Wybraliśmy ławkę pod drzewem, żeby usiąść i zjeść nasze lody. Oboje mieliśmy czekoladowe, byliśmy zgodni, że to najlepszy smak.
-Jak planujesz je nazwać? - zagadnął Justin wskazując brodą na mój brzuch, gdy zajęliśmy miejsca.
-Jeśli to będą dziewczynki to Carmen i Rosie, jeśli chłopcy Sean i Alex - uśmiechnęła się delikatnie na tę myśl.
-Sama je wybrałaś?
-Z Niallem - pewnie to tylko ja, ale miałam wrażenie, że uśmiech Justina trochę przygasł, gdy wspomniałam o moim narzeczonym.
-No tak, oczywiście - mruknął i odwrócił wzrok.
Okeeeej, może to przed chwilą to jednak nie było złudne wrażenie. Tylko dlaczego? Czy Justin nie lubi Nialla? Mieli okazję się już poznać i jakoś nie wydawali się być wrogo nastawieni do siebie.
Jakiś cichy, głupi głosik w mojej głowie podpowiadał mi jedno słowo. Zazdrość. Potrząsnęłam głową, przecież to kompletnie niedorzeczne. O co niby Justin miałby być zazdrosny, hmmm? Nie widzę żadnego powodu. Ale oczywiście głosik w mojej głowie widział i nie omieszkał mnie o nim poinformować. O ciebie.
Myślałam, że za moment wybuchnę śmiechem. Serio, słyszę głos w głowie, a to chyba oznacza, że zaczynam wariować. Dodatkowo mój "głosik" mówi mi o rzeczach, które nie miały i nie będą miały miejsca. Nigdy.
Spojrzałam na Justina, który skończył już jeść swojego loda i teraz wpatrywał się namiętnie w swoje buty.
-Rozumiem, że twoje buty są interesujące, ale nie myślałam, że bardziej niż ja - powiedziałam próbując zmienić temat i z powrotem uchwycić jego uwagę.
Spojrzał na mnie i widziałam, że przez chwilę walczy z uśmiechem.
-Nie potrafisz nawet zjeść lodów bez brudzenia się? - spytał wyciągając rękę i kciukiem wytarł deser z kącika moich ust. Zadrżałam na jego dotyk, podczas gdy on nie zrywał naszego kontaktu wzrokowego ani na sekundę. Nawet nie mogłam zauważyć kiedy pochylił się w moją stronę do tego stopnia, że mogłam poczuć jego ciepły oddech na mojej skórze. Brązowe oczy patrzyły prosto w moje, a ja zastygłam do tego stopnia, że nie byłam w stanie się odsunąć. Po prostu nie potrafiłam.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć co się dzieje?
Ten moment zdawał się trwać wiecznie, ale zanim zdążyło stać się coś, co zdecydowanie nie powinno, rozległ się dzwonek telefonu i oboje odskoczyliśmy od siebie.
Justin wyjął komórkę z kieszeni i wstał z miejsca, odchodząc na kilka kroków.
Zaczęłam nerwowo rozglądać się dookoła, kończąc jedzenie moich lodów. Stukałam palcami w udo i próbowałam jakoś racjonalnie wytłumaczyć to, co się przed chwilą prawie wydarzyło. No właśnie, prawie. Czy gdyby telefon tego nie przerwał, doszłoby do pocałunku? Cóż, próbowałam wmówić sobie, że umiałabym to przerwać, ale wcale nie byłam tego taka pewna.
Zapomnij, że to powiedziałam.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos starszej pani siedzącej na ławce obok.
-Chłopiec czy dziewczynka? - kobieta pochyliła się do mnie z miłym uśmiechem na twarzy.
-Bliźniaki - odparłam siląc się na pogodny ton głosu.
-Oh, gratuluję. Taka śliczna z was para, na pewno będziecie wspaniałymi rodzicami - dodała ciepło i przelotnie wskazała wzrokiem na Justina, który stał teraz plecami do nas, wciąż rozmawiając i szurając butem o chodnik.
Oh.
Cholera, czy my wyglądamy na zakochanych?
-Dziękuję - wymamrotałam tylko niezręcznie w kierunku kobiety, odpuszczając sobie wyprowadzanie jej z błędu. To nie miało sensu.
-Wracamy? - spytał chłopak, który nagle pojawił się nade mną. Nie patrzył prosto na mnie, błądził wzrokiem gdzieś za moimi plecami.
-W porządku - wstałam i zarzucając torbę na ramię.
Do samochodu szliśmy w krępującej ciszy. Założyłam ręce na klatce piersiowej, a Justin schował swoje do kieszeni spodni, zupełnie jakbyśmy bali się co może się z nimi stać, gdy będę pozostawione luźno. Obok siebie.
Wsiedliśmy do samochodu i wiem, że żadne z nas nie planowało poruszyć zdarzenia z parku. Ale myślę, że tak będzie lepiej.
Po kilku minutach napięcie stało się nie do wytrzymania, więc włączyłam radio, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę, która w tej chwili była tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Mój pomysł okazał się bardzo trafiony, bo już chwilę później oboje wygłupialiśmy się śpiewając piosenkę Carly Rae Jepsen "I really like you", która ostatnio była dość popularna, więc chyba każdy, kto słucha radia znał chociaż jej refren, który zresztą nie był tak ciężki do zapamiętania.
-I really wanna stop, but I just gotta taste for it - zawzięcie kręciliśmy przy tym głowami, bogato gestykulując. Zgaduję, że dla kierowców przejeżdżających obok samochodów musieliśmy wyglądać, jakbyśmy właśnie uciekli z ośrodka dla obłąkanych.
-Oooh, did I say too much? I'm so in my head, when we're out of touch.
-Who gave you eyes like that? Said you could keep them.
-I don't know how to act, the way I should be leaving.
-I'm running out of time, going out of my mind. I need to tell you something.
Właśnie w tym momencie Justin spojrzał na mnie w sposób jakby naprawdę chciał mi coś powiedzieć, a ja uświadomiłam sobie ironię śpiewanych przez nas słów.*
Cały świat przeciwko mnie, nawet durna piosenka.
Przygryzłam wargę kiedy piosenka się skończyła, a chłopak siedzący obok zerknął na mnie niepewnie. Uratował mnie fakt, że byliśmy już pod moim domem i mogłam wysiadać. Pochyliłam się do Justina, żeby w ramach pożegnania pocałować go w policzek, ale w efekcie jakiegoś durnego impulsu zrobiłam coś innego. Nie wiem, co sobie w tamtej chwili myślałam, najprawdopodobniej nie myślałam w ogóle i może to przez sposób w jaki na mnie patrzył lub może jego niesamowity zapach otumanił mnie i sprawił, że kompletnie zgłupiałam, ale ostatecznie moje usta wylądowały w kąciku jego ust.
Już miałam odsunąć się od niego i powiedzieć, że to było kompletnie nieprzemyślane i głupie i wcale nie miałam tego na myśli i prosić, żeby o tym zapomniał, kiedy on ujął palcami moją brodę i właściwe mnie pocałował. Jego usta były ciepłe i delikatne, smakowały jak czekolada.
Zaraz zaraz, co ja robię?
Przed moimi oczami pojawiła się twarz Nialla, jego uśmiech, niebieskie oczy, miękkie usta. No właśnie, to jego usta powinnam całować.
Niezręcznie odsunęłam się od Justina i założyłam włosy za ucho. Chłopak przygryzł wargę i szybko odwrócił głowę. Otworzyłam drzwi i stanęłam na chodniku, zanim odeszłam zdobyłam się jeszcze na ciche:
-Cześć Justin - on tylko mruknął coś w odpowiedzi. Zamknęłam drzwi i nie odwracając się za siebie weszłam do budynku.
Czułam, że moje policzki dosłownie płoną, a serce bije zdecydowanie za szybko.
Dlaczegodlaczegodlaczegodlaczego?
Dlaczego Justin Bieber mnie pocałował?
Dlaczego ja sama to zaczęłam?
Dlaczego podobał mi się ten pocałunek?
Dlaczego jestem tak beznadziejna, że na to pozwoliłam?
Miałam ochotę wyrywać sobie włosy z głowy. Wszystko wymknęło mi się spod kontroli.
Prawie krzyknęłam, kiedy zobaczyłam Ashley siedzącą na walizce pod drzwiami do mojego mieszkania.
Podniosła wzrok znad ekranu telefonu i uśmiechnęła się widząc mnie.
-Melssy - przytuliła mnie śmiejąc się - dobrze cię widzieć - odsunęła mnie na odległości ramion i przyjrzała mi się.
Uniosła brwi widząc mój wyraz twarzy, taaa, zgaduję, że musiał być całkiem ciekawy.
-Co się stało? Widziałaś ducha?
-Gorzej.
-Nie denerwuj mnie nawet, w co ty się znowu wpakowałaś? - podparła rękę na boku, lustrując mnie wzrokiem.
-Sama chciałabym to wiedzieć.oh God, nie wierzę, że to zrobiłam, naprawdę. jako "teamNiall" pewnie bardzo mnie teraz kochacie, hahaha.
pocałowali się, ale spokojnie, zuzia (aka ja xd) nad wszystkim panuje. rozdział jest już dzisiaj, bo po przeczytaniu Waszych komentarzy tak bardzo zapaliłam się do dlaszego pisania, że dosłownie to powstało w mgnieniu oka. także wiecie, jeśli chcecie kolejny jutro/pojutrze, wystarczy, że poświęcicie tą chwileczkę, żeby zostawić komentarz xx
*przetłumaczę fragmenty, o które dokładnie mi chodzi, żeby nie było wątpliwości ;)
1)"naprawdę chcę przestać, ale po prostu muszę tego spróbować"
2)"czy powiedziałam zbyt wiele? jestem taka rozkojarzona, kiedy jesteśmy w kontakcie"
3)"kto dał ci oczy jak te? mówiąc, ze możesz je zachować"
4)"nie wiem jak się zachować, sposób w jaki powinnam odejść"
5)"kończy mi się czas, odchodzę od zmysłów. muszę ci coś powiedzieć"