Siedziałam w samochodzie brata. Właśnie jechaliśmy pod dom Michaela, gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać. Był piątek, kilka minut po dwunastej i właśnie wybieraliśmy się do domku letniskowego Caluma, na urodziny Luke'a. Bez problemu dostałam wolne na weekend, więc po porannej zmienia Ashton razem z Alice przyjechali po mnie, wcześniej zabierając moje rzeczy z domu. Spojrzałam na telefon, który zawibrował na moich kolanach. Wiadomość była od Michaela, otworzyłam ją. Powiedz, że zapomniałaś stroju kąpielowego i w nocy będziemy się wymykać na kąpiel w jeziorze, bez ubrań. Zaczęłam chichotać, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. No nie mogę no... Co za głupek.
- Roxy?- usłyszałam.
- Co?- zapytałam tłumiąc śmiech i podnosząc wzrok na szatynkę, wciąż się uśmiechając.
- A tobie co?- zaśmiała się.- Chłopak?- Ashton gwałtownie przyhamował, przez co poleciałam do przodu.
- Patrz jak jeździsz idioto.- burknęłam odpinając pasy. Byliśmy już pod domem Megan.
- Znowu?- odwrócił się patrząc na mnie.
- Co znowu?- zmarszczyłam brwi.
- Znowu kręcisz z jakimś idiotą?- mówisz o swoim kumplu.
- Nie? Jeśli już musisz wiedzieć, koleżanka podesłała mi link. Poświęciłbyś Alice tyle uwagi co mojemu życiu prywatnemu, co?- zapytałam wysiadając i przy okazji trzasnęłam drzwiami.
- Roxanne!- krzyknął. Przywitałam się z Luke'iem i Calumem, którzy już stali pod domem.
- Ona ma rację Ashton, przesadzasz.- powiedziała dziewczyna wysiadając i przywitała się z chłopakami.
- Co znowu...- zaczął blondyn.
- Michael kurwa, rusz dupę!- usłyszałam, a chwilę później Megan wraz z Nathanem stali przy nas.
- ...zrobił?- dokończył.
- Zachowuje się jakby był moim ojcem. Mogę się umawiać z kim chcę!- powiedziałam głośniej.
- Pakujcie się do samochodów.- powiedział ignorując moją wypowiedź i otworzył bagażnik. Światła w samochodzie Michaela zaświeciły, a ja odwróciłam się w stronę domu aby na niego spojrzeć. Kąśliwy uśmiech wkradł się na jego usta, kiedy nasz wzrok się spotkał.
- Jak jedziemy?- zapytał pakując swoją torbę do samochodu.
- Ja jadę z tobą.- powiedziałam podchodząc do auta i otworzyłam przednie drzwi od strony pasażera. Czułam na sobie wzrok innych.- No co? Nie mam zamiaru słuchać kazań.
- Coś mnie ominęło?- zapytał zielonooki.
- Ashton ma mnie za pięcioletnie dziecko.
- Właśnie tak się teraz zachowujesz.- burknął.
- Ktoś coś mówił? Bo chyba mi się zdawało...
- No dokładnie jak dzieciak.
- Pierdol się braciszku.- posłałam mu buziaka i wsiadłam do samochodu Clifforda.
- Może być ciekawie...- skomentował Hood.- Jadę z Mike'iem!- wpakował swoją torbę do bagażnika i chwilę później siedział z tyłu.
- Jestem zmuszony aby z nimi jechać.- powiedział blondyn.- Wy jedźcie razem z nimi.- drzwi od strony kierowcy się otworzyły.
- Jak Ci coś nie pasuje Hemmo to możesz tu zostać, uczcimy twoje urodziny bez Ciebie.- zaśmiałam się cicho. Chwilę później wszyscy byli już w samochodzie i odjechaliśmy. Reszta jechała za nami. Michael włączył radio i przy okazji otworzył wszystkie szyby, przez co wiatr bawił się moimi włosami.
CZYTASZ
drag me down ► M.C
FanfictionTo nie od Ciebie zależy w kim się zakochasz, ale nie każdy potrafi to zrozumieć. Zwłaszcza jeśli miałeś tę osobę praktycznie pod nosem, przez ostatnie kilka, a może i kilkanaście lat. A wszystko zaczęło się od pozornie nic nieznaczącej rozmowy... #1...