- SIDEM MIESIĘCY PÓŹNIEJ –
Przemierzając ulice Sydney wiedziałam, że tutaj należę. Nie miałam swojego własnego miejsca, domu czy pokoju. Samo przebywanie wśród energii otaczającej to miasto dawało mi upragnione poczucie przynależności. Może i nie byłam rodowitą Australijką, ale za taką się uważałam. Pamiętam skąd pochodzę, jednak mój wyjazd z ojczystego kraju miał miejsce piętnaście lat temu. Od tamtej pory nie opuściłam Australii, nie zwiedzałam świata. Właściwie nawet nie opuszczałam Sydney. Harmonia prowadząca tą miejską aglomerację i jej naturalne pływy, sprawiły, że szybko się tu odnalazłam. Z czasem wykształcił mi się lokalny akcent a ludzie przestali podważać moje obywatelstwo.
Lubiłam fakt, że temperatura była wyższa niż w Nowym Yorku. Oczywiście, nie żebym pamiętała cokolwiek z okresu mieszkania tam, po prostu internet nie był mi obcy. Jednej nocy rozpaczając bardziej niż zwykle nad swoim losem, czułam się zagubiona jak nigdy. Chciałam złapać się czegoś co będzie moje, co będzie mnie definiowało. Zatonęłam w kolejnych stronach na Wikipedii o życiu w Nowym Yorku. Błyskawicznie dziękowałam opaczności losu, za to że wychowałam się w Australii.
To tutaj było moje miejsce na ziemi. To właśnie w Sydney urodziła się moja mama. Tutaj też dorastała. Pośród fal oceanu i śpiewu zachodniego wiatru. Nie pamiętałam jej, ale czułam, że mnie chroni, że cały czas jej duch gdzieś przy mnie figuruje. Dogląda i prowadzi odpowiednimi drogami.
Przez cały okres mieszkania tutaj, bałam się, że zostanę deportowana. Strach wiążący się z przymusowym opuszczeniem kraju był większy niż podczas spotkań z licznymi rodzinami. Gdzieś z tyłu głowy ciążyło mi to. Nawet jeżeli prawdopodobieństwo było znikome, jako dzieciak byłam tym straszona na tyle często, że wyrobiła mi się trauma. Poprzednie rodziny miewały tendencje do używanie tego argumentu, a zważywszy na młody wiek go nie kwestionowałam.
Dlatego też na wywiadach musiałam pokazać się z najlepszej strony, sprzedać się.
Chociaż z początku zawsze starałam się udawać idealną, po dziesiątkach nużących rozmów przestałam grać. Im byłam starsza tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że nie ma to najmniejszego sensu. Pozory prędzej czy później rozmywały się a moja rzeczywista natura wychodziła na wierzch. Nie mogłam patrzeć jak rodziny, które polubiłam wybierały noworodki. Te wszystkie procesy w moim odczuciu zbliżone były do adopcji psa ze schroniska. Większość zawsze wybierze bezpiecznego szczeniaka, którego da się jeszcze ułożyć. Już przy drugiej zmianie rodziny byłam na przegranej pozycji. W mojej kartotece wyryte było zagrożenie. Opuszczona i wykorzystana przez swoją naiwność i czyste serce. Przechodziłam bunt i wszystkim musiałam dać o tym znać. Tak też skończyłam, zbuntowana i samotna. To wykształciło u mnie grubą powłokę, blokującą moją psychikę przed odrzuceniem. Nie do przebicia. Inwestowanie swoich pokładów emocjonalnych w zniszczoną nastolatkę nie było tym o czym marzyła standardowa bezdzietna para.
Wyglądałam przez okno śledząc oddalające się sylwetki przechodniów i niedzielnych spacerowiczów. Obserwowanie ludzi sprawiało mi radość. Uwielbiałam analizować emocje malujące się na twarzach, dopisywać im historie. Podglądając nieme rozmowy wyobrażałam sobie jak mogą brzmieć ich głosy i o czym tak intensywnie dyskutują jednocześnie dystansując się od siebie. Uzupełniało to pustki wewnątrz mnie.
Każdy był inny, każdy człowiek miał swoją przeszłość wypisaną na twarzy, swoją opowieść, którą z biegiem lat nauczyłam się odczytywać, ukrywając przy tym swoją. Wystawiłam rękę za szybę machając do przypadkowych mieszkańców i cieszyłam się kiedy mi odmachali. Powietrze stawiało opór mojej ręce przy pędzącym samochodzie. Uwielbiałam jak wiatr spowodowany prędkością przyjemnie rozwiewał mi włosy. Macy włączyła muzykę cicho nucąc pod nosem tekst „Cheri Cheri Lady" zespołu Modern Talking. Przewróciłam oczami, udając, że nie znam słów. Trąciła mnie łokciem abym do niej dołączyła.
![](https://img.wattpad.com/cover/45882491-288-k46905.jpg)
CZYTASZ
PAST (ZOSTANIE WYDANE 2025)
Genç KurguUwaga - to jest wersja przed redakcją i korektą co za tym idzie, będzie się różnić od wersji wydanej. Widzimy się już za niedługo na papierze :* Sophie to pogodna siedemnastolatka z trudną przeszłością. Całe życie spędziła w rodzinach zastępczych, p...