Rozdział 8

508 39 0
                                    

Czułem ból jakiego jeszcze nigdy nie czułem. Powoli wracał mi zmysł dotyku, już nie tylko słyszałem, ale czułem dotyk na mojej skórze. Molly i moja mama często przy mnie siedziały, mama plakala, a Molly opowiadała Mówiła mi o swojej pracy - istotnych przypadkach, dziwnych śmierciach. Lubiłem te historie, chętnie je słuchałem i analizowałem. Moje studia chyliły się ku zamknięciu z tego co pamiętałem został mi ostatni semsestr, ale co studiowałem? A tak bezpieczeństwo wewnętrzne. Chciałem zostać policjantem? Przecież to głupi zawód. Jak zarobię na swoje utrzymanie? Baker Street jest dość drogie nawet jeśli pani Hudson spuścila mi nieco z czynszu. Ból się zwiększył, jakby ktoś chciał mnie rozerwać, a potem wrzucić w ognisko. Coraz wyraźniej czułem dłoń Molly na własnej, zaczynałem odczuwać zapach. Powoli wracałem do żywych.

Chuda postać o zapadłych policzkach, wyjątkowo niska jak na swoje dwadzieścia siedem lat. Chłopak miał zapadłe policzki, przydługie włosy, niektóre jego cechy były skutkiem uzależnienia, a niektóre skutkiem śpiączki po zbyt dużej ilości trucizny w postaci narkotyku. Za drzwiami stał lekarz, który przeglądał badania pacjenta, wydawało mu się, że niedługo powinien się obudzić. Wyniki wracały bardzo powoli do normy, ale to i tak dobry znak. Pani patolog poklepała pacjenta po ramieniu i wyszła z sali, skinęła mu na do widzenia głową i udała się na swój oddział. Ordyntor już też chciał odejść, kiedy nagle aparat moniturujący pracę serca zaczął wydawać zbyt szybki dźwięk.

Ciało mężczyzny zaczęło wyginać się w konwulsjach, ordynator zawołał pięlęgniarkę i chirurga, który akurat obok przechodził, aby pomogli mu przytrzymać pacjenta.

Po pół godzinie konwulsje ustały i Molly wraz z rodzicami Sherlocka mogli wejść do sali. Jak zwykle ścisnęła jego dłoń, jednak wtedy stało się coś niezwykłego - dłoń mężczyzny się poruszyła, złapał jej w lekkim uścisku. Trwało to może przez dwie sekundy, ale wystarczyło, że cała trójka wpatrzyła się w twarz mężczyzny. Wpatrywali się w jego twarz jak w obrazek, jego powieki kilka razy zatrzepotały, a potem ukazały się im jego niezidentyfikowanego koloru oczy. Cała trójka jednocześnie się uśmiechnęła, wzdychając z ulgą. Jego matowe oczy przebiegły po ich twarzach, a potem po sali w której leżał. Z wielkim trudem lekko się uśmiechnął, ale wyszedł mu tylko grymas. Powoli otworzył usta

- W.. ody - wychrypiał czuł jakby zamiast języka miał kawałek metalowej blaszki. Lekarz, który to wszystko obserwował w odległości kilku metrów, potwierdził, że można spełnić życzenie pacjenta.

- Molly, nie wpuszczajcie do mnie mojego brata - powiedział, kiedy już się napił, po czym zamknął oczy i zaczął równomiernie oddychać, spojrzała na urządzenie czytającego skurcze serca. Holmes zasnął, nawet nie dał się przebadać. Molly wyszła na korytarz i spojrzała na ordynatora, który z zamyśleniem patrzył na swojego pacjenta.

- Co pan sądzi panie ordynatorze? - spytała

- Pamięta panią i swojego brata, więc na pewno z mózgiem jest wszystko w porządku. Bardziej martwi mnie jego dziwna chudość, nawet jak na narkomana jest wyjątkowo chudy.

- Zawsze taki był - zaprzeczyła szybko matka Holmesa - Lekarz mówił, że ma pewnie jakąś wadę genetyczną, ale równie dobrze to może być od narkotyków. Nigdy nie chciał się przbeadać.

- Dobrze, sprawdzimy taką ewentualność - przepuścił starsze osoby w drzwiach - Musicie państwo zapewnić synowi odwyk, on wróci do nałogu - powiedział poważnym tonem - Jeśli nie teraz to za parę miesięcy.

- Mamy miejsce w Szkocji w jednym z ośrodków. Niech się pan nie martwi.

Ordyntor pokiwał głową, ostatni raz się upewnił, że z pacjentem wszystko w porządku odszedł w stronę swojego gabinetu.

Przez następne dwa tygodnie Holmes odpoczywał w szpitalnej sali, budząc się tylko na posiłki. Jego organizm regenerował się po spustoszeniu ciała spowodowanego śpiączką. Dopiero po tym czasie zaczął rozmawiać, a właściwie prowadził monologi. Jego rodziców dziwiła ta zmiana, niestety na gorsze. Jak tylko wchodził lekarz, od razu mówił to co mu ślina na język przyniosła. Mycroft wypisał własnego brata ku jego nienawiści i wysłał na odwyk, także ku jego nienawiści. W Londynie zrobiło się cicho na pewien czas o genialnym detektywie, a Mycroft umiejętnie wyciszył plotki jakoby jego brat stał się narkomanem. Było jedynie parę osób, który trzymały wszystko w ukryciu: inspektor Lestrade, Molly Hooper i John Watson.

Historia Sherlocka Pisana InaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz