Rozdział 9 : Co to jest ?

1.9K 171 21
                                    

   Nie odpowiedzieli. Siedzieli tylko i patrzyli.

- Ża...Żartujesz prawda ? - wydukał Vincent.

- Niestety nie - mruknęłam - I najprawdopodobniej ten pożar to moja wina.

Zrobili wielkie oczy.

- Czy... Czy ty chcesz nam wmówić... - Scott najwyraźniej nie mógł dojść do siebie - Że to.. To ty jesteś tym... tym potworem ?

- Na to wygląda - powiedziałam.

- Ale... JAK ? - zapytali obaj.

- Zaczęło się od tego, że gdy wróciłam od was zasnęłam. Obudziłam się, a przez CIEBIE Scott bolała mnie głowa, więc poszłam do kuchni, usłyszałam hałas, odwróciłam się, dostałam w łeb a ostatnie co zobaczyłam to kostium Freddy'ego. Ocknęłam się w jakimś dziwnym coś jakby labolatorium, a potem zobaczyłam postać która przedstawiła się jako twój najgorszy koszmar. Jedyne czym się od ciebie różnił to ton głosu. Wstrzyknął mi jakieś pomieszane DNA i potem straciłam nad soba panowanie. To tyle. Więcej nic nie pamiętam, poza tym, że obudziłam się w garażu przy rzece.

Przez moment panowała cisza.

- A... wiesz może, jakiego stworzenia było to DNA ? - zapytał Scott.

- Nie - powiedzialam - Ale mogę pokazać efekty, o ile będą widoczne.

Nie czekając na odpowiedź podwinęłam bluzkę na plecach. Usłyszałam ich przyśpieszone oddechy, i postanowiłam ich nastraszyć. Spróbowałam poruszać "tym czymś" na plecach. Sukces ! Huk. Odwróciłam się w momencie, w którym Vincent wylądował na podłodze, a tuż na niego spadł Scott. To był naprawdę zabawny widok ! 

- Złaź ze mnie !

Po chwili siedzieli naprzeciw siebie i udawali, że nic się nie stało.

- Najprawdopodobniej mam jeszcze ogon, ale nie będę ściągać spodni - roześmiałam się.

Vincent w tym momencie zrobił się czerwony jak burak. Ja i Scott widząc to zaczęliśmy się śmiać. Co jak co, ale Vin nie powinien jednak pokazywać się z rumieńcem. Wyglądał bowiem przezabawnie. Gdy już się lekko uspokoiliśmy, a Vincentowi zniknął burak z twarzy, zaczęliśmy się zastanawiać, jakie DNA tak właściwie koszmar mi wstrzyknął.

- Jakbym zobaczył ogon to byłoby łatwiej - marudził Scott.

Wkurzyłam się i wysiliłam mięśnie. Moja "wyrośnięta kość ogonowa" wreszcie przebiła się przez materiał i ukazała naszym oczom bez odsłaniania mojej części tylnej.

- Zadowolony Scott ? - mruknęłam.

- A niech mnie... Taki ogon ma tylko jedno stworzenie, niech mnie diabli wezmą...

- No jakie niby ? - byłam strasznie wkurzona



=======================================

Hejjjj :D Uwielbiam trzymać w niepewności, więc nie powiem wam, o jakie stworzonko chodzi :D Przepraszam za ewentualne powtórzenia, jeśli coś :) Tam na samej górze macie filmik, z którego mam bekę cały czas :D No nic, ja idę jeść pizzę, a wam życzę dobrej nocki :)

Zagubiona w życiu - opowiadanie FNaFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz