Tak, dziś jest ten dzień. Dzisiaj ostatni dzień października zwany jako Halloween! Oh god yessss! Od rana skacze i piszczę jak mała dziewczynka przez co w szkole ktoś co rusz rzucał mi spojrzenie "Dzisiaj chyba wziąłeś o jedną działkę za dużo Clifford!". Ale szczam na to. Poczekajcie aż zobaczycie mój kostium! Od razu po szkole poszedłem do Loren( mojej fryzjerki przyszłej żony jakbyście zapomnieli picze!) i zażądałem farbowania włosów na kolor oczojebnie zielony.
Tak dokładnie.
Zielony.
Jakiś problem?
Nie?
To następny!
Z kim ja kurwa muszę robić i za co?!
Tak więc aktualnie znajduję się w moim domu ( nie stalkerzy nie zdradzę wam ulicy!) i przeczesuje palcami moje świeżo zafarbowane trawiaste włosy drąc się razem z Bruno Sramem (chodzi o Marsa jakby ktoś nie zczaił ka bum! ) jakiś teks piosenki który ledwo rozumiałem mimo że był po angielsku. Muzyka jest do tańczenia a nie do rozumienia nie?
Zbliżała się godzina.... eeee... kurwa nie umiem zegarka dlaczego nie mam elektrycznego?
Przecież masz na telefonie cwelu....
Aaa dziena mózgu!
Z kim ja kurwa muszę robić i za co...
Ej to mój tekst!
Jestem twoim mózgiem co twoje to moje!
Ehh wal się..
Okej.
-Ała!- złapałem się za głowę gdzie przed chwilą się uderzyłem.
Nigdy.
Nie.
Każcie.
Swojemu.
Mózgowi.
Się.
Uderzyć.
Pozdrawiam nie polecam Michael Clifford.
Dobra koniec podziwiania mojej jakże pięknej fryzury. Szybko ogarnąłem że jest godzina siedemnasta pięćdziesiąt trzy a ja planowałem zacząć imprezę o godzinie dziewiętnastej. Mam więc ponad godzinę żeby przypudrować nosek.
Fak, za dużo tap madl.
Eeee... nie słyszeliście tego. Ja wcale nie oglądam tego szatańskiego programu gdzie wszyscy są tacy ładni...
Stop.
Kostium dokładnie.
Miałem na sobie oczywiście czarne rurki i koszulkę z zespołu którego nawet nie słucham.
Ahh te wyprzedaże. No bo co mnie to obchodzi dopóki jest punk rockowa ( jak ja zresztą. no już nie patrzcie się na mnie z miną typu "Mikuś kochamy Cię ale nie jesteś punk rockowy". Otóż jestem i walcie sie na ryj soł macz) Do tego założyłem fioletową marynarkę od garnituru, która była tak jakby z dziesięć rozmiarów za duża... nie no może przeginam ale z trzy na pewno.
Dalej nie wiecie za kogo się przebrałem?
Cóż może to co się zdarzyło później.
Po założeniu mojego kostiumu powróciłem do łazienki w celu dopięcia ostatniego guzika... e no kurwa musiałem się umalować.
Najpierw poszły dwie białe farby do malowania twarzy.
Czemu aż tyle?
Bo malując siebie pomalowałem pół łazienki.