ROZDZIAŁ I "Nowy"

65 5 10
                                    

W końcu zrozumiałem.

Jestem sam.

Nie będę nikomu ufał,

ani nikogo kochał.

Jestem sam.

– Gaara –


– Co o nim myślisz?

– Wydaje się całkiem w porządku. Zostawmy go na razie w spokoju. – Wysoki mężczyzna o jasnobrązowych włosach podrapał się po głowie, jednocześnie, zaczesując do tyłu grzywkę rozwidlonymi palcami. Kilka kosmyków wysunęło się z utworzonej w ten sposób „fali" i ponownie zsunęło się na jego czoło, jednak nie zwrócił na to większej uwagi. Aiden Parrish spoglądał uważnie na doręczony mu świstek papieru. Raport przygotowany został przez jednego z podwładnych, choć wyraz twarzy czytelnika nie zdradzał żadnych emocji, jednak w duchu cieszył się, że tym razem trafił na odpowiedniego kandydata.

– Mamy zostawić go samemu sobie? Nie uważasz, że to trochę ryzykowne?

– W takim razie zajmiesz się tym, Alex. Miej na niego oko. – Mężczyzna przeniósł spojrzenie swoich zielonoszarych oczu na nieco niższego kolegę, który wyraźnie nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy.

– Czemu zawsze ja? – Alexander zaczął warknął, żywo gestykulując rękoma. Nawet nie próbował ukryć złości, która pobrzmiewała w jego głosie, a którą chciał zaakcentować, co myśli o nowej funkcji. Nie był to pierwszy raz, gdy ów chłopak zostawał obarczony podobnym zadaniem. Warto wspomnieć, że jego wcześniejsi wychowankowie, mimo wszelkich starań, nie wyrośli na ludzi poważnych, takich, którymi warto się przejmować, o ile oczywiście dożyli pełnoletniości, a bywały przypadki, przedwczesnej śmierci...

– Ponieważ... – zaczął Parrish, jednak Alex nie pozwolił na to, by jego przedmówca dokończył. Przerwał mu wpół zdania, bo wiedział, co zapewne usłyszy. Nie miał zamiaru wdawać się w niepotrzebne kłótnie. Wolał wyjaśnić od razu pewne kwestie, żeby na przyszłość, wszelkie niedomówienia móc traktować z przymrożeniem oka.

– Proszę cię, nie mów, że to ze względu na mój młodzieńczy wygląd. Nie cierpię, kiedy używasz tego argumentu – wyrzucił z siebie.

– Kiedy to prawda. Jesteś z nas najmłodszy i zdecydowanie lepiej udaje ci się odnaleźć w tych sprawach. – Usłyszał w odpowiedzi. Dyskutant wyraźnie zaakcentował „te sprawy" w swojej kontrze. Miało to znaczyć tyle, że jakiekolwiek dodatkowe wyjaśnienia lub sprzeciwy są niedopuszcalne.

– Tak... Bo nie marzyłem o niczym innym, jak o niańczeniu jakiegoś bachora – burknął Alex niezadowolony. Nie tak miało się to skończyć.

W opozycji do zadowolenia Parrisha stał Alex, który nawet nie udawał, że przejmował się wspominanym dzieciakiem. Nie chował żadnej urazy w sobie, co podkreślały licznie występujące, barwne epitety dołączane do wielu z jego wypowiedzi. Niemniej jednak, ewidentnie było widać, że Aiden ma co do tego chłopaka swoje własne plany i niedpowiedzeniem byłoby mówienie, że Alex się tym nie interesował. Wręcz przeciwnie. Z każdą minioną chwilą jego ciekawość rosła, co skutecznie udawało mu się ukryć. Potrafił bowiem się pohamowywać od nieuzasadnionej euforii. Gdyby chociaż, któryś w końcu wypalił, myślał o planach przyjaciela.

– W ogóle skąd pomysł, że on będzie chciał się do nas przyłączyć? – zapytał Parrisha, puszczając w niepamięć wcześniejsze nieporozumienie.

Bractwo YōkaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz