Rozdział 6: Spisek

327 28 3
                                    

Przyjaciółki wciąż siedziały na ławce. "Zakochana para" minęła ich; chłopak odwrócił spojrzenie, a Amelia triumfowała.

- Mam do niego żal - szepnęła Natasza. Miała nadzieję, że usłyszał.

- Jak możesz mieć do niego żal, skoro sam ci powiedział, co jest powodem jego decyzji? Hmm? - szturchnęła ją brązowowłosa.

- Pierwszy raz pozwalam facetowi zbliżyć się do siebie i widzisz, ile z tym problemów. Mam żal do niego za to, że w ogóle pojawił się w naszej szkole.

***

Hermiona od kilku dni była milcząca. Chłopcy próbowali wyciągnąć od niej informacje na temat jej genialnego planu zakończenia zamieszania, jednakże w odpowiedzi otrzymywali piorunujące spojrzenia dziewczyny, dlatego też podjęli decyzję o zaprzestaniu przesłuchań.

W jeszcze gorszym stanie znajdował się Krum. Sposępniał, zmarkotniał, utracił poczucie humoru oraz charakterystyczny błysk w oku. Gdy przekraczał próg salonu, od razu kierował swoje kroki ku sypialni, w której to rzucał się na łóżko i patrząc pustym wzrokiem w sufit, leżał do późnych godzin nocnych. Mało sypiał.

- Stary, nie możesz się tak tym przejmować - rzekł któregoś wieczora Ron, wybrany na zwiadowcę. Przysiadł na brzegu jednego z łóżek, opierając łokcie o kolana. – Wszyscy wiemy, że chciałeś dobrze.

- Ona mnie nienawidzi... - dobiegł go łamiący się głos bruneta.

- Kto? Amelia?

Poczuł na sobie zrozpaczone spojrzenie. Nigdy nie przypuszczał, iż taki osiłek, chłop jak dąb, w tak krótkim czasie przemieni się we wrak człowieka, i to za sprawą kobiety.

***

- I co? I co? – Harry zerwał się na równe nogi.

- Jest gorzej niż nam się wydawało. Natasza go nienawidzi – odpowiedział zrezygnowany Weasley. – A przynajmniej ten tak twierdzi.

Salon wypełniło milczenie. Potter z powrotem opadł na fotel, Draco, rozłożony na kanapie, przemierzał wzrokiem ściany, natomiast zwiadowca kucnął przed kominkiem i chwycił pogrzebacz, by bezmyślnie poprzesuwać trzeszczące drewienka. Jedyną, pogodną osobą w tym towarzystwie była Fleur. Początkowy szok nareszcie minął i stała się niesamowicie pewną siebie istotką, głównie za sprawą ciągłych pochwał profesorów oraz adoracji ze strony nowych kolegów.

- A może by tak wmieszać się w to? – rzuciła radosnym tonem.

- Przecież Hermiona próbowała i widzisz, co się z nią dzieje – odparł Ron.

- Najwidoczniej zrobiła to źle – podsumowała Francuzka, nie zrażając się potencjalnymi przeszkodami. – Klin klinem, prawda?

Otoczyła Malfoy'a słodka, nieco dusząca woń dziewczęcych perfum; drobne, blade dłonie przeczesały platynowe kosmyki.

- To jest nasz klin, tak? – Weasley skrzywił się na myśl o planie Fleur.

- A co? Może sam jesteś lepszy? – odgryzł się Ślizgon.

***

Koniec trzeciego tygodnia nauki. Piątek.

Szopka „Amelia & Wiktor" trwała już dobry tydzień i był to najgorszy okres w życiu wielu osób.

Sojusz Białego Kruka kończył zajęcia z Transformacji Rzekomych i Realnych, prowadzone przez dyrektora. Mężczyzna nie spuszczał oczu z dumnej blondynki, co rusz zwracając jej uwagę za rzekome przewinienia. Dość dziwny zwrot akcji; nigdy tego nie robił, ponieważ dziewczynę uważano za jedną ze zdolniejszych uczennic polskiej szkoły.

- Katarzyna, Adam i... - zawahał się – Amelia! Macie zostać po lekcji i wysprzątać całą pracownię. Gdy wrócę, nie chcę widzieć tego bałaganu. Macie godzinę.

Reszta opuściła pospiesznie salę; Rakowski wyszedł za nimi, zatrzaskując z hukiem drzwi. Czas upłynął błyskawicznie. Mimo że było go stosunkowo mało, uporali się ze wszystkim. Używane rekwizyty odnalazły swoje miejsca, nieużywane zostały wytarte z kurzu; księgi spoczęły na regałach. Dyrektor wparował punktualnie, zlustrował pracownię i lekceważącym gestem dłoni oznajmił zakończenie zajęć.

Tuż koło wyjścia czekał Malfoy. Poprawił nonszalanckim gestem błyszczące włosy, posłał Amelii tajemniczy uśmiech i odrywając się od ściany, ruszył korytarzem. Rybka złapała się na haczyk. Usłyszawszy przyśpieszony stukot obcasów, zwolnił.

- Jestem Amelia – oznajmiła słodkim głosem, naciągając zbyt obcisłą koszulę i trzepocząc rzęsami.

- Wiem.

I to jej schlebiło.

- Jak ci się u nas podoba? – przysunęła się bliżej. Po kilku sekundach stanęła, chwytając go za nadgarstek. – Jak tu jest?

- Jest... - zmierzył ją zafascynowanym spojrzeniem -... pięknie.

Poczuła, że uginają się pod nią kolana. Przed oczami miała umówione zaloty Wiktora, które sprawiał jej przyjemność, ale dopiero teraz poczuła prawdziwy smak zauroczenia. Rozchyliła delikatnie wargi, mrugając powiekami nieco szybciej. Blondyn ujął twarz dziewczyny w swoje dłonie i kciukiem potarł zarumieniony policzek.

Za rogiem czaiła się Fleur i uważnie monitorowała schadzkę. Wszystko zgodnie z planem. Zerknęła w kierunku długiego korytarza, w połowie którego mieściło się wejście do dormitorium Białego Kruka. Ich drzwi uchyliły się. Dostrzegła postać Harry'ego, prowadzącego ze sobą najlepsze przyjaciółki Amelii. Oto chodziło. Chłopak zabawiał je rozmową o walce ze złem, zgrywał superbohatera, co nie było trudne przy łatwowierności świty.

A tymczasem podstępna intrygantka była już niemalże uwieszona na szyi Ślizgona, który szeptał jej coś do ucha, na co reagowała to śmiechem, to zawstydzeniem. Harry był coraz bliżej.

- A tutaj jaka jest sala? – Potter spytał dziewcząt, kierując je w stronę drzwi do pracowni Rakowskiego.

Stanęli jak wryci. Chłopak udawał zdziwienie, mrugając porozumiewawczo do przyczajonej Fleur, podczas gdy przyjaciółeczki krzyczały oburzone na Amelię. Malfoy odskoczył od niej jak poparzony.

- Sama się do mnie pcha, jadowita żmija! – parsknął.

- Kłamiesz! – blondynka rozpłakała się

- Jak możesz to robić Wiktorowi?! On Cię tak kocha! – wrzeszczały jedna przez drugą, tuż nad głową skulonej Amelii.

Hermiona akurat przechodziła tędy, idąc do biblioteki. Dostrzegła podglądającą zamieszanie koleżankę i sama przyłączyła się do niej.

- Co tu się dzieje? – szepnęła Granger.

- Pomagamy Wiktorowi. Wiesz może, w jakim jest teraz stanie?

- Poszedł do Nataszy.

- Po co? – Francuzka odsunęła się i zlustrowała podejrzliwie Hermionę. – Namówiłaś go do tego? To jest Twój plan?

- Nie – odrzekła uśmiechnięta Gryfonka. – Mój plan dopiero się rozkręca. I nie będą to takie ustawiane podchody, jak to.

Zostawiła zdezorientowaną Fleur, która momentalnie straciła zdolność rozróżniania złych i dobrych ludzi. Bo w końcu... kto tak naprawdę chce dobrze?

Polska Szkoła Magii - Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz