11.

147 17 2
                                    

-Co?-wydawało mi się że źle usłyszałam.

-Tak myśleliśmy,czy będziesz sama no i proszę-weszli do środka-jesteś.

Nie wiedziałam czy powinnam zrobić to co powiedział blondyn,czy może wypieprzyć ich z domu.Poszłam do salonu,w którym znajowali się wszyscy chłopcy.Do Caluma i Ashtona dołączyłi Michael i Hemmings.Siedzieli i obżerali się chipsami,które musieli wziąć z szafki w kuchni.

-Żartujesz sobie?-prychnęłam.

-Ja?Lucas Robert Hemmings nigdy nie żartuje.-powiedział nie zwracając na mnie uwagi.

-Nie będzie żadnego melanżu-powiedziałam stanowczo i wyłączyłam im telewizor,na co wszyscy jęknęli jednocześnie.

-No przestań Sky,będzie fajnie-powiedział Michael.

-Nadal jeszcze nie doszłam do siebie po wczorajszym!-krzyknęłam wyrzucając ręce w powietrze.

-Już za późno,zaprosiliśmy ludzi.-powiedział Luke i wzruszył ramionami.

Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi,prawie wybuchłam ze złości.Spiorunowałam ich wzrokiem i poszłam do drzwi.Złapałam za klamkę i otworzyłam je.

-Wynoście się z tego domu,nie ma żadnej imprezy-syknęłam.

Kiedy moim oczom ukazał się niewinny dostawca jedzenia,przeklęłam się w myślach.

-Sorry,spodziewałam się kogoś innego-rzuciłam i podałam młodemu chłopakowi banknot.

Patrzył się na mnie jak na skończoną idiotkę.Wzięłam od niego pudełko i poszłam do salonu.Wszyscy się ze mnie śmiali.

-Zamknijcie się,jesteście beznadziejni-wywróciłam oczami i zaczęłam jeść.

-Co to?-Luke przysunął się do mnie tak blisko,że czułam jego oddech.

-Kurczak w sezamie-powiedziałam-chcesz?

Nie chciałam wyjść na niekulturalną,nie pomyślcie sobie czegoś dziwnego.Chłopak zjadł kawałek i nim się obejrzałam,zjedliśmy razem wszystko.

-Ej Calum,wiesz co łączy ciebie i to jedzenie?-rzucił Michael-Oboje jesteście z Chin!Buuum!

Calum się chyba wkurzył.

-Spierdalaj wieśniaku-burknął i rzucił w niego poduszką.

Luke i Ashton zaśmiali się głośno.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Znowu.Tym razem na pewno byli to nieproszeni goście,więc poszłam ich wyprosić.Otworzyłam drzwi i momentalnie zbladłam.Przed moimi oczami stał Jake Wortney we własnej osobie.Tak,mój poprzedni chłopak.Starałam się coś powiedzieć,ale nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.

-Hej S-uśmiechnął się ukazując jednocześnie rządek białych zębów.

Otrząsnęłam się.

-Czego chcesz?-syknęłam.

-Spokojnie ślicznotko,przyszedłem pogadać.-wzruszył ramionami.

Go do reszty pojebało?

-Jaja sobie robisz?Nie mam zamiaru rozmawiać z takim dupkiem jak ty-burknęłam i już chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem,ale zdążył je przytrzymać.

-Powiedziałem,że chcę pogadać-jego ton głosu był już mniej spokojny.

-Powiedziałam,że gówno mnie to obchodzi.

-Co tu się dzieje?-poczułam lekkie otarcie spodni Luke'a o moją skórę.

Jake zmierzył go wzrokiem po czym zaśmiał się ironicznie.

Unbeaten | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz