Kiedy wyszedłem ze szpitala, skierowałem się do najbliższej kwiaciarni, aby kupić Mike'owi róże. Kupiłem normalne, czerwone. Postanowiłem że znowu wrócę do szpitala i mu je dam, muszę przy nim zostać.
Kierowałem się do sali numer 47, wszedłem do niej i położyłem kwiaty na półce obok szpitalnego łóżka. Siadłem na krzesło obok i znowu delikatnie chwyciłem jego dłoń, była malutka, nie tak jak moja, jego była po prostu... słodka? Michael zaczął powoli otwierać oczy, szybko puściłem jego dłoń, miałem nadzieje że nie zauwarzył tego że go trzymałem.
-L-Luke? Co ty tutaj robisz? - spytał się mnie słabo, na co ja tylko wzruszyłem ramionami.
-Przepraszam - szepnąłem.
-C-co? Za co?
-Za wszystko, za pieniądze, za wyzywanie, bicie, byłem... jestem chujem - oczy zaszkliły mi się, zacząłem szybko mrugać byle by Mikey nie zobaczył moich łez.
-Przecież już mnie przepraszałeś - powiedział.
-Wiem, a-ale mimo wszystko chciałbym cię przeprosić - Sięgnąłem po swój plecak i wyciągnąłem z niego pamiętnik Mike'a - zapomniałem całkowicie o tym... ty chyba twoje.
-Mhm, moje. C-czytałeś? - spytał.
-T-tak - odpowiedziałem i spuściłem głowę w dół - T-ty naprawde mnie k-kochasz?
-To było chyba tylko zauroczenie, j-już nie czuje do ciebie tego co dawniej - powiedział i odwrócił głowe w bok, tak że nie widziałem jego twarzy.
-Dobrze - obpowiedziałem łamiącym się głosem i wyszedłem z sali.
To była chyba najgorsza rzecz jaką w swoim życiu usłyszałem. Czułem się jakbym stracił wszystko, wcześniej tak nie było, bo nie kochałem go, ale teraz go potrzebuje.
Czułem łzy, które wolno spływały strumieniem po moich policzkach. Nie kochał mnie.
Michael
Skłamałem mówiąc że go nie kocham, ale musiałem to zrobić, Luke napewno by mnie wyśmiał, czuje się jeszcze gorzej niż w dniu w którym chciałem popełnić samobójstwo. Już teraz pewnie się ze mnie śmieje, w końcu czytał mój pamiętnik, następnym razem jednak skoczę z dachu, aby mieć stu procentową pewność że uda mi się popełnić samobójstwo.
Usłyszałem ja drzwi się otwierają, do sali wszedł lekarz i usiadł na łóżku obok mojego.
-Masz szczęście że twój kolega szybko zadzwonił po karetkę, siedział tutaj przez cały czas, kiedy Cię operowaliśmy, bardzo się o Ciebie martwił - uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.
-On mnie nie lubi - powiedziałem.
- Jakoś nie było tego po nim widać, ciągle się pytał czy przeżyjesz... przemyśl to, widać po nim od razu że jest w tobie zakochany - Powiedział to i wyszedł z sali.
-O-okej - wyjąkałem sam do siebie.
♥♥♥
Okay, więc... jest tylko 400 słów i przyznam że dość ciężko mi się pisze po tak długiej przerwie, chce was poinformować tylko że jeszcze około jeden rozdział + epilog ;D
Nara!
CZYTASZ
Change for you ||Muke
RomanceMike nie należał do grupy popularnych. Był w szkole tak zwanym popychadłem, ale pewnego dnia postanawia to zmienić, a wszystko przez długonogiego blondyna. Opowiadanie zawiera: Związki homoseksualne i samookaleczanie się.