Tymczasem w Ministerstwie Magii...

174 16 10
                                    

Piszę ten rozdział wyjątkowo na tablecie, który nie podkreśla mi moich błędów, więc jak nie uda mi się jakiegoś wyłapać, to przepraszam ;)
~~
  W momencie, gdy w Hogwarcie Ślizgoni co raz bardziej miażdżyli Krukonów podczas meczu, niczego nie świadoma Alice w przebraniu Emmy, mała Chloé* oraz profesor McGonagall z Hogsmed teleportowały się do Ministerstwa Magii. Tam, korzystając z wejścia dla interesantów zjechały do wnętrza ogromnego gmachu. Zajęło im to dłuższą chwilę, ponieważ żadna z nich nie miała pojęcia jak obsługuje się budkę telefoniczną, a o mugolskich pieniądzach nie wiedziały nic.
   Po dotarciu na miejsce od razu zostały skierowane do sali, gdzie miało odbyć się przesłuchanie. Wchodząc do ciemnego pomieszczenia poczuły na sobie setki par oczu, które z uwagą przyglądały się im.

- Pani profesor, co to za ludzie? - szepnęła ukradkiem do nauczycielki Alice.
- Członkowie Wizengamotu. Tak coś przeczuwałam, że będą nam dziś towarzyszyć - odpowiedziała jej ze stoickim spokojem. Blondynka jedynie przebiegła zwrokiem po osobach ubranych w czarne i czerwone szaty.

  Zatrzymały się koło 3 foteli ustawionych dokładnie naprzeciw katedry. Chwię później wkroczył za nią ciemnoskóry** mężczyzna odziany w wystyngowaną, ciemną szatę.

- Usiądzcie proszę - Minister Magii Kingsley Shacklbolt oznajmił stanowczym, ale miłym głosem.

Lustrował je wzrokiem, a w szczególności starszą Rosierównę. Palcami stukał o blat katedry. Na jego czole pojawiła się spora zmarszczka. Myślał nad czymś intensywnie.

- Jak pewnie wszystkim wam wiadomo - nagle po pomieszczeniu rozniósł się jego głos. - Najprawdopodobniej znaleźliśmy się w podobnej sytuacji jaka miała miejsce prawie trzy dekady temu - salę wypełniły pomrukiwania i ciche szepty członków Wizengamotu. - Informacje te mamy nie tylko od tych dziewcząt. Wielu ludzi szepcze po kontach, że Czarny Pan powrócił w zupełnie innej odsłonie, że jest w śród nas i tylko czeka, żeby się ujawnić. Krążą pogłoski, że garstka Śmierciorzerców, których nie udało nam się wtedy wyłapać ponownie łączy się i werbuje w swoje szerszeregi nowych członków, rządnych zemsty za poprzednią wojnę.

Serce Alice biło jak oszalałe. Tylko czekała, aż zostanie o coś zapytania, nie będzie wiedziała jak wybrnąć z sytuacji i ich misterny plan legnie w gruzach.
Podczas, gdy Kingsley wygłaszał swój 'jakże porywający' monolog, ona cały czas wpatrywała się w czarne czółenka Emmy i studiowała każdy ich milimetr, najdrobniejsze zadrapanie czy też plamkę.

- Emmo - nie zareagowała na wezwanie Ministra Magii. Dalej wpatrywała się w buty, zupełnie oderwana od rzeczywistości. Dopiero, gdy dyrektorka delikatnie szturchnęła ją w ramię, ocknęła się i raczyła spojrzeć na ciemnoskórego mężczyznę.
- Tak? - mruknęła niepewnie pod nosem.
- Pytałem, czy moglibyśmy zobaczyć wspomnienie, które kilka dni temu pozazłaś profesor McGonagall?
- Yyy, oczywiście... - chwila zawahania. Wstała z krzesła i zaczęła gorączkowo szukać czegoś w kieszeniach, co nie uszło uwadze zabranych.
Musi gdzieś tu być! Musi! - cały czas powtarzała świnie to w myślach.
Uradowała się niezmiernie, gdy z małej kieszonki płaszcza wyjęła małą fiolkę, w której coś połyskiwało srebrzystym blaskiem. Gdyby jej nie znalazła, mogłaby od razu się przyznać do zaistniałej sytuacji.
  Chwiejnym krokiem podeszła do katedry i wręczyła Ministrowi szklany przedmiot. Shacklbolt zdziwił się nieco na jego widok, lecz po chwili zrozumiał czemu on ma służyć.

- Przynieście proszę myślodsiewnię - już po chwili stał przed nim kamienny półmisek, do którego wlał zawartość fiolki. - Emmo, możesz usiąść.
- Dziękuję panie Ministrze - ledwie zauważalnie skinęła głową i pospiesznie wróciła na swoje miejsce, po czym kontynuowała podziwianie butów przyjaciółki.
- Teraz proszę wszystkie wcześniej wytypowane osoby, żeby podeszły do mównicy - dwie osoby odziane w czarne szaty oraz jedna w czerwoną wstały ze swoich miejsc i stanęły przy myślodsiewni. - Wiecie co macie robić - wszyscy skinęła głowami i już po chwili każdy z nich twarz miał całkowicie zanurzoną w wodzie.

Oczami Ślizgonki ~luźno pisane~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz