Rozdział 3

940 62 3
                                    

Odstawił walizki i rozejrzał się po holu rodzinnego domu. Panowała w nim ciemność i cisza, zakłócana jedynie przez odgłos dogasania drew w kominku. Zapalił lampę przy drzwiach wejściowych, wziął walizki i parasol i skierował się na górę do swojego pokoju. Kiedy był już na szczycie schodów, usłyszał kroki bosych stóp. Spojrzał na źródło dźwięku, jego młodszy brat stał boso w niebieskiej piżamce w pirackie czaszki, w rączkach trzymał białą kartkę papieru, która z drugiej strony ukazywała jakąś niezidentyfikowaną scenę, namalowaną czarnymi kredkami. Niebieskie oczy chłopca wypełniały łzy, policzki miał czerwone, a dolna warga drgała, Mycroftowi wystarczył jeden rzut oka, aby ocenić co spowodowało ten nastrój u dziesięciolatka. Puścił walizki, złapał brata w ramiona, usiadł na schodach, twarz brata skierował tak, że miał ją naprzeciwko swojej. Pozwolił mu się wypłakać, chudziutka, lewa dłoń chłopca złapała kawałek garnituru, a z jego oczu popłynęły łzy. Chwilę trwało zanim się uspokoił, Mycroft głaskał go po plecach wyczuwając kości kręgosłupa i po główce z gęstymi loczkami. Przydługie włosy zaczęły robić się wilgotne od litrów łez wylanych przez najmłodszego członka rodziny Holmes'ów.
- Chciałem się pobawić z dziećmi w dedukację, one zaczęły się śmiać. I...i wtedy ja powiedziałem Marc'owi, że jego ojciec jest pijakiem i że wyżywa się na nim, a on mnie wyzwał od świra.
Mycroft westchnął, doskonale zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później nadejdzie czas na tę rozmowę. Nie zdawał sobie sprawy, że nadejdzie to tak szybko - Sherlock miał zaledwie dziesięć lat, a kiedy jemu samemu tłumaczyła to mama miał czternaście. Mycroft był odporny na działanie obelg ze strony innych, jednak Sherlock był wyjątkowo wrażliwym chłopcem i brał je do serca.
- Sherlocku musisz mnie bardzo dobrze posłuchać. Masz dwa rozwiązania - albo przestać mówić co ci ślina na język przyniesie lub przestać okazywać uczucia. To trudne, nawet dla mnie. Wiecznie mieć na twarzy poważny wyraz, nie zmieniać go pod absolutnie żadnym warunkiem. Dla naszych wrogów największą nagrodą jest nasz ból, który uzyskując przez wyżywanie się na nas, na tych, którzy są inni. Rozumiesz?
Chłopiec potaknął, był znużony i zapewne zaraz zapadnie w sen Mycroft wziął go na ręce i zaniósł do łóżka, posiedział przy nim dopóki nie zasnął. Jednak kiedy odchodził, nagle poczuł uścisk na nadgarstku.
- Mycroft? - spytał chłopiec płaczliwym głosem - Obiecaj mi, że nigdy mnie nie skrzywdzisz.
- Obiecuje - powiedział i jednocześnie miał nadzieję, że jego brat go zrozumiał. A on go zrozumiał, tylko inaczej niż tego oczekiwał.

Łazienka w domu Holmes'ów była jedynym miejscem, gdzie można było zachować prywatność. Mieli je dwie z powodu tego, że nikt nie lubił przeszkadzać nikomu w tym pomieszczeniu. Jednak dla nastolatka, który siedział na kafelkach lepiej, by było gdyby ktoś go powstrzymał, załomotał w drzwi. Mycroft go nie powstrzyma, rzadko go widywał w domu, odkąd dostał pracę w brytyjskim rządzie.
Przed czternastolatkiem leżała, stara zakrwawiona żyletka, już dawno zapomniał, czemu zaczął się ciąć. Zmienił się przez ostatnie cztery lata - wyrósł, nabrał masy, miał teraz ponad 180 wzrostu, włosy jeszcze bardziej się zakręciły na głowie. Garderoba w pokoju też się zmieniła - zniknęły pirackie kapelusze, płaszcze z długimi czerwonymi pelerynami i inne dupelere, zastąpiły je długie płaszcze i koszule. Nawet rodzice nie wiedzieli o jego ranach i wolał żeby nigdy się nie dowiedzieli.
Jedno cięcie, parę kropel krwi, drugie cięcie już trochę więcej. Przyjemny tępy ból, zagłuszający wyzwiska policjantów. Robił to odkąd pojawił się na komisariacie w wieku dziesięciu lat, śmierć Carla Powersa wziąć była nie rozwiązana, ale czuł, że jeszcze do niego wróci.
Jeszcze wtedy miał przy sobie Molly i Johna, wszystko było lepiej, a oni teraz wyjechali do Londynu. Doskonale pamiętał jak bawili się, że on i Molly są parą,ot taka zabawa. Prawda była taka, że przywiązał się do obojga, Mycroft miał rację, głupio się było przywiązywać do kogokolwiek. Rudobrodego też go pozbawił, bo przecież by się do niego przywiązał. I Sherlock został sam ze swoim bólem.
Potem poznał Jasona Boltona - Jason Bolton był znany w środowisku przestępczym już w wieku trzynastu lat. Był świetnym dilerem narkotyków, umiał je przenieść nawet do szkoły podstawowej i na komisariat policji. Oczywiście jak każdy przestępca popełnił błąd, a wtedy nawet znajomość z szychą rządu brytyjskiego - dwudziestodwuletnim Mycroftem Holmes'em nie uchroniła go przed więzieniem. Wyszedł po dwóch latach i zaprzyjaźnili się z Sherlockiem.
Holmes z tamtego roku mało pamiętał, był tylko jeden dzień, który wbił mu się w pamięć - kiedy poprosił o pomoc Mycrofta.

Piętnastolatek z wielkimi sińcami pod oczami, budową patyczaka, jego ruchy były tak wolne, jakby każdy ruch sprawiał mu ogromny ból. Z błędnym wzrokiem i równie głupim uśmieszkiem zapukał do drzwi pokoju.
- Mycroft, proszę pomóż mi - jego głos był wyjątkowo piskliwy - Wiem, że tam jesteś. Pomóż mi! Tak długo nie widzieliśmy się, czy wogóle byś mnie poznał? Mycroft, proszę! Pomóż mi, potrzebuję cię. Gdzie się podział mój ukochany brat?
- Idź stąd Sherlocku, mam ważny egzamin.
- Okej, cześć
Wtedy zadzwonił do Jasona prosząc o kolejny woreczek kokainy. Dzięki niej nie czuł bólu, który był spowodowany wiecznym oziębłym nastawieniem brata.

...
Jego myśli zostały brutalnie sprowadzone na ziemię, kiedy ktoś załomotał w drzwi. Owinął bandażem nadgarstki, schował żyletkę do kieszeni spodni, obciągnął rękawy fioletowej koszuli i wyszedł na korytarz, powitała go obojętna postura Mycrofta, w idealnie wyprasowanym garniturze i z nieodłączną parasolką. Nic nie powiedział na jego dziwne zachowanie, przecież był nastoletnim geniuszem. Ociągając się wszedł do własnego pokoju o kształcie kwadratu uważając, aby zanadto mocno nie odchylać drzwi w lewą stronę, stało tam biurko z różnymi odczynnikami chemicznymi, jedyne miejsce gdzie był względny porządek, a na którym mogło coś niepostrzeżenie wybuchnąć. Rzucił się na łóżko, przedtem zamykając drzwi na klucz. Cała powierzchnię ściany koło łóżka zajmowały wycinki z gazet, zdjęcia, analizy próbek i innych rzeczy dotyczących zagadkowego zabójstwa w King's Rivers. Koło łóżka stała wielka komoda z książkami - od szkolnych, poprzez kryminalne, o zabójstwach z dawnych lat, aż do książek o chemii i medycynie. Przeciw lekka ścianę zajmowały czarne kartony z dawnymi sprawami i szafa z ubraniami. Jedyną oznaką po dawnej obsesji Holmesa, była czarną tapeta w pirackie czaszki. Zbliżał się koniec college'u, a niestety zmuszono go do zrobienia studiów, weźmie bezpieczeństwo wewnętrzne albo kryminalistykę.

Historia Sherlocka Pisana InaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz