Rozdział 6- Opowieść Mindy i pierwszy trening

353 38 0
                                    

Mindy POV
- No więc... zaczeło się, gdy pewnego dnia pojechałam z mamą nad morze, które tak kochała. Pomiędzy zawodami lubiła tu przyjeżdżać, do małego, białego domku. Był środek lata, a ja niedługo miałam skończyć 10 lat.
- 10?- przerwała mi Jasmine- miałaś dziesięć lat, gdy trafiłaś do obozu?!- zapytała zdziwiona.
- I nie byłam najmłodsza- stwierdziłam i posłałam jej karcące spojrzenie - W każdym razie zaczęło się normalnie, rozpakowałyśmy bagaże i poszłyśmy się kompać. Tym razem mama pozwoliła mi zabrać ze sobą Donvara, mojego najlepszego przyjaciela. Grałam z nim w piłkę, gdy nagle mama zniknęła.
- Mamo?- zapytałam.
- Mindy, Donvar, wracajcie!- usłyszałam krzyk mojej matki. Stała na plaży, jak najdalej od wody, która dziwnie się poruszała. Po chwili dostrzegłam wijące się macki z przyssawkami i wielką paszczę pełną ostrych zębów.
Krzyknęłam, a przerośnięta ośmiornica skierowała się w naszą stronę. Chwyciłam Donvara za rękę.
Ośmiornica zbliżała się w ekspresowym tępie, a ja po prostu na nią patrzyłam. Gdy była kilka metrów od nas pomyślałam, że chciałabym być kilka metrów obok. Poczułam nagłe pchnięcie, a Donvar wczepił się desperacko w moją dłoń. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam byłam dokładnie tam, gdzie chciałam się znaleźć.
- Jak...- wymamrotałam, ale Don potrząsnął mną i kazał mi uciekać. Uznałam, że warto spróbować jeszcze raz, i gdy ośmiornica była tuż obok skupiłam się i pomyślałam, że chciałabym być na brzegu. Poczułam wzbierającą falę, która pochwyciła mnie i Dona i wyrzuciła nas na nagrzany piasek. Mama podbiegła do nas i przytuliła mnie mocno.
- Wiesz co robić, Don- zwróciła się do mojego starszego kumpla- zabierz ją do obozu- powiedziała. Jeszcze tamtego dnia trafiłam tutaj- zakończyłam swoją opowieść.
- Nieźle- stwierdziła Jas.
- Przynajmniej od początku wiedzieli, że powinnam trafić do trójki. Mieszkał tam jeszcze mój starszy o 7 lat brat, Percy. Pokazał mi, jak kontrolować swoje umiejętności.- powiedziałam.
- Do trójki?- zapytała Jasmine.
- Domki są podzielone według boskich rodziców, dzieci Apolla z dziećmi Apolla, Aresa z Aresa itd. Jeżeli chodzi o obóz, to mamy tu arenę do ćwiczeń, skałkę wspinaczkową, stajnie pegazów i wiele innych.
- Stajnie pegazów?- zapytała Jas.
- No wiesz, skrzydlate, latające konie. Można na nich jeździć, ale upadki nie należą do przyjemnych.- odparłam.
- Czuje się lepiej- stwiwrdziła Jas.- może pójdziemy na arenę potrenować?

Jasmine POV
Arena okazała się naprawdę duża. Koło jednego końca stało kilkanaście manekinów, a obok nich było przejście do zbrojowni. Mindy poszła po swój miecz, a Don zaprowadził mnie tam, żebym mogła wybrać sobie broń do ćwiczeń.
Przeleciałam wzrokiem po wszystkich mieczach i łukach i skrzywiłam się z niesmakiem. Mimo, że zawsze byłam wysportowana nie odpowiadało mi noszenie tak dużej i nieporęcznej broni.
- Muszę wziąć miecz?- jęknęłam, na co Donvar podszedł do mnie i zaczął przerzucać wspomniane bronie.
- KAŻDY heros musi chociaż trochę umieć walczyć mieczem. Niektórzy też strzelają, tak jak ja- powiedział i podszedł do ściany z łukami. Wybrał jeden z ciemnego drewna i wziął kołczan ze strzałami. Następnie opuścił zbrojownię. Ja westchnęłam, chwyciłam pierwszy z brzegu miecz, który zdawał się być lekki i wyszłam za nim. Zobaczyłam, jak strzała Dona przeszywa sam środek głowy manekina. Przecież był od nich oddalony o dobre 70 metrów! Nie mogłam dłużej leniuchować, więc podbiegłam do czekającej już Mindy.
- Zacznijmy od podstaw- powiedziała i pokazała mi podstawowe cięcia. Kazała mi powtórzyć, a ja nieudolnie próbowałam odtworzyć jej ruchy. Nie szło mi za dobrze, a po kilkunastu minutach miecz zaczął mi ciążyć- to będzie dłuuuugi dzień- stwierdziła Mindy i kazała mi powtórzyć.

Gdy godzinę później położyłam się na ziemi na znak protestu nie chciało jej się mnie stawiać na nogi. Usiadła obok mnie, a po chwili dołączył do nas Don. Siedzieliśmy tak kilka minut, gdy poczułam nagły przypływ energii.
- Co do cholery...- usłyszałam głos Dona i otworzyłam przymknięte oczy. Nad moją głową wisiała sowa w 3d i obracała się powoli.
-O żesz ty... co to tak w ogóle jest?- zapytałam, a Mindy i Don wytrzeszczyli oczy.
- Ty nie wiesz?- zapytali równocześnie, a ja pokręciłam głową. Donvan westchnął i zaczął mi tłumaczyć.
- Taki znaczek nad głową oznacza, że twój rodzic cię uznał. Twoją matką jest Atena.- dodał, widząc moje zdziwienie.
- Bogini mądrości?- zapytałam zdziwiona, a on pokiwał głową. No pięknie. Moja matka dała mi pierwszy znak od czternastu lat.
Wyciągnęłam dłoń i lekko musnęłam palcami sowę. Zaiskrzyła, a potem znikła z cichym pyk. Poczułam ciężar w ręce, a gdy tam spojrzałam dostrzegłam naszyjnik z małą sówką i karteczkę:
Na 14 urodziny od matki dla Jasmine. Pamiętaj, umysł to największa broń.
- Ktoś mi powie, co to jest?- zapytałam i pokazałam naszyjnik Donowi. On wziął go do ręki i przyjrzał mu się dokładnie.
- Hmmm... nie widzę żadnego włącznika, to chyba po prostu naszyjnik- stwierdził. Jakiego włącznika!? Oddał mi ozdobę, a ja powiesiłam sobie ją na szyi. Gdy spojrzałam na karteczkę ujrzałam liżące ją języki ognia. Poczułam pieczenie w palcach i upuściłam ją na ziemię. Patrzyłam, jak ogień powoli trawi papier- jedyną wiadomość od mamy.
- Świetnie- mruknęłam i podniosłam się z ziemi. Mindy i Don uczynili to samo i skierowaliśmy się do wyjścia z areny.
- No to teraz do twojego nowego domku- powiedział satyr i przyspieszył. Weszliśmy na plac, wokoło którego stało dwanaście największych domków. Dwa największe były białe, obok stał jeden w kolorze morskim, jednak najbardziej rzucał się w oczy okropny krwistoczerwony domek z głową dzika nad drzwiami.
- To domek Aresa- powiadomił mnie Don i skierował się do niewyróżniającego się domku w jasnym kolorze. Zapukał i po chwili jasnowłosa dziewczyna otworzyła je z pytającym wyrazem twarzy.
- To Jasmine, jest nowa- przedstawiłnie satyr, a sziewczyna wpuściła mnie do środka.
- Jestem Pallis, grupowa domku Ateny. Witaj w raju, siostro- powiedziała i wpuściła mnie do pokoju, który wyglądał jak biblioteka. Pośród regałów z książkami gdzieniegdzie poustawiane były fotele, a na ścianie wisiały mapy i coś, co wyglądało na plany bitwy.
- Wow...- wykrztusiłam- tylko gdzie mam spać?- Pallis zaśmiała się cicho.
- I to właśnie jest najlepsze- powiedziała i podeszła do dziwnie pustego kąta. Klasnęła dwa razy, a pod nami podłoga zaczęła miękko wznosić się w górę. Zachwiałam się lekko i siostra musiała mnie podtrzymać. Gdy podniosłam wzrok stałyśmy w dość długim korytarzu z wieloma parami drzwi po bokach.
- To nasze pokoje. Twój ma numer 7 i jest po prawej stronie- powiedziała.
-Jak?- zapytałam.
- Jak udało nam się zmieścić wszystko w tak małej przestrzeni?-odparła, a ja kiwnęłam głową- ma się te układy z domkiem Hekate i Hefajstosa- powiedziała i weszła do pokuju numer dwa zostawiając mnie samą na korytarzu. Nie pozostało mi nic innego niż udać się do pokoju.
Jak się okazało mój pokój był dość duży, ale stało w nim tylko białe łóżko, a na nim leżała karteczka z napisem:
Zaprojektój sama
No po prostu genialnie- pomyślałam i rzuciłam się na jedyny mebel.

Zemsta herosa (percy jackson ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz