Wrota Sali Głównej otworzyły się z hukiem, a do środka wparowała para o iście szampańskim nastroju. Rudawe, nieco dłuższe kosmyki zawirowały wokół brązowych oczu. Jak na komendę zarzucili pasiaste szaliki na plecy, odsłaniając dumnie domowej roboty swetry. Wydziergane litery emanowały własnym światłem.
- O matko... - jęknął Ron.
Jego rodzeni bracia, bliźniacy Fred i George, zawitali w skromne progi Polskiej Szkoły Magii. Pytanie: dlaczego?
- Witaj braciszku! – krzyknęli, zasiadając między przyjaciółmi. – Witaj Harry. O, Hermiono, wyładniałaś?
- Bardzo zabawne – skrytykowała Granger, chociaż nie starała się ukrywać zawstydzenia i uśmiechu.
- Malfoy, kopę lat!
Blondyn prychnął. Nie podzielał entuzjazmu, który nagle zapanował w tej części pomieszczenia. Ku nieszczęściu arystokraty, wirus radości rozprzestrzeniał się w błyskawicznym tempie, gdyż tak pozytywnej energii nie było tu od dawna.
- Kochany staruszek zarządził urlop wypoczynkowy dla Filcha, z kolei ten nie dopuszcza do siebie wizji pozostawienia zamku bez opieki, dlatego wysłano nas tu – oznajmił George, gdy tylko zakończyli powitania.
- To by miało jakiś sens – westchnął młodszy Weasley.
- Jak zareagował Snape? – dopytywał Harry.
- Nie mieliśmy okazji widzieć się z nim, ale nie będzie zadowolony – uśmiechnął się niewinnie Fred, wzruszając przy tym ramionami. Wszyscy wiedzieli, co to oznaczało.
Dyrektor Rakowski niestety nie należał do poinformowanego grona. W liście zwrotnym do Dumbledore'a wyraził niesamowitą dumę z tytułu czasowego przyjęcia pod swoje skrzydła kolejnych podopiecznych Hogwartu. Przed tutejszymi pedagogami zaprezentował autorską charakterystykę bliźniaków jako wzorcowych studentów wyższych szkół magicznych. Życie w błędzie cechuje się nieprzyjemnym rozczarowaniem pod koniec.
***
Przez cały dzień Natasza nie mogła pozbierać myśli. Wszystko przez jeden malutki liścik, którego autorem na pewno nie był ktoś z części uczniowskiej. Nakreślone fioletowym barwnikiem litery składały się w liryczny hołd i brakowało jej sił, ażeby przed samą sobą skłamać. Tajemniczy wielbiciel wywołał przyjemny dreszcz, nazywany przez mugolskie dziewczątka „motylkami w brzuchu". Dla czarnowłosej było to zuchwałe, haniebne. Kto był na tyle niepoważny?
W młodzieńczej głowie jawiły się elementy skomplikowanej układanki, porozrzucane po najodleglejszych kątach. Nieoczekiwana wizja złożenia rozsypanki w całość kusiła. Oczywiście nie obędzie się bez ofiar, ale ktoś musi poświęcić się dla ważniejszej sprawy.
***
- Proszę, proszę, proszę... - Severus pokręcił głową z niedowierzaniem, gdy w drzwiach jego gabinetu pojawiła się osławiona dwójka.
- Profesor się cieszy? – zagadnął Fred.
- Odjąłbym waszemu domowi kilka punktów za tę kpinę, lecz na wasze błazeńskie szczęście nie jesteśmy w Hogwarcie.
Bracia wymienili rozbawione spojrzenia.
- Mam dla was propozycję – ni stąd ni zowąd padły te słowa.
Tym razem popatrzyli się z nieukrywanym zszokowaniem. Przez cały okres ich czarodziejskiej edukacji Snape starał się za wszelką cenę docisnąć ich do posadzki, zmiażdżyć niczym szkodliwego insekta, a teraz chce skorzystać z ich usług? George podrapał się po podbródku.
CZYTASZ
Polska Szkoła Magii - Harry Potter fanfiction
Hayran KurguNieznana, niezbadana placówka edukacji dla nietypowej, szczególnie uzdolnionej młodzieży. Poznajcie historię Polskiej Szkoły Magii, jej uczniów, jej nauczycieli i jej zagranicznych gości. Odpowiedź na Hogwart. Porywam kilkoro stamtąd i przenoszę w...