No dobra, załóżmy, że wersja Scott'a jest prawdziwa. Ale jakim kurna cudem ? Jak to się stało ? No nic, na razie to będą niewiadome.
- Dobra... - odezwał się Mike - Co robimy ?
No tak. Siedzenie na gruzach mojego domu było nawet przyjemne, ale musieliśmy coś zdziałać.
- Może coś zjemy ? - zaproponowałam, bo komuś zaburczało w brzuchu.
Wszyscy przytaknęli, więc udaliśmy się do Freddy Fazbear's Pizza. Na scenie stali jedynie Freddy i Chica, bo Bonnie był u mechanika. Foxy w Pirate Cove zabawiał dzieciaki pirackimi zabawami. Usiedliśmy wszyscy razem i po długim sporze zamówiliśmy dużą Pepperoni.
*dziesięć minut później*
Nareszcie ! Zaczęliśmy pomału jeść, a w międzyczasie podszedł do nas Foxy i zaprosił do wspólnej zabawy. Chwila... Przecież podobno miał się nie ruszać z Pirate Cove !
- Wiesz Foxy, może jak zjemy - uśmiechnęłam się do niego ciepło.
Animatron odszedł, a reszta popatrzyła na mnie zdumiona.
- No co ??
- Nic, po prostu... Foxy nigdy nie odpuszczał, jeżeli chodzi o zabawę - wyjaśnił Scott.
- Co ? Czyli normalnie dalej by tu stał ?
- Tak.
Aha. Czyli mam dar przekonywania robotów. Czemu nie.
- Tak właściwie... Czemu nie zostaniesz tu na noc ? Będzie o jednego stróża nocnego więcej - zaśmiał się Scott.
W sumie... To chyba nie taki zły pomysł. I tak nie mam gdzie spędzić nocy, bo koszmary rozwaliły mój dom, a pomóc zawsze mogę.
- Czemu nie - uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na Pirate Cove i zdębiałam. Coś się stało z Foxy'm, bo nagle wbiegł za zasłonę i ryknął. Natychmiast się zerwałam i odepchnęłam dzieci w ostatnim momencie, bo lis wyskoczył i rzucił się na ludzi. Naskoczyłam na niego i starałam się powstrzymać, a chłopcy tymczasem ewakuowali wszystkich. Nagle poczułam ból w prawej ręce. Wytrzymałam, jednak Foxy był silniejszy. Musiałam pozwolić mojej drugiej naturze przejąć kontrolę. Najpierw jednak zauważyłam, że moja krew jest koloru... czarnego. Ale nie ma czasu na myślenie, trzeba zatrzymać animatrona. Uwolniłam drugą naturę, po czym ja straciłam przytomność. Ostatnie, co zobaczyłam, to przerażenie moich przyjaciół.
Ocknęłam się. Pomału docierało do mnie, co się stało. Nie byłam już jednak w pizzerii, a dobrze ukryta między gruzami mojego domu. Nagle usłyszałam jakieś głosy.
- Musi gdzieś tu być ! - ktoś krzyknął z rozpaczą w głosie.
Wszędzie go rozpoznam. To Vincent ! Czyli jednak wiedzą, że gdzieś tu jestem ?
- Nie martw się, napewno ją znajdziemy - pocieszał go Scott.
- A jeśli nie ? To moja wina, mogłem jej pomóc, ja... - w tym momencie chłopak zaniósł się szlochem.
A niech mnie. Podniosłam się pomału, podpierając się rękami. I walić to, że skrzydła z ogonem są na wierzchu. Spojrzałam w stronę, z której dochodziły głosy. Vincent klęczał i szlochał, Scott próbował go dalej pocieszać, a Mike i Jeremy... Cóż, oni po prostu stali, jednak na twarzy Jeremy'ego zauważyłam wielki smutek. Po cichu wzbiłam się w powietrze tak, żeby mnie nie zauważyli. Znajdowałam się dokładnie nad nimi, a słońce na szczęście zaszło za chmury, bo najpewniej zdradziłby mnie cień. Zaczęłam nurkować. Tuż przy ziemi odbiłam się mocno, łapiąc Vinny'ego i lecąc z nim w górę. Momentalnie wszyscy poza nim spojrzeli w górę. Roześmiałam się i zaczęłam latać w kółko, pomału opadając. Wylądowałam, i momentalnie wszyscy się do mnie przytulili. Dobra... Odwzajemniłam uścisk.
- Też was lubię - zaśmiałam się.
- Tiaa... Zostałaś okrzyknięta bohaterką.
- Co się stało z Foxy'm ?
- Wyłączył się chwilę po tym, jak straciłaś nad sobą panowanie. Najdziwniejsze jest to, że gdy się włączył znowu, był normalny - Scott jak zawsze sypał informacjami
- Chwila... Która godzina ?
- Spokojnie, gadaliśmy z szefem, możesz zostać z nami w nocy.
- W każdym bądź razie może się później spotkamy ?
- Ok - powiedzieli chórkiem.
- Too... Może o 20.00 ? -zaproponował Mike.
Każdemu pasowało, więc rozeszliśmy się pomału do domów. A no tak. Przecież mój wyleciał w powietrze. Postanowiłam się ponudzić i poszłam nad rzekę. Kątem oka zauważyłam, że Jeremy tak jakby prosi o coś Mike'a. No nic, zostawię ich w spokoju. Nie poleciałam, bo nie chciałam, aby ktokolwiek mnie zauważył.
========================================
Hejka ludziska, późno jest, a rozdział jest dość długi, bo nie chciałam go rozbijać na dwie części. Mam nadzieję, że wam się spodoba ;) Przypominam o pytaniach/wyzwaniach :D Dobrej nocki wam życzę, moja wyobraźnia obejrzała dziś za dużo czegoś, czego nie powinna :D Zresztą : Jeżeli rano zobaczę choć jedno pytanie, co oglądałam, to wstawiam filmik z tym :D A tymczasem życzę weny, i do zobaczenia ! :D
CZYTASZ
Zagubiona w życiu - opowiadanie FNaF
FanfictionPewnego dnia Mayah mdleje w pizzerii Freddy Fazbear's Pizza na skutek udarzenia w głowę. Gdy się budzi, poznaje tajemniczego chłopaka - Vincenta, oraz jego przyjaciół. Wkrótce zostaje porwana przez tajemniczą postać. Lecz to dopiero początek dziwnyc...