Po pokoju rozszedł się dźwięk budzika, co świadczyło o tym, że była godzina ósma. Sięgnęłam po telefon, który grał jedną z moich ulubionych piosenek, jaką była Dramarama- Anything, Anything, którą ustawiłam sobie na dźwięk alarmu. Mimowolnie zaczęłam nucić jej słowa. Byłam chyba jedną z nielicznych osób, której wczesne wstawanie nie sprawiało większego problemu.
Przewróciłam się na plecy spoglądając na ekran i przesunęłam po nim palcem wyłączając przy okazji budzik, po czym dostrzegłam pięć wiadomości, więc je otworzyłam. Wszystkie były od Michaela. Nie wiem dlaczego, ale odkąd napisał do mnie popołudniu, wymienialiśmy je ze sobą aż do jedenastej w nocy. Nie pisaliśmy o niczym szczególnym, ani nie mieliśmy jakiegoś tematu. To były najzwyklejsze pierdoły na przemian z przypomnieniem o tym, że czeka na odpowiedź na pytanie, które zadał mi jeszcze kiedy rozmawialiśmy twarzą w twarz. Spojrzałam na pierwszą. Kobiety korzystają z łazienki tak długo aby zrobić innym na złość, czy po prostu macie tak od urodzenia? Zaśmiałam się cicho. Zapewne Megan znów wepchnęła się mu do łazienki, jak to miała w zwyczaju. Często byłam świadkiem ich kłótni na ten temat, kiedy u niej nocowałam albo zostawałam do późna. Przesunęłam palcem po ekranie aby móc odczytać kolejną. Odpowiesz mi w kończu Rox? Nie, nie na pytanie o łazienkę. Dlaczego tak mu zależy? Ignorujesz mnie? Nie ładnie. Tylko dwadzieścia minut różnicy między drugą a trzecią wiadomością. Czy może zasnęłaś? Jeśli to drugie to Ci wybaczam. Prychnęłam pod nosem. Dobranoc mała. Śnij o mnie. X Naprawdę to napisał? Zabrałam się za odpisywanie. Chyba tak już mamy. To moja mała tajemnica Michael, nie odpowiem Ci. Zasnęłam, ale niestety koszmarów nie miałam, to Ci nie wyszło wysłałam. Oh, a tak poza tym dzień dobry. Odłożyłam telefon i w końcu wstałam z łóżka kierując się od razu do łazienki.
Opuściłam dom kilka minut po dziewiątej niosąc zawieszoną na ramieniu torbę sportową w białym kolorze. Szłam w kierunku metra. Musiałam się dostać praktycznie na drugą stronę miasta, w jak najkrótszym czasie. Po półgodzinnej męczarni w towarzystwie muzyki lecącej ze słuchawek w końcu dotarłam na miejsce. Weszłam do środka witając się z Joshem.
- Grega nie będzie?
- Przyjdzie później.- odpowiedział.
- Jasne. Idę się przebrać.- przytaknął sprawdzając coś w komputerze na recepcji. Blondyn był dwa lata starszy ode mnie i naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Studiujemy nawet na tej samej uczelni, więc często się widujemy. Kilka minut później wróciłam do niego odkładając telefon na bok i usiadłam na wysokim krześle, po czym zaczęłam związywać włosy.
- Dzisiaj nie miała pracować Tess?- zapytał odwracając się w moją stronę.
- Miała, ale jej córka się rozchorowała i Greg zadzwonił do mnie. Więc jestem.- zaśmiał się.- Wolisz ją ode mnie?
- Nie odpowiem na to pytanie.
- Ej.- oburzyłam się, po czym oboje się roześmialiśmy.- Nie lubię Cię.- dodałam wstając powoli i odchodząc od niego.
- Ale... Roxy?- w jego głosie słychać było zdezorientowanie. Odwróciłam głowę spoglądając na niego i wystawiłam mu język.- Bardzo zabawne.- mruknął.
- Dzień dobry.- przywitałam się z dwójką mężczyzn przekraczających właśnie próg siłowni. Byli naszymi stałymi klientami. Odpowiedzieli mi podchodząc do recepcji, gdzie stał blondyn, który po chwili dał im kluczyki do szatni.
- Masz wiadomość.- powiedział, a ja podeszłam do niego od razu biorąc urządzenie do rąk. Była od Ashtona.
Opuściłam budynek zatrzymując się za drzwiami. Było kilka minut po czwartej, a siłownia została zamknięta dosłownie chwilę temu. Rozejrzałam się zastanawiając się przez chwilę czym szybciej wrócę do domu. Stąd miałam dwa autobusy, a kawałek dalej metro. Sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić, o której mam najbliższy transport.
CZYTASZ
drag me down ► M.C
FanfictionTo nie od Ciebie zależy w kim się zakochasz, ale nie każdy potrafi to zrozumieć. Zwłaszcza jeśli miałeś tę osobę praktycznie pod nosem, przez ostatnie kilka, a może i kilkanaście lat. A wszystko zaczęło się od pozornie nic nieznaczącej rozmowy... #1...