Rozdział V

649 50 5
                                    

Dwie godziny po zaśnięciu wstałam do toalety, w celu zwrotu jedzenia. Sytuacja powtórzyła się 3 razy, więc mój żołądek był pusty. Poszłam do mojej pięknej kuchni, zrobiłam sobie sałatkę grecką z dodatkiem kawałków z kurczaka. Zjadłam ją szybko, popijając melisą. Chciało mi się dalej spać, więc poszłam do swojej sypialni. Minęło może 40 minut, a ja znów wymiotowałam...
Bałam się. Łącznie jadłam na przemian z zwracaniem jedzenia, jeszcze 7 razy. Za ósmym, rozbolała mnie głowa. Nie był to lekki zawrót , wręcz wiercił mi dziurę w mózgu. Podbiegłam do apteczki, gdzie znalazłam silne leki na migrenę, zażyłam je od razu.
Z tego co pamiętam, to przez nie człowiek bardzo muli. Usiadłam na łóżku, czytając książkę do czasu kiedy tabletka zaczęła działać. Odpłynełam do krainy Morfeusza...

W ten sposób mijały mi wakacje. Dzień w dzień to samo. Aż pewnego dnia...

Zadzwoniłam do Sami, żeby ją do siebie zaprosić . Przyjechała do mnie po dwóch godzinach, ponieważ teraz pracuje w tutejszym barze. Kiedy otworzyłam drzwi, zalała mnie fala słów.

-Jak ja cię dawno nie widziałam! Będzie już miesiąc, odkąd chłopcy wyremontowali ci kuchnie -Kiedy spojrzała na mnie, przerwała.- Co ci się stało ?!

-Idź do salonu, ja wszystko ci wytłumaczę...- Uspokoiłam ją. Sama skierowałam się do kuchni zalewając herbatę, dla koleżanki i siebie. Sam siedziała na kanapie bardzo spięta. Ja wybrałam fotel na przeciw niej.

-Tłumacz się.- powiedziała stanowczo. Poczułam ukłucie gdzieś we mnie, że nie ma prawa mi rozkazywać, lecz je pohamowałam...

-Od miesiąca, co najmniej 4 razy dziennie wymiotuje krwią, mam gorączkę sięgającą do 42 stopni. Mam dziwny sen. Zawsze taki sam. Wilki. Jest ich 5 ale widzę tylko oczy.

-Dzieje się.

-Co się dzieje?

-Kiedy gorączki ustaną, a krew przestanie się z ciebie wylewać, Zadzwoń do mnie.-Wstała i kierowała się do wyjścia. Kiedy zadzwonił jej telefon ,przystanęła.

-Przestało.-rozłączyłam się. Patrząc na reakcje dziewczyny.

-Nic cię nie boli?

-Nie.- Stałam przy ścianie, ciekawa o co też jej chodzi.

-NIE KŁAM!- Wrzasnęła, przyciskając mnie do ściany. Byłam wściekła. Wpadłam w Furie. Poczułam palący ból na nadgarstku, moja bransoletka. Zdjęłam ją.

-Jak śmiesz ,się tak do mnie odzywać suko?! Złapałam ją za gardło, wbijając w nie pazury.

Pazury?

Puściłam Sami, która miała szyję cała we krwi.
-Co się ze mną dzieje?!

-Jesteś Alfą. Ja betą.

-Wiem!

-Skąd?

-Mama mi powiedziała.

-Twoja mama nie żyje...

-We śnie podczas mojej nie przytomności, rozmawiałam z nią.

-Wizja?

-Tak mi się wydaje.

Znów założyłam na rękę bransoletkę, piekła okropnie. Ale powstrzymywała mnie od przemiany.

-Musisz być piękna, jako wilk.

-Dlaczego tak sądzisz?

-Kiedy się złościsz, kolor oczu zmienia się na ten jaki masz w wilczej postaci. Alfy tak mają, Alarick ma czerwone...

-Kiedy go poznam? - zrobiła minę, jakbym była głupia.

-Znasz go.

-Jak to?! -Nie przypominam sobie, żebym pozmywała kogoś o imieniu Alarick...

-To Rick głuptasie!-zaśmiała się głośno,a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, no oczywiście.

-Ale on nie jest taki, wściekły na wszystkich jak ja.

-Misiu... Początki są trudne.

-No tak.

-Będziesz w naszej sforze. Masz teraz czas?

-Oczywiście tylko musiałabym się ubrać. -Wskazałam rękoma swoje ciało, na którym spoczywał szlafrok...

-Ja, zaczekam.-Uśmiechnełam się do niej serdecznie, odwzajemniła mój gest.

Weszłam po schodach, na piętro. Weszłam do garderoby, która nie była jeszcze do końca zapełniona. Chwyciłam yeansowe spodenki z mega wysokim stanem, wciągając w nie białą bluzkę pozbawioną ramion. Do tego czarne roshe run'y z motywem kwiatów, na logu firmy. Umalowałam się(dzisiaj wyglądałam naprawdę źle, byłam potwornie blada). Chwyciłam grafitową torbę, i zeszłam na dół. Sam oglądała zdjęcia z rodzicami,wiszące na ścianie.

-Już? Spytała, nawet na mnie nie patrząc.

-Tak.

Wyszła bez słowa. Wsiadła do swojego Forda, a ja do Bmw. Dziewczyna pojechała przodem, a ja za nią.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiaj się strasznie nudziłam, więc przełożyłam moje uczucia w opowiadanie... :( piszcie co sądzicie.

Ps. Będę pisała tak po 600 słów, ponieważ nie mam weny do dłuższych opowiadań...

ObiecanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz