Ten rozdział zadedykowałam osóbce, której przyśnił się Sunflower, a to od razu zachęciło mnie do dodania rozdziału. Zapraszam do czytania!
Moja klatka piersiowa poruszała się z zaskakującą prędkością. To do mnie nie docierało. Miałam lekko uchylone usta i raczej nie zamierzałam na razie nic mówić. Zawsze mogłam to zinterpretować inaczej prawda? Albo mówi o tym, że po prostu za mną nie przepada... Albo wręcz przeciwnie.
- W jakim znaczeniu...
- Dobrze wiesz w jakim - odpowiedział od razu, przerywając mi w połowie zdania. Napięłam każdy swój mięsień. Jeszcze nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji. Nie mogłam wyrównać oddechu, chociaż wiedziałam, że to zauważył, siedział tuż obok mnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam niepewnie, już sama nie wiedząc, czego mam się spodziewać.
- Dowell, nie będę ci o tym mówił w jakiejś pieprzonej komórce... - Rozległ się trzask i drewniane drzwi się otworzyły. Do moich zmęczonych oczu, dotarło światło. Poderwałam się do góry i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Zabiniego. Wyszłam z tego klaustrofobicznego pomieszczenia, czując motylki w brzuchu. To musi być żart. Pewnie się ze mnie naśmiewa. Zaraz krzyknie, że się nabrałam, albo powie mi, że to zakład. Podejrzewałam, że może lubi mnie bardziej niż inne dziewczyny, że traktuje mnie jak swoją przyjaciółkę... Nie spodziewałabym się, że to może się obrócić w coś takiego. Szczególnie w moim przypadku. Dlaczego akurat ja, a nie jakaś inna? Przez chwilę się między ze sobą sprzeczali, a następnie ucichli.
- Dowell, mogę cię prosić na sekundę? - Podążyłam za nim, czując na sobie zaciekawiony wzrok Blaise'a. Cały czas szłam za niezwykle poważnym w tym momencie Ślizgonem, nie wiedząc gdzie mnie prowadzi. Znajdowaliśmy się na siódmym piętrze. Czyżby do... Pokoju Życzeń? Ale po co mielibyśmy tam iść? Gdzie w tym cel?
- Malfoy po...
- Ciii - uciszył mnie i stanął przed marmurową ścianą, zamykając oczy. Chwilę po tym pojawiły się przed nami wielkie, drzwi ozdabiane przeróżnymi wyżłobieniami. Wkroczył do Pokoju nawet się za mną nie oglądając. Dotrzymałam mu kroku, a to co zobaczyłam w środku sprawiło, że przez kilka sekund nie oddychałam. Znajdowałam się w nieoświetlonym pomieszczeniu, gdzie światło padało na płaską misę unoszącą się w powietrzu. Myślodsiewnia.
- D-Dlaczego..
- Każde pytanie zadawaj mi po całym tym zdarzeniu, dobrze Melissa? - kiwnęłam głową i zarumieniłam się słysząc moje imię. Jego głos był w tym momencie taki potulny... Miałam wrażenie, że czegoś się obawiał. Tylko czego? Przyłożył sobie do skroni różdżkę. "Wyciągnął" ze swojej głowy białą mgiełkę i skierował ją do misy wypełnioną jakąś substancją. Podeszłam bliżej, by się temu przyjrzeć. Mama kiedyś opowiadała mi, że to łatwy sposób by przypomnieć sobie pewne sytuacje w życiu, lub pokazać komuś swoje wspomnienia.
- Zapraszam do oglądania - szepnął i odszedł w kierunku ciemności. Nie widziałam go, ze względu na to, że tylko Myślodsiewnia była widoczna w tym pokoju. Ręce zaczęły mi się trząść. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech. Raz kozie śmierć. Włożyłam głowę do misy. Czarne smugi latały mi przed oczami, aż w końcu wylądowałam na śniegu. Najpewniej to Hogsmeade, patrząc na budynki i na uczniów Hogwartu chodzących po sklepach. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie jest mi zimno. Nagle jakaś sowa leciała prosto na mnie. Nie zdążyłam się schylić a ta... Po prostu przeze mnie przeleciała. Na wylot. Czyli tak to działa? Zaczęłam się rozglądać wokół siebie poszukując tlenionych włosów. Znalazłam je. W sklepie z biżuterią. Podążyłam tam szybkim krokiem, przechodząc przez drzwi, nie musząc ich otwierać. Teraz już wiem, jak czuję się duchy. Draco ubrany w czarny płaszcz i garnitur w tym samym kolorze najwyraźniej kupował... Mój wisiorek.
CZYTASZ
Sunflower
FanfictionWystarczył jeden Twój dotyk. Ruch. Uśmiech. Spojrzenie. To wystarczyło. Zawsze wystarczało, bym zakochiwał się w Tobie od nowa. A jeśli mnie zostawisz... Będę bał się wszystkiego.