★★
— Co to? — spuściłam wzrok na kolana, na których wylądowała ciężka czarna torba.
— Laptop, żebyś się nie nudziła.
— Ja? — spojrzałam na niego.
— Chciałaś zacząć coś robić.
— No tak, ale co mam z tym zrobić?
— Z tym? Nic, ale masz jeszcze to. — z ukrytej kieszeni w skórzanej kurtce wyciągnął czarny pendrive.
— Co na nim jest? — zaintrygowana zaczęłam obracać go pomiędzy palcami.
— Nagrania z ceremonii oraz pobliskich ulic. Będziesz miała co oglądać. — oznajmił z parszywym uśmieszkiem, czym tylko mnie zezłościł.
— Mam robić to sama? — odwarknęłam z wyrzutem. Przecież to jest kilkanaście jak kilkadziesiąt nagranych godzin, na których nie wiadomo czy jest to, czego szukamy.
— Sama wpadłaś na ten błyskotliwy pomysł to masz szanse się wykazać.
—Jesteś na mnie zły? — zmartwiłam się, mając przed oczami wyraz jego twarzy, gdy byliśmy w szpitalu. Zaciśnięte wąsko usta i pełen chęci mordu wzrok wbity w niewinny szpitalny gumolit.
— Na siebie. — westchnął. — To banalne. — przetarł oczy.
— Nie obwiniaj się. — poprosiłam łapiąc go za nadgarstek i przyciągnęłam na udo. — Nie wiadomo czy to cokolwiek by zmieniło. Moglibyście go przeoczyć...
— Nie rozumiesz... — podniósł głos. — Gdybym to sprawdził...
— Niczego byś nie zmienił!
— Dostał przeze mnie! — wrzasnął, rzucając mi się do gardła.
— Co kurwa? — jęknęłam z politowaniem.
— Nie rozumiesz! — warknął, spoglądając wzrokiem urażonego psa. — To mój przyjaciel. Powinienem go chronić.
Ale czasu nie da się cofnąć w jebany magiczny sposób. Niech się użala, ale najpierw dorwijmy gnoja, który próbował to zrobić. Nie chce, żeby Rodion albo Rosa zginęli. Musimy go powstrzymać zanim odważny się drugi raz.
— Dimitri nic już nie zrobisz! — złapałam go za materiał koszulki, kiedy zatrzymaliśmy się na środku skrzyżowania. — Przestań się kurwa mazać i go dorwij! — a dla orzeźwienie klepnęłam go w policzek. W nadziei, że jego mózg zacznie pracować.
— Czy ty mnie uderzyłaś? — zapytał z niedowierzaniem.
— Tak.
— Uderzyłaś mnie? — chyba mu się pogorszyło.
— Ogłuchłeś? — podniosłam brew, krzywiąc się.
— Dlaczego mnie uderzyłaś? — złapał się za policzek, a dźwięk wkurzonego klaksonu okazał się moim zbawieniem. Chłopak ruszył z opóźnieniem.
— Nie lubie jak się mażesz, wole jak jesteś twardy. — palnęłam bez zastanowienia, bo moje zęby nie nadążyły zapanować nad językiem.
Kurwa... O czym ja gadam.
— Huh... - burknął z głupkowatym uśmieszkiem. — Jasne.
— Jedź do domu. — poprosiłam, otwarcie uderzając się w czoło.
Na szczęście więcej się nie odzywał. Zamknął się aż do drzwi mieszkania. Wpuścił mnie pierwszą, a ja od razu zostawiłam torbę z ciuchami w sypialni. Tak często tutaj bywa, że zaczyna czuć się jak u siebie.

CZYTASZ
KUSHNIKOV [+18] TOM II ZAKOŃCZONE
Storie d'amoreBo nie tylko za przyjacielem można wskoczyć w ogień.