Stojąc tak bez ruchu, nadal zszokowany całą zaistniałą sytuacją, postanowiłem schować gdzieś ozdobę. Najlepiej tam, gdzie Nott go nie znajdzie. Zabiłby mnie bez zastanowienia. Tam gdzie nikt go nie znajdzie. Pokój Życzeń? Nie, jeszcze sam nie mógłbym go potem odszukać. Prywatne dormitorium. No jasne! Popędziłem w kierunku znanego mi już miejsca. Delikatnie wyjąłem naszyjnik z kieszeni płaszcza i szepnąłem hasło w kierunku portretu. Wkroczyłem pewnie do Pokoju Wspólnego, jednak nie byłem tu sam. Granger, w mundurku, z książkami pod pachą, zmierzała w kierunku swojego dormitorium. Widząc mnie, oczy wyskoczyły jej z orbit i upuściła wszystkie książki na ziemię. Zaśmiałem się cicho.
- Granger, musisz przyzwyczaić się do takich widoków - powiedziałem kąśliwie, a ona nadal stała jak wryta, a książki leżały porozwalane na ziemi.
- No nie wierzę... - powiedziała strasznie cicho, patrząc na moją prawą rękę... W której trzymałem wisiorek. Cholera, Dowell na pewno o nim powiedziała. Teraz to ja stałem sparaliżowany nie wiedząc jak to skomentować. Mógłbym po prostu odejść, zignorować ją. Ryzyko tego, że wszystko wypapla było zbyt duże.
- Kurwa - skomentowałem przeczesując włosy i przyglądając się Granger, zbierającej książki z podłogi - Nie powiesz jej.
- Gdyż? - Ton podnosił mi ciśnienie, ale nie czas teraz na nerwy - Nie powiem nic - orzekła po krótkiej chwili, a ja odetchnąłem z ulgą.
- Ale...
- Wiedziałem - prychnąłem, a ona puściła to mimo uszu.
- Ale mi czemu to kupiłeś - Granger jest zbyt sprytna, nie lubiłem tego w niej. Teraz mam się spowiadać o moich uczuciach?
- Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto lubi pogawędki o dziewczynach? Lecz jak chcesz. Kupiłem go, bo chciałem wkurzyć tym Notta, bo sam chciał go kupić. Zadowolona? - warknąłem, a ona po prostu się roześmiała. Spokojnie Draco, musisz z nią dzielić Pokój Wspólny, nie ulegaj emocjom.
- Czyżby? Dobrze, skoro tak uważasz... Wszyscy jesteście tacy sami - pokręciła z niedowierzaniem głową i weszła do dormitorium. Szybkim krokiem skierowałem się do dormitorium. Co ja właściwie robię? Teraz, nawet już Granger wie, że coś jest inaczej niż zawsze. Ona się domyśla... Tylko, że nawet ja nie wiem co się ze mną dzieje. Moje zachowanie. kiedy Nott chciał kupić naszyjnik, kiedy wyobrażałem sobie ich razem... Te wszystkie sytuacje, poświadczały tylko o mojej słabości do niej. Powiesiłem płaszcz na wieszaku i zdjąłem marynarkę, kładąc ją na fotel. Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz dłońmi. Co się ze mną dzieje? Czemu jestem taki... inny? Gdyby nie ta zmiana, siedziałbym w Pokoju Wspólnym i flirtował z każdą dziewczyną, która się nawinie i owijałbym je wszystkie wokół palca. Pozwoliłbym Pansy latać za sobą i wyznawać miłość, traktując to jako rzecz całkowicie normalną. Teraz? Olewam ją za każdym razem, nie wspominając nawet o innych Ślizgonkach. A wszystko przez jedną Gryfonkę, której nienawidziłem tak samo jak Świętej Trójcy. Jak bardzo się zmieniłem?
**
Zamek wyglądał coraz piękniej. Zawsze brudna posadzka, teraz lśniła czystością tak, że można było się w niej przejrzeć. Posągi rycerzy, oraz sławnych czarodziei, miały albo na głowie mikołajową czapkę, albo nałożono im złoty łańcuch na choinkę. Choinki wszędzie, gdzie tylko się dało, stała chociażby najmniejsza choineczka oddająca ducha świąt. To wszystko było tak piękne! Kochałam święta, ten zapach świerków, pomarańczy i pierników. Otworzyłam drzwi do Wielkiej Sali i usiadłam obok Rachel przy śniadaniu. Miała znakomity humor. Tak jak ja, kiedy zobaczyłam, że Wielka Sala też jest już przystrojona. Gigantyczne choinki, jeszcze nie ozdobione, stały w czterech kątach, oraz przed nauczycielskim stołem. Z sufitu spadał śnieg, który w połowie drugi znikał, zanim dotknął głów siedzących. Dopiero teraz zauważyłam małe chochliki kornwalijskie z miniaturowymi opaskami z rogami reniferów. Latały pod sufitem, albo przechadzały się po stołach, kradnąc miętówki, winogrona, oraz inne smakołyki. Te zwierzęta zwykle są bardzo żywe, ale jak widać profesor Flitwick, zna kilka dobrych sztuczek, żeby je poskromić. Wiem to, gdyż jestem dobra z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami, uwielbiam ten przedmiot. Dowiadywać się nowych rzeczy o innych istnieniach niż nasze, to zawsze mnie fascynowało. To jedna z cech, które odziedziczyłam po tacie.
CZYTASZ
Sunflower
FanfictionWystarczył jeden Twój dotyk. Ruch. Uśmiech. Spojrzenie. To wystarczyło. Zawsze wystarczało, bym zakochiwał się w Tobie od nowa. A jeśli mnie zostawisz... Będę bał się wszystkiego.