18

314 29 0
                                    

Harreh; Ro, się pyta czy doszły już bilety?

Oliveros; doszły bilety?

Miriam; ja chce te bilety!

Ja; jasne, że te bilety...
Ja; nie przyszły jeszcze
Ja; czego wy oczekujecie, że po dwóch dniach przyjdzie paczka?

Oliveros; tak

Harreh; tak

Miriam; tak

*Czy na pewno chcesz opuścić rozmowę grupową? tak/nie*

Tak

W reścię choć chwila spokoju. Ci idioci potrafią dać w kość szczególności jeśli chodzi o bilety na show.

- Młoda, pakuj się. Jedziemy do rodziców. - Usłyszałam głos mojego brata z dołu. Ugh, nawet chwili odpoczynku nie ma.
- Czemu rodzice nie mogą przyjechać choć raz do nas? - spytałam samą siebie bo dobrze wiedziałam, że mój brat mnie nie usłyszy.
Z westchnieniem podniosłam się z łóżka, na którym aktualnie siedziałam i obrzerałam się dużą ilością słodyczy, które mama razem z tatą przywieźli mi z Grecji, jak ostatnim razem byli w domu. Tęsknie za nimi, no ale jak lepiej jest im w Grecji to ok.

Podeszłam do mojej szafy, która ostatnio zamieniła się w ciucholand dla Rosie i Miriam. Ramsey też dosyć często korzystała z usług mojej szafy, czyli "pożyczam, ale nie wiem kiedy oddam". Wygrzebałam z końca szafy dużą torbę treningową, nie lubiłam walizek, denerwowały mnie. Położyłam torbę na łóżku i zaczęłam przeglądać jakie rzeczy najlepiej zabrać. Jednak nie wiedziałam na ile jedziemy, więc też nie wiedziałam ile potrzebuje ciuchów.

-Fabian, na ile jedziemy do rodziców? -spytałam, a raczej krzyknęłam do brata stojąc na szczycie schodów.
- Na dwa tygodnie, ale potem jedziemy prosto do Szwecji, więc weź trochę tych swoich ciuchów, kosmetyków i czego tam dziewczyny używają.- odparł beznamiętnie. - A! I pamiętaj, weź strój kąpielowy. -Dodał kiedy wchodziłam do mojego pokoju.

-To niech twoja żona mi je odda to wezmę. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam kolejno zdejmować bluzki z półek i wglądać jak leci do torby. Kiedy zapełniłam całą torbę ciuchami, pojawił się maciupci problem. Nie mam gdzie schować reszty rzeczy.

-Fabmaster, choć tu! - krzyknęłam i usłyszałam jak mój brat przeklina pod nosem, że śmiałam mu przeszkodzić w oglądaniu meczu.
-Czego, twoja nędzna dusza ode mnie potrzebuje? -spytał i uniósł brew, wkładając rękę do swoich starych spodni dresowych.
- Otworzysz mi wejście na strych, potrzebuje jeszcze jedną torbę? -powiedziałam. Mój starszy brat jedynie ciężko westchnął, ale wykonał to o co prosiłam, mój pokój jako jedyny w cały domu miał wejście na strych. Nienawidziłam przez to Fabiana, gdyż to on projektował dom i dobrze wiedział, że panicznie boje się strychu, piwnicy jak i garażu.
Wchodząc po schodkach rozglądałam się na wszystki strony poszukując to po co tu musiałam wejść. Jest! znalazłam. Szybko zabrałam torbę i zaczęłam schodzić.

Byłam już spakowana i siedziałam w salonie i oglądałam sobie film, ale był tak nudny, że aż flaki z olejem (a/n wiem bezsensu xd) gdy nagle przyszło mi powiadomienie o nowej wiadomości.

Księżniczka; heeej, oli
Ja; cześć omar
Księżniczka; wysłałem bilety. Tylko nie wiem kiedy dojdą
Ja; okey

- Olivia, słuchaj... um, może byś tak, ugh. Mogłabyś się zająć Mikeyla? Bo twój brat che mnie zabrać gdzieś na kolacje i wychodzimy za dwadzieścia minut. -Powiedziała Ramsey. Czy mój brat nie może choć raz zrobić coś romantycznego dla Ramsey w domu?
- Pewnie, wiesz, że zawsze zajmę się tą mała kruszynką. - powiedziałam. Mikayla, jest naprawdę spokojnym dzieckiem i nigdy nie ma z nią problemu.
-Boże, muszę ci to jakoś wynagrodzić. A teraz lecę się przygotować. Jak coś to teraz Fabian, zajmuję się małą. - powiedziała i biegiem ruszyła do swojej i mojego brata sypialni. Ja postanowiłam pójść do siebie i przebrać się z coś luźniejszego.

- Potworze, my już wychodzimy. -Powiedział mój brat, więc skierowałam się do pokoju małej gdzie ona aktualnie siedziała i bawiła się swoimi miśkami.
- Więc zostałyśmy same. - Powiedziałam do Mikayla, na co ona się słodko uśmiechnęła.

Nie podoba mi się ten rozdział, ale moja wena jest przejazdem.

hi! | o.r |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz