Rozdział 8

205 22 13
                                    

Ludzie mają w zwyczaju obawiać się wszystkiego co ciemne. Boją się tego, co może przysporzyć im noc w zupełności zapominając o tym, że słońce nie daje nam gwarantu tego, że jesteśmy bezpieczni. Gorąca kula nie jest przecież tarczą, która ochrani nas przed całym złem tego świata. Pomimo tego, że daje nam urojone wrażenie stabilności, jest tylko urojonym wrażeniem. Niczym więcej.

Noc, która kojarzy nam sie z czymś strasznym może być także poczatkiem czegoś pięknego. Coś ciemnego nie zawsze jest złe. Nie bójmy sie tego, co szykuję nam noc, bo ona nie różni się tak bardzo od dnia. To tylko światło, które daje nam pozorne bezpieczeństwo. Złe rzeczy dzieją się także w dzień. Wtedy nie ma już kurtyny, która w pewien sposób zakrywałaby wszelkie uchybienia i grzeszki. Cienie, za którymi moglibyśmy schować się w ciemności są niwelowane przez światło, które dociera nawet w najmniejsze zakamarki zużytej duszy. Nie ma żadnej rzeczy za którą moglibyśmy się ukryć. Wtedy widzimy jacy dokładnie jesteśmy. Puści, pozbawieni sensu, brudni.

Ludzie nie przestaną umierać, tylko dlatego, że zegar wybije południe, a słońce zaszczyci nas wszystkich swoją obecnością. To tak nie działa. 

Ludzie nie przestaną umierać, tylko dlatego, że zegar wybije północ, a słońce już dawno schowa się za hryzontem. To tak nie działa.

Niebo było całkowicie granatowe i tylko pojedyncze, jasne gwiazdy powoli układały się w całkowicie różne zbiory. Mały wóz, duży, pojedyncze, samotne. Różne. Dziesiejsza noc nie różniła się wcale tak bardzo od poprzednich. Było tak samo zimno, tak samo wietrznie i tak samo samotnie. I coś w tyle jego głowy właśnie to mu podpowiadało, choć mężczyzna chciał zagłuszyć ten głos kolejnymi łykami czerwonego wina. Chociaż wcale takie nie było. Raczej bordowe. Sam nie wiedział, miał mętlik w głowie spowodowany nawarstwiającymi się sprawami, nad którymi nie mógł decydować. Był niczym marionetka. Bezsilna kukła przyczepiona do czyichś zgrabnych dłoni. Musiał robić wszystko to co mu kazali, już od dawna, ale to właśnie dziś poczuł tego skutki.

I co jeszcze dziś poczuł? Samotność. Poczucie pustki, która była niedoopisania. To jak uczucie wiecznego spadania. Brnięcia w ślepą, czarną otchłań, z której nie można odróznić żadnego elementu. Bo właśnie tak było. Chłopak o zielonych oczach szedł prosto do miejsca, o którym nic nie wiedział i chyba nawet nie chciał wiedzieć. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Cóż... Nie chciał sprawdzać czy te przysłowie było prawdziwe. Nie miał na to sił. Było za wcześnie. 

Wpatrywając się w otchłań nad sobą i zastanawiał się, czy kiedyś do tego przywyknie. Do tego, ze umiera. Bo czy da się pogodzić ze śmiercią? Czy te wszystkie filmy mają jakikolwiek sens, czy są tylko bzdurnym wymysłem scenarzystów? Czy człowiek potrafi się pogodzić z końcem? On nie mógł. Ciągle powtarzał, że to za wcześnie. Przecież nie zobaczył tylu rzeczy. Przecież nie znalazł tylu piosenek, które umieściłby na swoją ulubioną listę. Przeciez nie poznał tylu ludzi. Oni już na zawsze pozostaną tylko nieznajomymi. Kolejną jedną siedmiomiliardową. Niczym więcej. Przecież nie zjadł tylu przysmaków serwowanych przez jego mamę. Nigdy nie powiedział tych magicznych słów do nikogo. Miał tylko dwadzieścia dwa lata. Czy to napewno prawdopodobne, że on, Harry Styles chylił się ku upadkowi? Z każdym dniem coraz bliżej końca. 

Nie potrafił pogodzić się z faktem, że zostało mu tylko pięć miesięcy. Zabawne, prawda? W dzisiejszych czasach ludzie potrafią wszystko. Mogą nawet obliczyć ci twoją cholerną date śmierci. Cóż, oni obstawiali, że to będzie późne lato. Harry natomiast dawał sobie czas do wczesnej jesieni. Ludzie potrafią wszystko, ale nie potrafią czytać w myślach. 

Może to i dobrze - pomyślał. 

Może to i dobrze, że nikt nie może odgadnąć myśli zapisanych w umyśle Harry'ego. Przynajmniej nie musiał widzieć niczyich łez, ani słyszeć szlochu. Nie potrzebował tego, naprawdę nie chciał widzieć żadnego ze swoich znajomych w takim stanie. Przecież to i tak nic nie znaczy. Jesteśmy tylko jednym, małym powiewem wiatru w stosunku do całego tornada. Wolał nie widzieć tego, co miało się wydarzyć po jego śmierci. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 26, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trudna sztuka latania - h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz