Rozdział 14: Niezwykle skuteczny tandem wywiadowczy

135 11 2
                                    

Wrota Sali Głównej otworzyły się z hukiem, a do środka wparowała para o iście szampańskim nastroju. Rudawe, nieco dłuższe kosmyki zawirowały wokół brązowych oczu. Jak na komendę zarzucili pasiaste szaliki na plecy, odsłaniając dumnie domowej roboty swetry. Wydziergane litery emanowały własnym światłem.

- O matko... - jęknął Ron.

Jego rodzeni bracia, bliźniacy Fred i George, zawitali w skromne progi Polskiej Szkoły Magii. Pytanie: dlaczego?

- Witaj braciszku! – krzyknęli, zasiadając między przyjaciółmi. – Witaj Harry. O, Hermiono, wyładniałaś?

- Bardzo zabawne – skrytykowała Granger, chociaż nie starała się ukrywać zawstydzenia i uśmiechu.

- Malfoy, kopę lat!

Blondyn prychnął. Nie podzielał entuzjazmu, który nagle zapanował w tej części pomieszczenia. Ku nieszczęściu arystokraty, wirus radości rozprzestrzeniał się w błyskawicznym tempie, gdyż tak pozytywnej energii nie było tu od dawna.

- Kochany staruszek zarządził urlop wypoczynkowy dla Filcha, z kolei ten nie dopuszcza do siebie wizji pozostawienia zamku bez opieki, dlatego wysłano nas tu – oznajmił George, gdy tylko zakończyli powitania.

- To by miało jakiś sens – westchnął młodszy Weasley.

- Jak zareagował Snape? – dopytywał Harry.

- Nie mieliśmy okazji widzieć się z nim, ale nie będzie zadowolony – uśmiechnął się niewinnie Fred, wzruszając przy tym ramionami. Wszyscy wiedzieli, co to oznaczało.

Dyrektor Rakowski niestety nie należał do poinformowanego grona. W liście zwrotnym do Dumbledore'a wyraził niesamowitą dumę z tytułu czasowego przyjęcia pod swoje skrzydła kolejnych podopiecznych Hogwartu. Przed tutejszymi pedagogami zaprezentował autorską charakterystykę bliźniaków jako wzorcowych studentów wyższych szkół magicznych. Życie w błędzie cechuje się nieprzyjemnym rozczarowaniem pod koniec.

***

Przez cały dzień Natasza nie mogła pozbierać myśli. Wszystko przez jeden malutki liścik, którego autorem na pewno nie był ktoś z części uczniowskiej. Nakreślone fioletowym barwnikiem litery składały się w liryczny hołd i brakowało jej sił, ażeby przed samą sobą skłamać. Tajemniczy wielbiciel wywołał przyjemny dreszcz, nazywany przez mugolskie dziewczątka „motylkami w brzuchu". Dla czarnowłosej było to zuchwałe, haniebne. Kto był na tyle niepoważny?

W młodzieńczej głowie jawiły się elementy skomplikowanej układanki, porozrzucane po najodleglejszych kątach. Nieoczekiwana wizja złożenia rozsypanki w całość kusiła. Oczywiście nie obędzie się bez ofiar, ale ktoś musi poświęcić się dla ważniejszej sprawy.

***

- Proszę, proszę, proszę... - Severus pokręcił głową z niedowierzaniem, gdy w drzwiach jego gabinetu pojawiła się osławiona dwójka.

- Profesor się cieszy? – zagadnął Fred.

- Odjąłbym waszemu domowi kilka punktów za tę kpinę, lecz na wasze błazeńskie szczęście nie jesteśmy w Hogwarcie.

Bracia wymienili rozbawione spojrzenia.

- Mam dla was propozycję – ni stąd ni zowąd padły te słowa.

Tym razem popatrzyli się z nieukrywanym zszokowaniem. Przez cały okres ich czarodziejskiej edukacji Snape starał się za wszelką cenę docisnąć ich do posadzki, zmiażdżyć niczym szkodliwego insekta, a teraz chce skorzystać z ich usług? George podrapał się po podbródku.

Polska Szkoła Magii - Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz