Rozdział 20

94 8 1
                                    

*Nathan's POV*

W poniedziałek z samego rana pojechaliśmy autobusem do pobliskiej wsi - Grzybowa, w której znajdował się duży las. Tak, ten, do którego chodziłem na grzyby, gdy byłem młodszy. Oprócz pięknych borowików i podgrzybków była w nim również polana - idealna na rozbicie namiotów. Mieliśmy mały problem z ich transportem, ale jakoś się udało i po 20 minutach udaliśmy się polną ścieżką w stronę lasu.

- Daleko jeszcze?! - krzyknął Nikodem, drapiąc się w kolano. - Tu są pokrzywy!

- Jeszcze 5 minut i jesteśmy na miejscu - oznajmiłem.

- Mówisz tak od godziny...

- Zamknij się!

Przedzierając się przez gęstą trawę, kątem oka dostrzegłem Rozalię idącą z dziewczynami. Uśmiechała się. Czy powiedziała im o ciąży? Czemu mnie unika?

To wszystko zdarzyło się tak nagle. Szybko. Za szybko. Nadal do mnie nie dotarło, że zostanę ojcem. Czy w ogóle zostanę?

Muszę dziś z nią o tym porozmawiać.

- Tutaj! - powiedziałem, gdy zza drzew wyłoniło się wyczekiwane miejsce na nasz obóz. Mała polanka, w środku lasu, który znam jak własną kieszeń.

Przynajmniej tak mi się wydawało.

- Dobra, słuchajcie! - zawołała Sandra, siadając na trawie. Wszyscy nieźle się zmęczyliśmy. - Ja dzielę namiot z Rozalią i Agnieszką, kolejny należy do Pauliny, Julii i Oliwii (Pindor). Chłopcy, wy również macie do dyspozycji dwa.

- Niko i Piotrek mają jeden, a ja, Hubert i Nathan drugi - oznajmił Dominik, przeciągając się. - Szykujcie się, chłopcy - poruszył brwiami, na co Hubert chrząknął i przewrócił oczami.

Roześmiałem się. Po chwili wszyscy zabraliśmy się za rozkładanie namiotów. Nie minęła godzina, gdy wszystko było gotowe i wylegiwaliśmy się na kocach w blasku słońca.

Korzystając z okazji, przeczołgałem się do koca Rozalii.

- Roza, możemy pogadać? - pytam i siadam obok dziewczyny.

- O czym?

- O nas. Ja... naprawdę zostanę tatą? - pytam.

- TAK, NATHAN. ZOSTANIESZ NIM. I MNIE ZOSTAWIŁEŚ. NAWET NIE WIESZ JAK JA SIĘ CZUJĘ!

Nie wytrzymałem i wybuchnąłem.

- BO NIE WYOBRAŻASZ SOBIE JAKIE TO TRUDNE DLA MNIE, ROZALIA! BĘDĘ POWALONYM OJCEM MAJĄC CZTERNAŚCIE LAT.

- A DLA MNIE TO ŁATWE?! - zapytała się, dała mi siarczystego policzka i odeszła.

~~~

*Rozalia's POV*

Chodziłam po lesie i myślałam nad wszystkim. Nie wiedziałam co mam robić. Chciałam być znów z Nathem, ale i nie chciałam. Kocham go, ale i nie kocham. Tęsknię za nim, ale i nie tęsknię. Boję się. Mam czternaście lat i będę miała dziecko. Zapewne będę wyśmiewana. Nikt nie lubi ciężarnych nastolatek.

 Po chwili zrozumiałam, że się zgubiłam. Spanikowałam. Próbowałam znaleźć drogę powrotną. Lecz drzewa, krzaki, wszystko było takie same. 

 - Paulina! - zaczęłam krzyczeć. Było cicho. W końcu usłyszałam jakiś szept. Przeraziłam się. 

Trzask Trzask Trzask. 

- Rozalia! - krzyknęła ta osoba. Jego głos. On był ostatnią osobą, którą chciałam tu zobaczyć. 

- Nath! Gdzie jesteś?! 

- Poczekaj. - powiedział głośno. Po chwili usłyszałam kroki za sobą. 

- Matko! - krzyknęłam, zobaczywszy jego twarz przed sobą. 

- Roza! - krzyknął i przytulił mnie. - Tak bardzo się bałem.

- Nath... 

- Shh... 

- Nath... 

- Kocham cię i nie zostawię cię, jasne? To nasze dziecko i będę z tobą do końca mojego posranego życia. 

 - Nath... - kręcę głową. 

 - Nie, Rozalia. Nie zapominaj, że to też jest moje dziecko. Wiem, to co zrobiłem było złe, ale zrozumiałem. Zrozumiałem, że bez ciebie nie mogę żyć. I to dziecko - dotknął mojego brzucha. - będzie najwspanialszą rzeczą w całym naszym życiu. 

Wstrzymałam oddech. 

- Kocham cię. - szepnął i mnie pocałował. 

- Ja ciebie też. - odszepnęłam i odwzajemniłam pocałunek. Chciałam, żeby ta chwila była wieczna i żebym kochała go całe życie, a on mnie też.

~~~

*Nikodem's POV*

Dzień minął całkiem przyjemnie. Co prawda kilka godzin z rzędu leżałem na Piotrku, ale było mi bardzo wygodnie. Jemu chyba nie bardzo, ale cóż. Jeszcze mu się za to odwdzięczę.

Wieczorem poszedłem z chłopakami do lasu po patyki i gałęzie na ognisko. Dziewczyny przygotowały jedzenie i picie. Gdy rozpaliliśmy ogień i usiedliśmy dookoła jedząc zabrane ze sobą przekąski, poczułem się... szczęśliwy. Z przyjaciółmi i chłopakiem u boku. Było tak idealnie.

Piotrek wziął gitarę. Nigdy się tym nie chwalił, ale grał bardzo dobrze. Śpiewaliśmy Pączki w Tłuszczu i tańczyliśmy, dopóki do instrumentu nie dorwał się Dominik i zaczął brzdąkać, że aż uszy krwawiły. Okazało się, że jest już po 1:00 w nocy.

- Nie wiem jak wy, ale ja poszedłbym spać - przeciągnąłem się leniwie.

- Ja teeeż - odparła Agnieszka, ziewając. - Dobranoc! - zawołała i po chwili dziewczyny zniknęły w swoich namiotach.

Dominik chyba zasnął rozłożony na trawie z tą gitarą, a Hubert i Nathan rozmawiali o czymś obserwując ognisko. Wstałem otrzepując spodnie i pociągnąłem Piotrka w stronę naszego namiotu.

- Hej, Niko--! - Nic więcej już nie powiedział, bo zmiażdżyłem jego usta swoimi, siadając na nim okrakiem. Chłopak zacisnął dłonie na mojej koszulce, a ja wplotłem palce w jego włosy, ciągnąc za nie. Chciałem mu pokazać. Pokazać, jak bardzo za nim tęskniłem w trakcie naszej "przerwy". Co robiłem z myślą o nim. Jak się czułem. Co we mnie wstąpiło.

Tym razem nie zamierzałem być delikatny.

~~~

*Julia's POV*

Obudziły mnie dziwne szmery. Podniosłam głowę. Nikodem z Piotrkiem się pieprzą? Wsparłam się na łokcie i zaczęłam nasłuchiwać. Źródło tych odgłosów było zdecydowanie bliżej niż namiot chłopców. To był dźwięk... zwierzęcia przedzierającego się przez krzaki. Dużego zwierzęcia.

Naciągnęłam na siebie koc i skuliłam się. Próbowałam się uspokoić, ale moje serce biło jak szalone. Zaczęłam żałować, że naoglądałam się tylu horrorów.

Dźwięki zaczęły się nasilać. Czułam, jakby stado zwierząt znajdowało się tuż przy moim namiocie. Wtem ruchy ucichły. Zamarłam. Zerknęłam na dziewczyny spod koca - wszystkie spały.

 Nagle usłyszałam coś jeszcze.

Szepty.

Czy zwierzęta potrafią gadać?

Zanim zdążyłam się nad tym zastanowić, moje "zwierzę", czyli jakiś facet, włożył głowę do namiotu i wtedy najnormalniej w świecie zaczęłam krzyczeć. 

___________________________________________________________________

Witajcie, drodzy czytelnicy! 

No i mamy równe 20 rozdziałów, a jeszcze tak niedawno pisałam komentarz do dziesiątego! Mamy nadzieję, że opowieść przypadła Wam do gustu i zachęcamy do komentowania - jaka jest Wasza ulubiona postać? :D A może za którymś z bohaterów nie przepadacie? Dzielcie się swoimi wrażeniami, zawsze chętnie przeczytamy, co macie do powiedzenia. :)

No to... do następnego!


Miłość w kolorach tęczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz