Rozdział VI

598 45 0
                                    

Dwadzieścia minut, przez drogę polną -i to wcale nie była to powolna jazda, zasuwałyśmy z 80 kilometrów na godzinę. Mogłyśmy szybciej, ale bałam się o mój skarb(czyt. BMW). Byłyśmy u celu, moim oczom ukazał się nieduży,drewniany dom. Był osadzony tuż przy wielkim stawie, wszędzie dookoła były drzewa.Piękne miejsce... Wysiadłam z auta, kiedy Sam zaczęła pukać w szybę.

-Tutaj spędzamy czas, z dala od ludzi. Możemy tu być sobą. -Mówiąc ostatnie zdanie uśmiechnęła się.

-Ślicznie tu.

-Las jest prywatny i ogrodzony, by inne wilki nie wchodziły na nasze terytorium.

-Inne wilki? -Spytałam. -Są tu jeszcze jakieś?
-Fell Church jest siedliskiem naszej rasy. Są tu jeszcze 2 watahy w naszym wieku, oraz 5 starszych.

-Ale sobie wybrałam... -Mruknęłam pod nosem.

-Dobra, dość tych pogaduszek -Powiedziała klaszcząc w dłonie. -Idziemy do Alaricka.

Złapała mnie za rękę, ciągnąc mnie w stronę budynku. Weszłam do niego. W przedpokoju przywitał mnie niebieskooki husky. Pogłaskałam zwierzę, po czym poszłam za Samantą. Moich uszu dobiegł śmiech, a następnie huk dorównujący powaleniu drzewa. Brunetka pobiegła w stronę salonu.

-Co tu się do kurwy nędzy dzieje?! Jaki syf! Będziecie to sprzątać! -Słyszałam jej krzyki. Poszłam w ich stronę. Na podłodze leżała do góry dnem miska, powysypywane czipsy wpłaty się po całym pokoju, a dwie szyby zastępujące ściany były całe w... Pomidorach?! Moje oczy powędrowały na trzech chłopaków, zastygniętych w bezruchu. Pierwszy zakładał drugiemu dźwignię, a trzeci-Rick czochrał leżącemu włosy. Zaczęłam się śmiać. Wszyscy spojrzeli na mnie, w tym samym momencie. Musieli mnie nie zauważyć. Tyler i Jacob wstali z podłogi, a alfa widząc mnie, cały się spiął.

-Co ona tutaj robi?! -Krzyknął do Sami, nie zwracając uwagi, że stoję obok.

-Mamy problem... -Odpowiedziała spokojnie.
-Wyglądała komuś? -Spojrzał na mnie, z zimną furią w oczach.

-Chciał byś. To coś o wiele poważniejszego...

-Nie przeciągaj kobieto! -Był zły.

-Ona jest alfą.-te słowa odbiły się od ścian pokoju, i na długo zostały w naszych uszach.

Usłyszałam głuchy śmiech przywódcy.

-Jaja sobie robisz?! Przecież bym wyczuł, że jest wilkiem, miesiąc temu. -Zmierzył mnie wzrokiem. -Takie chuchro, nie mogło by być alfą. -Znów się zaśmiał.

Poczułam narastający we mnie gniew. Bransoletka została w samochodzie, więc nic nie mogło mnie powstrzymać. Rzuciłam się do gardła czarnowłosego. W mojej szczęce poczułam, niesamowity ból- Kły. Paznokcie zmieniły się w pazury.

-Trochę szacunku! Szczeniaku!

Ugryzłam go w szyję, zostawiając na niej krwawy odcisk mojego zgryzu. Był w szoku. Próbował mnie z siebie zepchnąć, ponieważ siedziałam na leżącym chłopaku, okrakiem. To nie byłam ja! Wilk we mnie przejął kontrolę nad ciałem. Próbowałam z tym walczyć, z niepowodzeniem... Szarpałam jego szyję za pomocą szponów. Poczułam, że ktoś zdejmuje mnie z ledwo żywego Ricka. Opierałam się chwilę, aż w końcu byłam sobą. Zaczęłam płakać.

-Co się ze mną dzieje?! -Krzyczałam przez łzy. -Prawie go zabiłam!

Poczułam ciepło od strony pleców, ktoś mnie przytulił. Zrobiło mi się lepiej, odwróciłam się twarzą do... Luka! Wtuliłam się w jego tors. Teraz to już się rozbeczałam.

~LUKE~

Wracałem z randki z Charlotte, do "mojego domu". Dzielę go z całą sforą, bo według Alaricka to "pomaga w budowaniu głębszej więzi między nami". Idąc w stronę drewnianej konstrukcji, usłyszałem krzyk. Wbiegłem do salonu, i zobaczyłem małą Lee. Widok jej, okładającej naszego alfę pięściami w twarz, Na początku mnie rozbawił, ale kiedy zobaczyłem, że podcina mu gardło pazurami, a jej oczy są fioletowe z ledwo widocznymi, małymi, czarnymi żyłkami. Postanowiłem ją odciągnąć, od niego. Szarpała się ze mną, ale trzymałem mocno jej ramiona. Po 2 minutach uspokoiła się, by później uronić kilka łez.

- Co się ze mną dzieje?! Prawie go zabiłam!

Przytuliłem jej plecy, ale ona odwróciła się. Przywarła do mojej klatki piersiowej, ściskając pięściami moją koszulę. Zacząłem ją uspokajać...
Męczyło mnie parę pytań.

Co zrobił Rick, że tak bardzo został zraniony przez kruszynę?

Dlaczego, Lena jest Wilkołakiem? -Skoro nim wcześniej nie była, chociaż jest 2 miesiące po osiemnastych urodzinach.

I dlaczego nikt nie reagował?! -Mogła go zabić!


ObiecanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz