałem na ściane, czując jej usta na sobie. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo zerwała ze mnie marynarkę i odpięła koszule. Jest kurewsko niecierpliwa. Moje ubrania wylądowały na podłodze, a jej tyłek na kamiennej umywalce. Złapałem ją za uda, rozsuwając nogi, a kiedy wyciągnęła mojego sterczącego kutasa, odchyliłem koronkowe stringi wchodząc w nią do końca. Ta soczysta cipka ociekała sokami.

— O kurwa! — szepnęła pod wrażeniem, wbijając paznokcie w barki. 

Pieprzyłem ją, obsesyjnie wpatrzony w jej podnieconą twarz. Jest piękna. Delikatna i seksowna. I moja. Niech tylko ktoś spróbuje mi ją kurwa zabrać, a rozjebie każdego. Ugryzienie w usta przywołało mnie do porządku. Wciskałem się w jej ciasną i ciepłą cipkę, dostarczając nieustanych orgazmów. Potargałem włosy, a skóra na ciele lepiła się od potu, ale miałem to gdzieś. Zatrzymałem się, sparaliżowany silnym finiszem wewnątrz słodkiej i należącej do mnie cipki. 

— To było dobre. — skomentowała zdyszana z zadowolonym spojrzeniem.

— Co ty nie powiesz. — zaśmiałem się, wychodząc. Ściągnąłem zużytą gumkę, wyrzucając ją do kosza na śmieci i zacząłem się ubierać. Blondynka poprawiła makijaż i włosy. 

— Myślisz, że nikt nie zauważy? — zażartowała. 

— Świecą ci się oczy z podniecenia. — objąłem ją w pasie, wracając na przyjęcie. Stanęliśmy obok mojego ojca. 

— Dzień dobry. — przywitała się grzecznie. Obiecałem ją do niego zabrać po przyjęciu. Mieli zjeść dobre ciastka i napić się kawy. 

— Dzień dobry. — uśmiechnął się. — Wyglądasz lepiej niż ostatnim razem. 

— To pańska zasługa. Jest pan świetnym weterynarzem. — oznajmiła z uznaniem. Od powrotu do żywych fach mojego ojca niezmiernie ją bawił. To wspomnienie zawsze wprawiało ją w dobry nastrój. 

— Dziękuje. Żaden z moich pacjentów nie narzekał. 

Pokręciłem głową, w głębi ciesząc się, że się dogadują. Ojciec jest ważną częścią mojego życia. Ustawiłem się po prawej stronie za plecami pana młodego, a ona po lewej. Nasi przyjaciele drugi raz biorą ślub tym razem w bardziej kameralnym gronie i ustronnym miejscu. Na jednej z pięknych wakacyjnych wysp. Spojrzałem na moją partnerkę. 

- Gotowa i uzbrojona. - mruknęła cholernie pewna siebie, podnosząc brzeg sukienki pod którą ukryła kaburę z pistoletem. Kochałem ją do szaleństwa. A jeszcze bardziej za to, że zdecydowała się do mnie dołączyć. Byliśmy zgraną parą. Zyskałem piękną, uzbrojoną i niebezpieczną kobietę. 

**

A ja przystojnego, uzbrojonego i seksownego faceta. Jak tylko ceremonia dobiegnie do końca zaciągnę go z powrotem do łazienki. Doprowadzał do szału moje serce, a cipkę do zachłanności. 

- Wkurzasz mnie Kushnikov, ale mocno cię kocham. - uśmiechnęłam się szeroko. 

- Ja ciebie też maleńka. 


_____

No i dotarliśmy do końca. Mam nadzieje, że ta część podobała wam się równie mocno co pierwsza, a losy tej dwójki chociaż w niektórych momentach dramatyczne będzie miło wspominać. Bardzo się ciesze, że udało mi się ukończyć tą serię i że zyskałam tyle osób. Dziękuje za każdy głos i komentarz i zachęcam do podzielenia się waszymi opiniami w komentarzach. Na dniach zajmę się niepoprawionymi rozdziałami, a potem ruszam z kolejną książką. Jeśli jesteście głodni następnych nowości to zapraszam do wbicia obserwacji. Lovv Ya! 🤍🤍

KUSHNIKOV [+18] TOM II ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz