Wszedłem do dormitorium i Blaise od razu zagadkowo na mnie spojrzał. Chwilę potem do dormitorium wpadł też Nott. Był wręcz wściekły. Usiadł na swoim łóżku, nalał sobie do szklanki Ognistej, wypił wszystko, a następnie uraczył mnie swoim wzrokiem mordercy.
- Przepraszam, ale chyba zaraz pójdę po McStarą, bo przysięgam, że zaraz się tu zabijecie - rzekł Blaise, patrząc to na mnie, to na niego. Czarnowłosy prychnął ze wściekłości.
- Może się nie pochwalił, ale prawie całował się z Dowell na korytarzu - Blaise posłał mi spojrzenie 'A jednak!', a ja tylko klepnąłem się w czoło.
- Daj sobie spokój Nott. Ona nie lubi Ślizgonów w tym również mnie. Więc daj sobie na luz, zresztą nie pozwoliłbym sobie na coś takiego z Gryfonką - zapewniłem go, a on pokiwał z niedowierzaniem głową. Co jeszcze mam mu powiedzieć, żeby mi uwierzył?
- Pięknie! Dziękuję za wsparcie, moi najlepsi przyjaciele na świecie, może jeszcze wetknijcie mi nóż w plecy i ożeńcie się z nią oboje! - żachnął się. Byłem zaskoczony jego atakiem. Czyżby, aż tak mu na niej zależało?
- Ej! Mnie do tego nie mieszaj! - wtrącił Zab, a Nott zrobił trzy wdechy. Po czym chyba się uspokoił. Już nie obawiając się o moje zdrowie i życie usiadłem na fotelu.
- Po prostu... No nie wiem, macie rację, dam sobie spokój. Chociaż w sumie, widzieliście ją kiedyś z jakimś chłopakiem? - Oboje pokręciliśmy przecząco głowami.
- Czy to nie dziwne? Taka dziewczyna jak ona? - zamyślił się. Bez bicia, musiałem przyznać mu rację. Może nie Ślizgoni, ale reszta chłopaków.. Musieli mieć coś do niej, podrywać ją, lub cokolwiek. Mimo, że to Gryfonka.
- Stary, Gryfonka, przypominam ci - wtrąciłem się. On wywrócił oczami.
- No dalej Malfoy! Wymień mi chociaż jedną Ślizgonkę, która nie jest tępa i jest choć trochę ładna. Czekam - Milczałem. Niestety takiej nie było.
- Cisza mówi sama za siebie. Ale spokojnie, spróbuję się z tym pogodzić - Spojrzałem na Diabła. Mając piżamę w ręku tylko wzruszył ramionami i skierował się do łazienki. Też nie powinienem się w to wtrącać. Niech robi co chce, byleby nie rzucał w moją stronę jakiś bezsensownych podejrzeń. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego... rozjuszonego? Tak, to chyba odpowiednie słowo.
- Malfoy? Czemu nie korzystasz ze swojego prywatnego dormitorium? - zapytał się mnie Nott. Czyli już wszystko było w porządku.
- Granger często tam przesiaduje, nie mam zamiaru tam być - stwierdziłem. Niestety bywała tam dosyć często, wolę siedzieć tutaj i mieć spokój. Chociaż patrząc na to co się działo pięć minut temu, nie wiem czy mam spokój.
- Macie oddzielne pokoje, w czym problem? A zresztą nie musisz się do niej odzywać - To nie był taki głupi pomysł. Tam mógłbym w spokoju dojść do tego jak uruchomić to ustrojstwo, które oczywiście jest zepsute. Przeszedł mnie dreszcz, na samą myśl co muszę zrobić.
- Okej. Pójdę zobaczyć, jak tam wygląda - Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Szedłem pewnym krokiem w stronę czwartego piętra. Od razu dostrzegłem obraz przedstawiający rycerza. Mam nadzieję, że nie będzie tam Granger.
- Likworowe pałeczki - Rycerz przepuścił mnie, a ja wkroczyłem do Pokoju Wspólnego. Pokój był urządzony w kolorach ciemnej zieleni i czerwieni. Stał tam barek, mała biblioteczka, a na ścianie wisiały półki, na razie puste. Nie dano mi rozejrzeć się do końca. Przestraszonym wzrokiem patrzyła na mnie Granger, która właśnie siedziała na kanapie. Czytała coś, a ja widocznie jej przeszkodziłem. Oczywiście, bardzo smutno mi z tego powodu.
- A ty nie z Dowell, Rudą i Nerey w dormitorium? - zapytałem, jakby mnie to w ogóle obchodziło.
- Często tu siedzę, jak chcę mieć spokój - odpowiedziała wymijająco. Nie chciała kłótni, dla mnie lepiej. Swoją drogą, długo nie widziałem Dana. Ciągle zajmuje się tą swoją dziewczyną. Zresztą, po tej sytuacji w Trzech Miotłach już z nami nie gada tak często. Potrafił być strasznie wścibski i wnerwiający, dlatego nie będę po nim płakał. Granger patrzyła na mnie, jakbym miał rzucić na nią Zaklęcie Niewybaczalne. Czasami jak widzę tę ich Złotą Trójcę, to mam ochotę to zrobić. Ale żeby Granger nie nakablowała mnie do McStarej muszę chociażby ją tolerować. Co jak co, ale tu jest idealne miejsce, żeby poszukać jak naprawić tą przeklętą szafkę.
- Słuchaj Granger, powiedzmy, że nie mam ochoty wykłócać się z tobą. Więc po prostu nie zwracajmy na siebie uwagi - zaproponowałem, a ta wyglądała jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody.
- Mi pasuje - odezwała się w końcu, a ja skierowałem się do mojego prywatnego dormitorium. Były tam tylko kolory srebra i zieleni. Łóżko było duże, z miłą w dotyku pościelą i baldachimem. Leżały na nim trzy poduszki. Dwie zielone z wężem Slytherinu, a jedna zwykła zielona.Po lewej stronie znajdowała się szafa, komoda i kilka półek. Po prawej stronie stała biblioteczka, stolik i dwa dosyć duże fotele również w kolorach zieleni. Ściany po bokach były zielone, a te naprzeciwko i za mną, srebrne. Panele zostały dobrane pod kolor mebli. Wszystko idealnie współgrało ze sobą. Chyba będę częściej to wpadał.
CZYTASZ
Sunflower
FanfictionWystarczył jeden Twój dotyk. Ruch. Uśmiech. Spojrzenie. To wystarczyło. Zawsze wystarczało, bym zakochiwał się w Tobie od nowa. A jeśli mnie zostawisz... Będę bał się wszystkiego.