•5•

534 65 29
                                    

Leżałem na łóżku i słuchałem jednego ze swoich ulubionych zespołów, czyli Green Day'a. Usłyszałem nawoływanie swojej babci z dołu. Zszedłem na dół i stanąłem w progu kuchni.

Spojrzałem na swoją babcie i stanąłem jak wryty, patrzyła na mnie wzrokiem "zamorduje Cię, masz szlaban na wychodzenie z pokoju do końca życia, nawet jak umrzesz będziesz miał szlaban"

-T-tak babciu kochana? - spytałem najgrzyczniej jak umiałem.

Co to ma do cholery znaczyć że Luke Hemmings jest przez Ciebie w szpitalu?!- wrzasnęła, zawsze myślałem że babcie są miłe, pieką specjalnie dla nas ciasteczka, szyją sweterki na zime... jednak się myliłem, one przybierają maskę szczęśliwych i miłych by w odpowiednim momencie zaatakować bezbronnego człowieka.

-J-ja przepraszam już tego nie zrobie, obiecuje. - spuściłem głowę.

-Masz iść teraz do szpitala go przeprosić! - krzyknęła, ale już nie z taką wściekłością jak wcześniej.

-Co, nie ma mowy nie pójde do tego idioty! - warknąłem

-Pójdziesz, a jeśli nie to będziesz miał szlaban na komputer... na 5 miesięcy. - powiedziała ze spokojem wymalowanym na twarzy.

-Oczywiście że pójde - westchnąłem i poszedłem wolnym krokiem ubrać trampki.

•○○•

Byłem już w szpitalu, a dokładniej w recepcji. Podszedłem do recepcjonistki i spytałem gdzie znajduje się Lucas Hemmings.

-Proszę iść tamtym korytarzem prosto do sali 25 - uśmiechnęła się do mnie i wzkazała na szeroki, długi korytarz po mojej prawej stronie.

Ruszyłem powolnym krokiem do sali w której leżał Luke.
Po drodze zauwarzyłem lekarza który właśnie wychodził z jego sali.

-Przepraszam pana.

-Tak?

-Czy pan leczył Luke'a Hemmings'a? Mógłbym wiedzieć co mu jest?

-Jakiś chłopak uderzył go z pięści przez co się przewrócił i spadł na beton. Jest trochę poobijany i ma uraz głowy. Aktualnie śpi.

-Dobrze, czy mógłbym teraz do niego pójść? - spytałem drapiąc się po karku.

-Oczywiście.

Otworzyłem drzwi i od razu zobaczyłem Luke'ya... Lucas'a. Delikatnie chrapał, nie wyglądał teraz groźnie, wręcz przeciwnie. Gdy nie miał swojego kolczyka w wardze, a włosy lekko opadały mu na czoło wyglądał nawet słodko... co ja gadam?!

Usiadłem na plastikowym, niebieskim krześle które stało obok jego szpitalnego łóżka.
Zaczął się budzić.

-C-czego tu chcesz? - spytał

-Chcę Cię przeprosić - zarumieniłem się lekko i opuściłem głowe w dół.

-Niee, n-należało mi się... j-ja przepraszam. Wyzywałem Cię i biłem tylko z powodu wyglądu. - W tej chwili wyglądałem pewnie jakbym wygrał milion dolarów, nie mogłem uwierzyć że taka osoba jak on, po prostu mnie przeprosi.

-Koledzy?

-Koledzy. - uśmiechnął się do mnie, pierwszy raz nie widziałem u niego tego kpiącego uśmiechu który zawsze towarzyszył mu podczas bicia i naśmieeania się ze mnie.

-To ja już się zbieram, nara - powiedziałem i wyszedłem z sali. Kiedy zamykałem drzwi usłyszałem tylko jak blondyn szepta do siebie "wygląda teraz seksownie, jak badboy'e z ff". Na pewno nie miałem usłyszeć tego co właśnie wtedy powiedział.

Po głowie chodziło mi tylko to czemu blondyn powiedział że wyglądam seksownie, przecież on nie jest gejem... i co to jest to cholerne FF?!

•••

Zrobiłam rozdział, nie jestem z niego zbytnio dumna, ale co tam, dodałam to gówno na wattpad'a.
Jeśli zauwarzyliście jakieś błędy to napiszcie w komentarzach i przepraszam, pisałam to na telefonie w samochodzie ;~;
Nara, kociaki :3

Change for you ||MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz