To nie tak, że mam dość życia

412 21 1
                                    

Zapakowaliśmy się do samochodu koło południa. Na prawdę nie mam ochoty na ten wyjazd.

Utknęłam w samochodzie na tylnym siedzeniu obok Cary. Nienawidzę jej.

Gdy Cara miała 9 lat jej tata zginął w Iraku, a dwa lata później jej mama umarła na raka. Moi rodzice przygarnęli 11-letnią dziewczynkę, bo to przecież siostrzenica mojej rodzicielki. Od kiedy pojawiła się w moim życiu jedyne, co robi, to podlizywanie się mojej mamie. Rozumiem, że może mieć jakiś kompleks po utracie bliskich osób, ale no bez jaj. Moja mama oczywiście nie widzi tego i oburza się, gdy tylko o tym wspomnę.

Jakby tego było mało, Cara ma wynajęty własny pokój na tych wakacjach, a ja będę musiała spać w jakimś dupnym hoteliku, w którym pewnie będzie śmierdziało moczem.

-LILIAN! Czy możesz zacząć reagować na to co do ciebie mówię?-warczy moja matka, uniemożliwiając mi dalsze użalanie się nad sobą. Najwyraźniej mówiła coś już wcześniej, tylko tego nie słyszałam. Unoszę brew, bo nie mam ochoty wdawać się z nią w dyskusję.-Pytałam, czy spakowałaś sobie strój kąpielowy.

-Nie wzięłam stroju, bo nie zamierzam się kąpać-wywracam oczami.

-W takim razie zamieszkasz z Carą, bo ona zawsze ma kilka rzeczy na zapas- mówi ewidentnie zadowolona ze swojego pomysłu. Czemu tak bardzo jej zależy żebym miała że sobą bikini. Gdybym była tak chuda,jak wymaga tego społeczeństwo, to bym wzięła że sobą siedem par.

-Co?!-mówimy na raz. Moja siostra również nie jest tym zachwycona. Mogę się założyć, że ona będzie sprowadzała tabuny chłopaków do zaliczenia, a ja nie mam ochoty na słuchanie tekstów w stylu "mocniej, szybciej". Jej zapotrzebowanie na seks pewnie nie pozwoli mi spać po nocach.

-Och, Caro, bądź tak dobra. Lilian nie będzie ci przeszkadzać.

-W czym miałabym jej przeszkadzać?! W leżeniu na kanapie i nic nie robieniu?!- nie chciałam jej wyjeżdżać od dziwek przy rodzicach. Jeszcze będzie na to okazja.

-Już podjęłam decyzję. Tak długo, jak płacimy za was, to my decydujemy o tym, kto z kim mieszka! Prawda, Gary?-zwraca się do ojca, który bezradnie kiwa głową na potwierdzenie. Biedny tata, musi spać z tą wiedźmą w jednym łóżku...

Myślałam, że ten wyjazd będzie tragiczny, ale on zapowiada się jeszcze gorzej.

*
Dotarliśmy na lotnisko, prawie spóźnieni na samolot. Na bramce zaczęłam pikać, co doprowadziło mnie do granicy wytrzymałości. Ochroniarz patrzył na mnie jakbym go okradła i za nic nie chciał uwierzyć, że to spinka we włosach pikała. Gdy przeszukał mnie dokładnie (zbyt DOKŁADNIE), w końcu przyznał mi rację.

Po wejściu na pokład stewardessa pokazała mi moje miejsce. Siedziałam od okna, przy jakimś małżeństwie, którae najwidoczniej wybierało się w podróż poślubną.

Samolot wystartował punktualnie, a ja z fascynacją patrzyłam, jak cały świat staje się mniejszy. Wszystkie ludzkie problemy i radości oraz niespełnione marzenia oddalały się ode mnie z prędkością ponad pięciuset kilometrów na godzinę. Już po chwili ulice stały się tylko nieistotnymi liniami, które na mapie przypominały węże. Wszystko, co omiatałam wzrokiem powstało ciężką pracą i dla wielu ludzi stanowiło cały życiowy dorobek.

Dla mnie to nie znaczyło nic. Odległość sprawiała, że wszystkie troski stawały się błache i wydawały się śmieszne. Odległość zawsze dodawała otuchy i poczucia niezależności.

Gdybym wtedy, w tym samolocie, wiedziała, że wszystko, w co wierzę mnie zawiedzie, nie wsiadłabym do niego. Ale teraz, z perspektywy czasu, nie żałuję żadnej chwili.

----------

Błagam, niech mi ktoś powie, jak to wygląda. Już od dawna lubię pisać, ale pierwszy raz coś publikuję, więc jestem otwarta na krytykę i chętnie posłucham rad. :)

We're the bestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz