Rozdział dwudziesty dziewiąty

2.5K 167 233
                                    

-Justin - mruknęłam śledząc palcem linie jego tatuaży.

-Mhm?

-Muszę iść - usiadłam przyciągając kołdrę pod brodę, żeby ukryć moje nagie ciało.

Jeszcze nie docierała do mnie powaga tego co zrobiłam, co my zrobiliśmy.

-Wiesz, że chciałbym, żebyś została - poczułam jak przesuwa palcem wzdłuż mojego kręgosłupa, przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze - ale nie będę cię zatrzymywać.

Ubrałam się szybko pod kołdrą i odnalazłam pod łóżkiem moje buty.

-Kiedy się zobaczymy?- spytał Justin wodząc wzrokiem po mojej twarzy.

-Nie wiem, jutro, pojutrze. Nie wiem.

W tej chwili nie wiedziałam naprawdę nic.

***

Weszłam do domu, odkładając torby z zakupami w kuchni.

-O, już jesteś - Maura siedziała przy stole czytając jakąś gazetę.

-Przepraszam, że tak długo mi zeszło - uśmiechnęłam się przepraszająco ściągając płaszcz i buty w przedpokoju.

Odruchowo przejrzałam się w lustrze i mój wzrok padł na czerwony ślad na mojej szyi.

Cholera, cholera, cholera.

Przerzuciłam włosy na ramię, żeby w miarę możliwości zasłonić szyję i wróciłam do kuchni do Maury.

-Rosie i Carmen śpią? - zagadnąłem wyciągając zakupy i odkładając je na blat.

-Tak, są nakarmione.

Próbowałam skupić się na tym, ale nie mogłam powstrzymać trzęsących się rąk i natłoku myśli.

Co ja najlepszego narobiłam?

Zdradziłam mojego męża, moją największą miłość.

Zniszczyłam wszystko, co razem mieliśmy.

Musiało mi rozum odebrać.

Poczułam zbierające się w oczach łzy, ale szybko je powstrzymałam.

-Przepraszam, zaraz wracam - szybkim krokiem przeszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.

Usiadłam na brzegu wanny chowając twarz w dłoniach.

Skrzywdziłam go, skrzywdziłam kogoś, kogo nigdy nie chciałam, żeby był skrzywdzony.

Zachowałam się jak ostatnia dziwka.

Przejrzałam się swojemu odbiciu w lustrze i dotknęłam zaczerwienionej skóry na szyi.

Muszę mu powiedzieć, nie mogę go oszukiwać.

Ale jak mam to zrobić? Zostawi mnie, zostawi mnie, a ja będę w pełni na to zasługiwać.

Obróciłam obrączkę na palcu błagając, żeby czas się cofnął.

Zatraciłam się tak bardzo, że w pewnym momencie sama nie wiedziałam już czego tak naprawdę chcę i potrzebuję.

-Hej mamo - usłyszałam głos Nialla za ścianą.

-Hej synku, jak tam?

-W porządku, wiesz może co na obiad?

-Wydaje mi się, że Melody przygotowuje jakąś specjalność.

"Tak, mam niesamowitą specjalność. Całkiem niespodziewaną"

-Muszę już iść, Lizzy ma jutro jakiś sprawdzian i powinnam przypilnować, żeby się nauczyła.

forever together // horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz