ROZDZIAŁ 9

467 18 0
                                    

★★

— Co to? — spuściłam wzrok na kolana, na których wylądowała ciężka czarna torba. 

— Laptop, żebyś się nie nudziła. 

— Ja? — spojrzałam na niego. 

— Chciałaś zacząć coś robić. 

— No tak, ale co mam z tym zrobić? 

— Z tym? Nic, ale masz jeszcze to. — z ukrytej kieszeni w skórzanej kurtce wyciągnął czarny pendrive. 

— Co na nim jest? — zaintrygowana zaczęłam obracać go pomiędzy palcami. 

— Nagrania z ceremonii oraz pobliskich ulic. Będziesz miała co oglądać. — oznajmił z parszywym uśmieszkiem, czym tylko mnie zezłościł. 

— Mam robić to sama? — odwarknęłam z wyrzutem. Przecież to jest kilkanaście jak kilkadziesiąt nagranych godzin, na których nie wiadomo czy jest to, czego szukamy. 

— Sama wpadłaś na ten błyskotliwy pomysł to masz szanse się wykazać. 

—Jesteś na mnie zły? — zmartwiłam się, mając przed oczami wyraz jego twarzy, gdy byliśmy w szpitalu. Zaciśnięte wąsko usta i pełen chęci mordu wzrok wbity w niewinny szpitalny gumolit. 

— Na siebie. — westchnął. — To banalne. — przetarł oczy. 

— Nie obwiniaj się. — poprosiłam łapiąc go za nadgarstek i przyciągnęłam na udo. — Nie wiadomo czy to cokolwiek by zmieniło. Moglibyście go przeoczyć...

— Nie rozumiesz... — podniósł głos. — Gdybym to sprawdził... 

— Niczego byś nie zmienił!

— Dostał przeze mnie! — wrzasnął, rzucając mi się do gardła. 

— Co kurwa? — jęknęłam z politowaniem. 

— Nie rozumiesz! — warknął, spoglądając wzrokiem urażonego psa. — To mój przyjaciel. Powinienem go chronić. 

Ale czasu nie da się cofnąć w jebany magiczny sposób. Niech się użala, ale najpierw dorwijmy gnoja, który próbował to zrobić. Nie chce, żeby Rodion albo Rosa zginęli. Musimy go powstrzymać zanim odważny się drugi raz.  

— Dimitri nic już nie zrobisz! — złapałam go za materiał koszulki, kiedy zatrzymaliśmy się na środku skrzyżowania. — Przestań się kurwa mazać i go dorwij! — a dla orzeźwienie klepnęłam go w policzek. W nadziei, że jego mózg zacznie pracować.  

— Czy ty mnie uderzyłaś? — zapytał z niedowierzaniem. 

— Tak. 

— Uderzyłaś mnie? — chyba mu się pogorszyło. 

— Ogłuchłeś? — podniosłam brew, krzywiąc się. 

— Dlaczego mnie uderzyłaś? — złapał się za policzek, a dźwięk wkurzonego klaksonu okazał się moim zbawieniem. Chłopak ruszył z opóźnieniem. 

— Nie lubie jak się mażesz, wole jak jesteś twardy. — palnęłam bez zastanowienia, bo moje zęby nie nadążyły zapanować nad językiem. 

Kurwa... O czym ja gadam.

— Huh... - burknął z głupkowatym uśmieszkiem. — Jasne. 

— Jedź do domu. — poprosiłam, otwarcie uderzając się w czoło.

Na szczęście więcej się nie odzywał. Zamknął się aż do drzwi mieszkania. Wpuścił mnie pierwszą, a ja od razu zostawiłam torbę z ciuchami w sypialni. Tak często tutaj bywa, że zaczyna czuć się jak u siebie. 

KUSHNIKOV [+18] TOM II ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz