Powrót do szkoły

806 49 13
                                    

Przez dworzec King's Cross kroczyła zakapturzona postać. Pchała ona przed sobą wózek, na którym znajdował się kufer z inicjałami E.R., kilka innych dorobniejszych bagaży oraz ustawioną na szycie tej misternej piramidy klatkę z kruczoczarną sową. Zmierzała ona ku przejściu między pieronem numer dziewięć i dziesięć. Za raz za nią szła kobieta ubrana w zwiewną, czerwoną sukienkę i mała dziewczynka, która również prowadziła wózek ze swoimi walizkami.
Wszystkie trzy dotarły do metalowej barierki. Rozejrzały się dookoła i gdy stwierdziły, że nikt im się nie przygląda pewnym ruchem wbiegły prosto na nią.
Chwilę później znalazły się na peronie, na którym stała już czerwona lokomotywa z napisem ,,Hogwarts Express".
Nastolatka ruszyła ku wagonom, ale coś ją zatrzymało. Poczuła na swoim nadgarstku zaciśniętą czyjąś dłoń. Odwócił się i ujrzała swoją matkę.

- Może byś się chociaż pożegnała?- westchnęła pani Rosier. Podeszła do starszej córki i zdjęła jej kaptur z głowy.- Uważaj na siebie, ucz się pilnie i nie pakuj się w kłopoty.
- To niewykonalne.- uśmiechnęła się ledwie zauważalnie.
- No cóż... odznaka do czegoś cię zobowiązuje.- spojrzała na córkę wymownym wzrokiem.
- Dobrze, postaram się.- wymamrotała pod nosem.
- Pisz czasem do mnie i mniej oko na siostrę.- przyciągnęła ją do siebie i przytuliła czule. Widząc, że Emma chce się wyrwać z objęć puściła ją.- No, zmykaj już!- nie musiała dwa razy powtarzać. Za nim się obejrzała jej pociecha przekroczyła próg wagonu.

W środku panował lekki chaos. Większość uczniów weszła już do pociągu, ale mimo to bez trudu udało się znaleźć Emmie pusty przedział.
Weszła do środka, ułożyła bagaże na półce i zdjęła swój długi, czarny płaszcz.
Pod nim ukrywała się wysoka dziewczyna, o długich nogach, idealnej sylwetce i bardzo wdzięcznej urodzie. Jej czarne, długie falowane włosy opadały kaskadą na zgrabne ramiona. Miała bladą, nieskazitelną cerę, a pod niesfornymi kosmykami ukrywały się szmaragdowe oczy, które dodawały jej tajemniczości, a zarazem zadziorności. Na widok jej intensywnie czerwonych ust nie jednemu chłopakowi uginały się kolana.
Usiadła wygodnie, przegładziła zieloną spódniczkę, do której ubrała szary sweter, pod którym ukrywała się szmaragdowa bluzeczka, długie, czarne podkolanówki i wyskie trampki pod kolor. Wyciągnęła z plecaka jedną ze swoich ulubionych książek.
Emma Rosier powszechnie była uważana za chodzący ideał. Nie dość, że niezwykle piękna, to Bóg nie poskąpił jej inteligencji. Radziła sobie świetnie z każdego przedmiotu, ścigająca Ślizgonów od drugiej klasy, od tego roku kapitanka drużyny,nowa pani Prefekt brylowała jako jedna z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych uczennic. Pomimo nienagannych manier miała również niesamowity talent do pakowania się w kłopoty, a pomagał jej przy tym wiernie, znienawidzony przez nią chłopak James Potter. Już na samo wspomnienie o nim dostawała torsji. Chyba nigdy, w całym swoim życiu nie spotkała bardziej denerwującej i irytującej osoby.
Jej zalety można by wymieniać godzinami, ale nie można pominąć cech, które sprawiają, że dziewczynie daleko do ideału.
Wychowana w konserwatywnej rodzinie, podobnie jak jej rodzice wierzyła, że czarodzieje czystej krwi są tylko coś warci. Swoją niechęć do Mugoli bądź osób, których krew jest z nimi zmieszana odniosiła się w sposób co najmniej niestosowny. Patrzyła na nich z góry, rozmowy z nimi traktowała w sposób lekceważący. Jednym słowem, typowa ślizgonka! Trudno się dziwić skoro takie wartości były jej wpajane od małego...
A jednak, od reguły zawsze muszą być wyjątki. Młodsza siostra Emmy, Cloe była jej zupełnym przeciwieństwem. Roztrzepana, gadatliwa, wszędzie jest jej pełno. Znajomości zawiera od razu, nie ważne z kim. Jej rodzice nie są tym zachwyceni, ale z trudem przymykają oko na to 'dziwadzwo' młodszej córki.

Podczas, gdy Emma zagłębiła się w tekście lektury do przedziału weszły dwie dziewczyn.

- Tutaj jesteś!- odezwała się jedna z nich i położyła swój kufer na półkę.
Obie zajęły miejsce naprzeciwko przyjaciółki. Emma podniosła wzrok znad książki i uśmiechnęła się na widok znajomych twarzy.
- Dobrze was widzieć! Już myślałam, że zwariuję w domu!

Oczami Ślizgonki ~luźno pisane~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz