W kolejnym dniach wszystko układało się tak jak to sobie wyobrażałam. Prowadziłam życie zwykłej nastolatki. Podobało mi się to, więc nie narzekałam. Zaczęłam coraz bardziej cieszyć się z przeprowadzki tutaj.
Obudziłam się czując jak promyki słońca próbowały dostać się do mojego pokoju. Tu prawie codziennie świeciło słoneczko. To jedno z wielu rzeczy, za co pokochałam Australię. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 8:10. Dziś sobota, a to oznacza, że na 10 muszę być w kafejce. Wstałam i udałam się do łazienki by wykonać codzienne czynności. Po tym postanowiłam przygotować małe śniadanie. Padło na naleśniki. Tak, tutaj to podstawowe danie na śniadanie.
Po skończonym śniadaniu wyszłam stronę miejsca pracy. Droga jak zwykle nie zajęła mi dużo czasu. Gdy dotarłam na miejsce ubrałam swój biały fartuszek i od razu zajęłam się zbieraniem zamówień od klientów. Po pewnych już czterech godzinach pracy odwiedził mnie James.
- Cześć maleńka! - krzyknął i przytulił mnie, co od razu odwzajemniłam.
- Miło cię widzieć, coś podać? - rzuciłam w jego stronę posyłając lekki uśmiech.
- Nie dziękuję, przyszedłem aby zobaczyć się z tobą. - cały James. Znamy się już dobry miesiąc, a ja zdążyłam pokochać go jak brata. Troszczy się o mnie lepiej niż własna matka.
Po skończonej pracy udałam się prosto do domu. Nie miałam planów na dzisiejszy wieczór, więc postanowiłam obejrzeć jakiś film. Na mój wybór padło"50 pierwszych randek". Nie miałam humoru na wieczór, więc dobra komedia romantyczna dobrze mi zrobi.
Film skończył się happy-endem co dla mojego nastroju to bardzo dobrze. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23:30. Nie chciało mi się wcale spać, więc postanowiłam pójść się przewietrzyć. Nie była to może bardzo bezpieczna pora w Melbourne, ale potrzebowałam tego. Wsunęłam na nogi czarne trampki i założyłam bluzę. Teraz mogłam już w spokoju iść i porozmyślać nad swoim jakże to zmarnowanym życiem. Tak, gdy mam zły humor wszystko wydaje mi się złe, a ja sama nie dostrzegam tego co mam. Taka już jestem.
Przemierzałam ulice, włócząc się bez celu. Nagle usłyszałam znajomy mi głos...
- Witaj słoneczko.
Powoli się odwróciłam i ujrzałam przed swoimi oczami Beau. Miał białą zwykłą bluzkę, a na to skórzaną ciemną kurtkę. Spodnie były tym razem beżowe. Muszę przyznać, że do twarzy mu w tym było.
- Beau?! Co ty tutaj robisz? - warknęłam w jego stronę.
- Może pospacerujemy razem? - rzucił jednym ze swoich znanych uśmiechów.
- Nie mam nastroju. - powiedziałam, ale chłopak nie dawał za wygraną i już był obok mnie.
- Dlaczego spacerujesz tak tutaj sama o tej porze,księżniczko? Tu jest niebezpiecznie. - "księżniczko? słoneczko?" próbowałam połapać fakty. Dlaczego on tak do mnie mówi?
- Nie odzywaj się tak do mnie.
- Jesteś przecież księżniczką.
- Na pewno nie twoją. - odpowiedziałam, próbując powstrzymać napad złości. Mój nastrój przez ten cholerny spacer, wcale się nie poprawił, a wręcz przeciwnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy rozdział IV. Znów szału nie ma, ale musimy przebrnąć przez te nudne rozdziały. Mam nadzieję, że zostaniecie ;) Mam dziś tak jak bohaterka okropnie zły humor, więc mogły pojawiać się błędy, za co przepraszam x. Niestety nie mieszkam w Australii i nie spotkam o tej porze żadnego Beau (a chciałoby się xd) co najwyżej menela...
Tak więc, kolejny rozdział powinien pojawić się jutro, a jeśli nie to przepraszam.
Za 5 dni Jahoo Jahaa. Ucałujcie tam ode mnie chłopaków!
CZYTASZ
Boy With a Dream || Beau Brooks
Romance- Spotkałaś już swojego chłopca ze snu? - zapytała podekscytowana Victoria. - Tak. To Beau Brooks. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. Opowiadanie o Beau Brooks - zapraszam :)