- Ale jestem najedzony. Brzuch mi chyba pęknie! – ocenił Ron, zerkając na wyraźną zmianę. Sweter, dzielnie wyprodukowany przez Molly, napiął się znacznie.
- Trzeba było więcej jeść – uśmiechnęła się złośliwie Hermiona.
- Kiedy to wszystko takie dobre! Te ich, no... Pierogi! Pierogi, barszcz, pierogi, takie paszteciki z no... Kapustą! Cudowne miejsce – westchnął z rozmarzeniem.
- Moment – zmarszczyła brwi – a co ty masz w kieszeni?
- Aaaa... - zająkał się rudzielec. Poprawił dłonią wystający pakuneczek. – To na później.
- Na głowę upadłeś! Mało ci?
- Czymś musi zapchać pustkę w czaszce – zaśmiał się Malfoy.
- Bardzo śmieszne – mruknął obrażony Weasley.
- Pewnie! Pochłaniasz wręcz hurtowe ilości, więc gdzieś to musisz mieścić – ciągnął blondyn, a złośliwy rechot wypełniał korytarz. Nagle poczuł, że wpada na kogoś i niewiele brakowało, by przewrócił się. – Co do licha...?
Stało przed nim zawstydzone maleństwo, bo inaczej tego zjawiska nie można opisać. Dziewczyna miała spuszczoną głowę; brązowe pasma włosów opadały na kształtne ramiona i ukrywały częściowo twarz. Po ubiorze mógł stwierdzić, że należała do Sojuszu Zaginionego Lądu – do zielonego, miękkiego sweterka przypięty był herb.
- Uważaj! Ślepa jesteś?! – skarcił ją Ślizgon, poprawiając pomiętą koszulę.
Nie odpowiedziała. Bawiła się nerwowo rękawem. Brak reakcji z jej strony rozsierdził chłopaka:
- Głucha też?! – pochylił się nad nią. Była znacznie niższa.
Nieznajoma w przeciągu ułamku sekundy uniosła głowę, a przerażone spojrzenie wbiła w chłodne oczy blondyna. Przez głowę przebiegła mu myśl, że skądś ją kojarzy. Może to tylko wrażenie, w tej szkole jest dużo dziewczyn i pewnie myli ją z inną, ale... Zbyt charakterystyczna. Roztańczone iskierki baraszkowały radośnie, taplając się w bursztynowym morzu tęczówek. Krzyk mew, chłodny wiatr, ciągnący od głębin, ciepły piasek pod stopami.
***
Draco:
Kto to? Kim ona jest? Może stara Mojra ma rację i trzeba przejrzeć na oczy? Z Nataszy nie przerzucę się na sugerowaną przez wróżbitkę Granger, lecz na to zjawisko...? Nie jestem kochliwy; każdemu zdarza się chwila słabości. Na dobrą sprawę, mógłbym tę chwilę przedłużyć troszeczkę...
***
- Przepraszam – odezwała się nagle. Głos miała słodki, ciepły, kojący.
- Nic nie szkodzi – chłopak momentalnie złagodniał. Odsunął się, bo przyszło mu do głowy, że w końcu ktoś ze świadków zdarzenia może wykorzystać to przeciwko niemu. Na szczęście blondyna Gryfoni poszli do dormitorium, nie czekając na niego. – Jak się nazywasz?
- Iwietta – w brązowowłosą momentalnie wstąpiły świeże pokłady energii. Ptaszek w klatce ujrzał otwarte drzwiczki. – Miło mi cię poznać.
- No, mi ciebie też – przyznał bez namysłu.
***
Draco:
Iwietta, Iwietta... Znajomo brzmi. Ona chyba...
Mam! Olśniło mnie! Jak przybyliśmy tu i padło na wieczorne zwiedzanie, co Snape nas zwinął, to wtedy spotkaliśmy Nataszę z taką trzpiotką. Niemożliwe! Ta rozchichotana, głupiutka przyjaciółeczka nie mogła w przeciągu miesiąca tak się zmienić. Stała się...
CZYTASZ
Polska Szkoła Magii - Harry Potter fanfiction
أدب الهواةNieznana, niezbadana placówka edukacji dla nietypowej, szczególnie uzdolnionej młodzieży. Poznajcie historię Polskiej Szkoły Magii, jej uczniów, jej nauczycieli i jej zagranicznych gości. Odpowiedź na Hogwart. Porywam kilkoro stamtąd i przenoszę w...