Rozdział 12

517 39 4
                                    

*wspomnienie*

Kamyk wylądował na szybie i wydał z siebie cichy odgłos, który mógł usłyszeć tylko właściciel pokoju. Po chwili okno zadrżało, okiennica podjechała do góry, a na jej miejscu pojawiła się twarz 19 letniej Molly Hooper.

- Sherlock? Co ty tu robisz? - spytała cicho

- Chodź, znalazłem tych mafiozów od Greenberga. Musimy ich dzisiaj nakryć, sprzedają 400 kg amfy i innych dragów.

- Jezu, dlaczego ja idę z Tobą - warknęła Molly, po chwili zeszła sprawnie, bo drabince sprytnie ukrytej przez Holmesa w winorośli - John nie ma czasu? - spytała go pocierając ręce, aby je trochę rozgrzać.

- Bo mnie kochasz? - wyszczerzył się Sherlock, Molly się zaśmiała, pocałowała go w policzek - John już śpi, a ty nie.

Złapał ją za dłoń i pociągnął za sobą, ku starej wiejskiej drodze między starym parkiem, a starym dworkiem.

- Mają kartel przy starej przędzalni. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem - Molly pokiwała głową z powątpieniem - zawsze musiał mieć rację. Po 15 minutach doszli do opuszczonej fabryki, zaledwie paręset metrów dzieliło ich od przędzalni.

- Słuchaj - w oknie stoi strażnik, ale na jego przeciwko jest kępa krzewów, musimy się tam dostać, a będziemy mieli dobry widok na strażnika i go zdejmiemy.

Pobiegł przodem, a ona obserwowała okno. Wszystko szło spokojnie, usłyszała sygnał i pobiegła w stronę kępy krzewów. Niedaleko stały dwa dosyć duże busy, wokół kręciło się kilku napakowanych typów w garniturach i z pistoletami.

- Na trzy. Raz, dwa, trzy

Wtedy wydarzyło się wiele rzeczy na raz. Sherlock wypadł z zarośli parę razy padły strzały, cofnął się po minucie na chwiejnych nogach, dostrzegła tylko jak krew spływała po jego klatce piersiowej, odwracając wzrok napotkała spojrzenie z mordem w oczach, mężczyzna wpakował jej w ciało cały magazynek.

*rzeczywistość*

Obudził się z krzykiem, rozejrzał po pokoju. Był sam, John nie przybiegnie, żeby się go spytać, co się stało. I dobrze, już miał dość jego ciągłych pytań. Dlaczego ten sen akurat teraz się pojawia po tym jak po tylu latach spotkał Molly. Nie mogąc już zasnąć, ubrał się i pieszo wybrał się na dworzec. Wsiadł w pociąg jeżdżący do jego rodzinnej miejscowości.

Wychodząc z pociągu na peron z uśmiechem powitał bezpieczny, wiejski krajobraz. Zatrzymał się przy małym sklepie i kupił dwa małe znicze. Droga do starej fabryki zajęła mu aż pół godziny.
Zdziwił się, że wciąż stał tu stary bus, a w nim kilka paczek amfetaminy. Uśmiechnął się, jakie to było dziwne, że kiedyś był takim naiwnym dzieciakiem. Myślał, że jest niemylący, nie zwyciężony we wszystkim co robił. Tamtego dnia się pomylił, przez to prawie zginęli - on, Molly. Wybuch spowodował zupełnie przypadkiem, sam nie wiedział jak dokładnie, zabił dwadzieścia parę osób. Nie miało znaczenia, że byli złymi ludźmi dla szesnastolatka to był prawdziwy wstrząs, zabić ludzi jedną pomyłką. Złym obliczeniem strzałów, własnych umiejętności.

Ukucnął pod krzyżem i zapałką zapalił czerwony znicz. Nie wierzył w tą całą bajkę, że coś nas czeka po śmierci. Jednak akurat do tego miejsca miał szczególny sentyment. Stracił coś na zawsze, część siebie tą pozytywną.

Odwrócił się i poszedł na cmentarz. Dziesięć minut mu zajęło zanim znalazł właściwy nagrobek, nie dziwił się. Nie było go tu kilka lat.

Zapalił świece i spojrzał na napis na nagrobku.

Phoebe Hooper

Urodzona, zmarła 26 sierpnia 1998

- Nie myślałam, że Cię tu kiedykolwiek spotkam

Westchnął i odwrócił się do właścicielki głosu. Dopiero teraz mógł przyjrzeć się patolog dokładniej. Mimo, że od wielu tygodni przychodził do prosektorium, to nigdy, kiedy ona miała dyżur.

- Zmieniłaś nagrobek

Spojrzał na nią od góry do dołu. Minę miała poważną, mimo to lekki uśmiech zdobił jej usta. Ubrana była w szary płaszcz, w lewej ręce trzymała siatkę.

- Zmieniłam siedem lat temu - odpowiedziała i podeszła do grobu. Z siatki wyciągnęła szmatkę, a Sherlock'owi kazała przynieść wody ze źródełka na końcu cmentarza.

 Detektyw skinął głową i poszedł do wskazanego miejsca. Wyglądało na to, że jego kłamstwo z przeszłości wciąż było aktualne, Sherlock zmusił lekarza, aby skłamał o wieku płodu. Znów westchnął, zbyt mocno to wszystko przeżywał, jakby nie był sobą. Nalał wody do wiaderka i podczas drogi powrotnej dostał SMS - sprawa Julie Smith wkraczała na ostatnią prostą. Podał Molly wiaderko i ona wyczyściła grób z kurzu.

- Co się tak szczerzysz? - spytała

Przez chwile się czuł znów jak szesnastolatek, który miał dostać reprymendę, bo znowu zapalił papierosa pod szkołą.

- Sprawa nad którą pracuje od kilku tygodni w końcu ruszyła do przodu

- Jaka to sprawa? - spytała Molly. Sherlock doskonale wiedział, że uwielbiała słuchać o takich rzeczach.

Usiadł na ławeczce i przez chwilę zastanawiał się jak zacząć tę dość skomplikowaną opowieść.

- Przed 3 miesiącami na terenie starych portów policja odnalazła niezidentyfikowane ciało kobiety bez głowy. Znaleziono przy niej jedynie dowód osobisty, i - o dziwo - część aktu urodzenia, która zawierała datę urodzenia i nazwisko. Czternastego marca 1989 roku i nazwisko Philips. Lestrade zgłosił się do mnie, bo utknęli w martwym punkcie. Wspólnie zaczęliśmy szukać kobiet urodzonych tego dnia i o tym nazwisko, każda albo zaginęła, albo już nie żyła -patolog wciągnęła głośno powietrze - Zaczęliśmy szukać informacji nie tylko w Europie, ale też w USA i Australii.
W końcu dostaliśmy cynk, że pochodząca z Litwy kobieta, która na co dzień mieszka w Anglii posługuje się takim imieniem i nazwiskiem, aktualnie przebywała w Hiszpanii. W papierach ta dziewczyna żyła od 2 roku życia, wcześniej jakby nie istniała. Jej rodzice są tajniakami, pracowali dla wywiadu brytyjskiego.
Zaczęliśmy szukać według jej litewskiego pochodzenia, przyjęliśmy, że rodzice kłamali i chodziło o handel żywym towarem. Odnaleźliśmy jej rodzinną wioskę, urzęduje w niej Siergiejska. Jej biologiczny ojciec jest szefem Siergiejskaji, a matka - czyli kobieta z portów, była wtyczka policji. Ojciec chciał zabić matkę z zemsty, a córkę z zasady.

- Dziewczyna z Włoch to jego córka, a zamordowana kobieta to jej matka? - spytała Molly. Uśmiechnął się, jak zwykle wiedziała jak kończyła się historia. Usiadł koło niej na ławce i wpatrywał się w nagrobek. Dawno zapomniał jak dobrze było, kiedy siedzieli we dwójkę w jednym pokoju, w kompletnej ciszy i uczyli się do szkoły.

- Nie może być tak zawsze? - spytała Molly, spojrzał na nią.

- Nie, dobrze o tym wiesz - powiedział - Takich rzeczy się nie wybacza

- Nie wiedziałeś o tym, ja też nie wiedziałam. Tyle lat już uciekasz od tej rozmowy. Jesteśmy dorośli, musimy odpowiadać za swoje czyny. Wybaczyłam ci, mówiłam ci to już tyle razy.

- Najpierw muszę sobie wybaczyć, potem zacznę przyjmować wybaczenie od innych - wstał i poprawił kołnierz płaszcza. Molly wstała i spojrzała mu w oczy, co wyglądało dość zabawnie.

- Świetnie. Daj mi znać, kiedy już przestaniesz być tą swoją chamską podróbą, a będziesz normalnym człowiekiem, którego kiedyś kochałam - już miała zamiar odejść, kiedy powiedziała ostatnie słowa - Sherlock, nie jestem głupia. Wiem, ile tygodni miała nasza córka.



***

Jestem znowu!

Trochę późno, ale miałam parę wyjazdów i niestety nie odnalazłam Wi-Fi. Jednak już do końca wakacji siedzę zapewne w domu i mam nadzieję, że pojawi się co najmniej 1 rodział na dwa tygodnie.

To do zobaczenia.

Kocham Was!

Historia Sherlocka Pisana InaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz