Rozdział 17 : *Ekhm, Ekhm*

1.5K 111 51
                                    

Uwaga ludzie : tak na wstępie chcę ogłosić, że piszę ten rozdział, i nie było sprzeciwu. Zgodnie z obietnicą (patrz : poprzedni rozdział notka) wstawiam filmik :D

=============================================================

*perspektywa Jeremy'ego*

    Umówiłem się z Mike'iem, że wpadnę do niego pograć na konsoli. Najpierw jednak poszedłem się przebrać w jakieś inne ciuchy, bo co jak co, ale nie zamierzam o północy latać tam i z powrotem. Tuż przed zapukaniem do drzwi coś uderzyło mnie w głowę. Padłem nieprzytomny na ziemię.

   Ocknąłem się w dziwnym miejscu. Miałem zawiązane oczy i ręce, nie wiedziałem, gdzie jestem. Najgorsze było to, że nie miałem na sobie koszuli, butów ani skarpetek, bałem się, że stoję nad przepaścią. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstki i podniósł je nad moją głowę. I wtedy ta osoba wpiła się w moje usta, zupełnie niespodziewanie. Byłem sparaliżowany, nie wiedziałem co robić. Jedna dłoń zjechała na mój brzuch. Wszędzie ją rozpoznam.

- M... Mike ? - szepnąłem, gdy miałem okazję.

- Hmm ?

Ten głos... Tak, to był Mike. Teraz sobie to uświadomiłem, ale... Ja go kochałem od początku, odkąd go spotkałem, ale nie mówiłem mu o tym, nie sądziłem, że kiedykolwiek moje marzenie się spełni.

- Rozwiąż mnie - zażądałem cicho.

- A nie uciekniesz ?

- Nie.

Po chwili sznurki, który oplatały moje nadgarstki, rozluźniły się i opadły na podłogę. Rozwiązałem sobie chustę, i zorientowałem się, że jesteśmy u Mike'a w piwnicy. No cóż... Rzuciłem się na niego, i wpiłem się w jego usta. Spojrzał na mnie rozczulająca i zaniósł na łóżko, które stało w kącie. Mruknąłem cicho.

*perspektywa Mike'a**po wydarzeniach*

Jeremy zasnął. Jest taki uroczy, gdy śpi. Tak, kocham go. Podejrzewam, że on kochał mnie od początku, bo zawsze, gdy ze mną rozmawia, jest strasznie zarumieniony. Teraz także ma rumieńce. Przytuliłem się do niego. Nagle zadzwonił telefon.

- Halo ? - próbowałem brzmieć przytomnie.

- GDZIE TY DO JASNEJ CHOLERY JESTEŚ ?!?!? - musiałem oddalić telefon od ucha, bo bym ogłuchł.

- Spokojnie, Mayah...

- JAKIE SPOKOJNIE ?! OD PÓŁGODZINY CZEKAMY, A JEREMY NIE ODBIERA ! JAK GDZIEŚ TAM JEST TO POWIEDZ MU, ŻE MA OPIER****L ! TY ZRESZTĄ TEŻ ! JAK ZA CHWILĘ NIE PRZYJDZIECIE, TO MACIE PRZESRANE !!

Rozłączyła się. Spojrzałem na zegarek. 20.30. Szlag. Nie chciałem budzić Jeremy'ego, tak uroczo wyglądał. Jednak wolałem nie narażać wię Mayah.

- Jeremy ? - poruszyłem nim lekko.

Nie zareagował. No nic. Ubrałem go jakoś i wziąłem go na plecy.

*5 minut później*

Matko boska, mimo wszystko Jeremy jest dość ciężki. Drzwi otworzyła Mayah.

- No nareszcie - mruknęła - A jemu co ?

- Graliśmy na konsoli i zasnął, gdy poszedłem do toalety - wyjaśniłem bez śladu kłamstwa.

- Dobra, właź.

Położyłem Jeremy'ego na kanapie, a sam ruszyłem za Mayah do pokoju obok. Vinc od razu zaniósł się śmiechem. Spojrzałem na niego, nie rozumiejąc, o co chodzi.

- Właśnie się zakładałem ze Scott'em, czy Jeremy przyjdzie tu sam, czy ty go będziesz musiał przynieść - roześmiał się.

Chwila... Że co ? Czyżby wiedział ? Nagle usłyszałem krzyk.

- Jeremy, tu jesteśmy ! - wrzasnęła Mayah i po niego poszła.



==========================================================

Hej :D Macie ten wasz ostry rozdział :D Na razie nie przeginam :) I nie chcę żadnych hejtów ! Do zobaczenia, nie rozpisuję się za mocno :D Przypominam o pytaniach/wyzwaniach :D

EDIT : Usunęło mi rozdział z Wattpada xD ale nie ma to jak przechowywać dodatkową wersję na kompie :v

Zagubiona w życiu - opowiadanie FNaFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz