Rozdział 23

89 7 1
                                    

Olena odzyskując świadomość i przytomność próbowała otworzyć oczy. Po krótkich próbach oswobodzenia i zorientowania się co się z nią stało stwierdziła, że została przywiązania do krzesła. Szmata zakrywajaca jej usta oraz powieki nieprzyjemnie drapała jej skórę.
-Nie wierć się tak Oleno.-powiedział wampir. - Sznur jest przesączony krwią jednej z poprzedniczek twojej córki. Jedyne co osiagniesz to poraniona skóra i wycięczony organizm. - skończył uśmiechjąc się podle. Kobieta spojrzała na niego z wrogością w oczach.
"Jeżeli ty zabiłaś moją Matkę. . "
-Spokojnie to akurat nie jej krew.-odparł z kpiną.
Czas nieustannie płynął,a trucizna wciąż wsiąkała w poranioną skórę. Kobieta siedziała na krześle pośrodku wielkiego salonu w ciemnych barwach. Powieki pod wpływem dłuższej styczności z linami przesiaknietymi osoczem, jednej z niewielu pieśniarek śmierci ,  odmawiały posłuszeństwa i z każdą sekundą stawały się cięższe.

Pod wpływem impulsu otworzyła oczy i podniosła głowę, by spojrzeć prosto w oczy swojemu, ponownie przybyłemu,  towarzyszowi. Wampir w dłoniach trzymał srebrną tace. Służba podstawiła mu krzesło i zabrała przykrywe chowającące talerz i jego zawartość. 
-Wiesz co Oleno?- zapytał krojąc krwisty kawałek mięsa.- W sumie to nie trzymamy urazy co do czynie twojej córki.-powiedział i przystawił jej pod twarz widelec z jedzeniem. Kobieta ignorując dłoń mezczyzny, próbowała połączyć jakiekolwiek fakty. 
-Obawiam się Dimitrii , że nie rozumiem. -warknęła. 
-Spokojnie. Z czasem rozumiesz. Wszyscy zrozumieją. Będę miał twoją córkę, Vladimir wróci, i ty również wre zócisz. -powiedział. Z podłym uśmieszkiem ukazującym kły. Zbierając siły podniosła nogi i kopnęła w krzesło naprzeciwko. Starzec wstał z prędkością światła, a   jego silna dłoń znalazła miejsce na krtani kobiety.patrzył jej w oczy coraz mocniej zaciakając rękę wyczekując chwili. Chwili, której ona zacznie błagać o litość. Brunetka jedynie walczyła z jego wzrokiem. Dumnie bez żadnych zażaleń, ani łez .
Zaczęło brakować jej powietrza, ale nie dała mu tej satysfakcji. Czuł pod swoimi palcami jak słabnie jej tętno. Ostatni raz spojrzał na nią warcząc coś pod nosem. 
Puścił jej szyję i jednym szybkim ruchem rzucił talerzem o ścianę. 
Kobieta zaczęła się śmiać.
-Doprawdy Dimitri? Na nic innego cię nie stać?- starzec obrócił się w jej stronę .
-Nie lekceważ mnie Oleno.
-To ty zlekceważyłeś ród Deathlag. Zapomniałeś jednak o jednym najważniejszym szczególe.
Żaden z takich o to ludzi nie uciekł od zemsty kobiet z Krwii Cór Księżyca.
-Czy to groźba Panno Deathlag?- kobieta zmarszczyla brwi.
-Niebjestem Panną-warknęła. Wampir tylko uśmiechnął się szemrawo.  Osiągnął swój cel. Jej spokój odszedł. 
-Wyślij się Oleno. Już niedługo usłyszysz dzwony.- wyszedł nucąc wesołą melodie. Gdy sens słów doszedł do niej zaczęła się rzucać. 
- Na Lilith przysięgam zemsta ma będzie okrutna!

Cześć Misie !
Mam nadzieje ze mi wybaczycie,  że krótki i wgl nie przekreślacie mnie i tego opowiadania. Przepraszam jeżeli wam się nie podoba bo ogl mnie samej coś nie idzie i wgl. No wiec jeżeli tak na ogól chcecie żebym kontynuowała to opowiadanie to dajcie⭐ i komentarz .

Ostatnie słowa są dla mnie ważne i jeżeli ktoś ich nie zrozumiał tak jakbym chciała wam je przekazać to takie streszczenie:  nie ważne czy dla niej/niego jesteś jaka jesteś . Prawdą jest fakt ze jesteś zajebiste bo jesteś sobą.  Jeżeli ona/on nie umie tego zrozumieć to znaczy ze jesteś dla nich mniej więcej tak jak brylanty dla żebraka. Po prostu trwa zakebistosc ją/go przerosła


Wasza BJM😘😘😘😘

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Podziemni: BansheeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz