04.09
Wczorajsza sprawa z Alice i Panem Clarkiem została wyjaśniona.Na szczęście dostałyśmy tylko ostrzeżenie.Z czego bardzo się cieszę,ponieważ nie chciałabym mieć problemów.Zostałyśmy wcześniej zwolnione do domu aby przemyśleć zachowanie i ochłonąć.Próbowałam się dodzwonić do Krystiana a gdy odebrał okazało się,że ma wolny termin dopiero za miesiąc.
Właśnie czekam przed domem na przyjaciół i jak codziennie idziemy do szkoły.
***
Zaczęła się lekcja biologii.Siedzę sama w ławce,jak każdy i nie mam co robić.Nienawidzę się uczyć, nic mi nie wchodzi do głowy.Na szczęście dostałam sms'a.
To od Horana.
,,Co to wczoraj było?" -Pewnie chodzi mu o tą bójkę.
Ja:
,,Nie ważne"
-Horan! Delevingne!-Proszę oddać telefony.Nie ma pisania na lekcji.Zostajecie po szkole!.-Jaka surowa babaka .Żadnej nie przeszkadzało do tej pory,że siedzę na telefonie.
Nie miałam siły się awanturować,więc oddałam telefon z własnej woli.Niall zresztą też.
Przez całą lekcje musiałam słuchać nawet nie wiem o czym.Prawie zasypiałam.
W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę.
***
Luke! Ziema do Luke'a żyjesz?-Machałam ręką przed jego twarzą.Żył we własnym świecie i nie słuchał nawet tego co ja mówię.
-Yyy A no tak jestem.Znaczy żyje.-W końcu coś powiedział.
-Co się ostatnio z tobą dzieje-Dodałam.-Czekaj rumienisz się! Przyznaj zakochałeś się w kimś.
-Ja nie o czym ty mówisz.-Próbował się wyplątać.
-Nie oszukasz nas Luke.-Wtrąciła Selena.
-Porozmawiajmy kiedy indziej teraz się śpieszę.-Rzucił ostatnie słowa Luke i poszedł gdzieś przed siebie.
-A no właśnie ja też się śpieszę.Później się zobaczymy.-Dodała Sel.
-No okej a ja się nie śpieszę i będę tu stała.-Uśmiechnęłam się do niej.
Stałam tam przy swojej szafce dobre kilka minut.Próbowałam jakoś ją udekorować zdjęciami,lusterkiem i innymi gównami.
-A ty co robisz.-Zapytał Niall podchodząc do mojej szafki.
-Wystraszyłeś mnie!
-Taki był zamiar.
-Po co tu jeszcze stoisz?-Zapytałam Horana,który stał wpatrując się we mnie.
-Próbuje się przedostać do mojej szafki.-Wskazał palcem na szafke obok.
-No chyba sobie żartujesz.-Dodałam kręcąc głową.
-Nie moja wina,że mam obok ciebie.
-No jasne.
-Hej mój prosiaczku.-Powiedziała jakaś blondi do Horana łącząc usta do pocałunku.
Nie no serio.
Przy mojej szafce.
Obok mnie.
Na moich oczach?.
Co jeszcze.
Wiedziałam,że ma laske wiedziałam.
-Katy miałaś być w toalecie.-Słyszałam jak Horan do niej mówi.
AHA! Ma na imię Katy.
Po chwili znowu usłyszałam czyjś głos.
-Siostrzyczko idziesz ze mną na góre?-Obróciłam się w ich stronę aby zobaczyć kto to mówi.
TO CHYBA NIE MOŻE BYĆ PRAWDA.
POWIEDZCIE,ŻE TO SEN.
ALICE TO SIOSTRA KATY.
KATY TO SIOSTRA ALICE.
SIOSTRY.NIE WIERZE.
Niall spojrzał na mnie widząc jak zabijam wzrokiem Alice.Próbował wyrwać się z uścisku Katy ale ta na to nie pozwoliła.
-A ty co idiotko podsłuchujesz.-Usłyszałam Alice.No nie znowu się zaczyna.
-Zamknij mordę i już nie zaczynaj Alice-Wtrącił Niall.Jednak ja nie dałam za wygraną i musiałam jej odpowiedzieć.
-Pierdolisz tak głośno,że nawet podsłuchiwać nie trzeba.-Zaczęłam się śmiać po czym zamknęłam szafkę i poszłam sobie.
*Piszę i dodaję po kilka rozdziałów dziennie więc przepraszam za błędy.♥
CZYTASZ
McDonald's||N.H
أدب المراهقين''-Prosiłam o paragon... -Tego bardziej potrzebujesz.. -A co to jest?.. -Mój numer telefonu...''