Rozdział 18 Ród

1.9K 139 12
                                    

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Harry POV

Minęło parę tygodni, Lou doszedł już do siebie, choć męczy się o wiele szybciej niż powinien. A ja nadal nie powiedziałem mu nic o balu, ale kto by się spieszył z wepchnięciem ukochanej osoby w paszczę lwa. Z drugiej strony muszę to zrobić, ponieważ Louis z pewnością nie potrafi żadnego z tańców, które są normą i nie ma bladego pojęcia o rodzinie królewskiej i Radzie, a niestety te rzeczy są wymagane od każdego kto zjawi się na balu. Niestety nie pozostało mi nic innego jak uświadomienie go i poproszenie Ashtona o pomoc w przygotowaniach.

Nie myśląc wiele poszedłem do pokoju Asha by porozmawiać o tym jak mamy wprowadzić Lou w nasz prawdziwy świat i uświadomić go o pochodzeniu naszej rodziny i konsekwencjach jakie ponosimy.

Zapukałem do jego drzwi i po usłyszeniu krótkiego mruknięcia, wszedłem do środka. Blondyn siedział za biurkiem i przerzucał jakieś papiery. Widząc mnie zdjął okulary i odłożył kartki.

-Coś się stało? - spytał lekko zmartwionym i zmęczonym głosem.

-Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu dłużej ukrywać wszystkiego przed Louisem, bal się zbliża o on jest kompletnie nieprzygotowany. - powiedziałem na jednym wdechu.

-No w końcu, już się bałem, że się nie odważysz i będę musiał wziąć sprawy w swoje ręce. No zawołaj go, zaczniemy od historii naszej rodziny a potem może jakiś taniec. - odparł radośnie pocierając ręce.

Wywróciłem oczami i poszedłem poszukać Louisa. Po przeszukaniu kuchni, salonu, łazienki i naszej sypialni lekko skonsternowany zdałem się na mój słuch i okazało się, że skrzacik chowa się w mim pokoiku, a jego tętno jest dziwnie wysokie. Szybko skierowałem moje kroki do skrytki za obrazem i tam znalazłem go skulonego w trumnie, płaczącego i czytającego o zgrozo mój dziennik.

-Um Lou czemu płaczesz?- spytałem szeptem by go nie przestraszyć i podszedłem do niego.

-Ty naprawdę tak o mnie myślisz?- spytał łamiącym się od płaczu płaczu.

Uklęknąłem przy nim, wziąłem od niego mój dziennik i przeczytałem pokropioną łzami stronę. Napisałem to w dniu gdy go odbiliśmy, gdy leżeliśmy razem a on już spał.

-Naprawdę Harry, te wszystkie rzeczy, które napisałeś dostrzegasz we mnie?

Odłożyłem zeszyt, wziąłem jego dłonie i pocałowałem jego knykcie.

-Oczywiście, że tak, myślałem że wiesz. Wszystko co tu napisałem jest prawdą, zresztą to co ci powiedziałem też jest. Niestety muszę cię teraz oderwać od fascynującej lektury moich wypocin, ponieważ jest coś ważnego co musimy ci powiedzieć.

-Okej, mam się bać? - spytał wstając i ocierając resztki łez z twarzy.

-Będąc szczerym to możesz. - powiedziałem i szybko cmoknąłem go w czubek głowy, wziąłem za rękę i poprowadziłem do gabinetu Ashtona.

Wyczułem, że zaczął się denerwować ja w sumie też nie byłem lepszy. Drzwi były otwarte na oścież, więc nie było już odwrotu. W środku była już cała reszta, która wygodnie rozsiadła się na kanapach i fotelach, zostawiając dwa wolne miejsca dla nas.

-Usiądźcie chłopcy i zacznijmy. - powiedział Ash a my zrobiliśmy co kazał.- Pewnie zastanawiasz się czemu tu jesteśmy, prawda Louis? - chłopak skinął głową. - Więc zapewne znasz historię Harry'ego, ale nie znasz mojej i ogólnie twoja wiedza o naszej rasie jest dość uboga co trzeba zmienić, ponieważ chcesz się związać z moim potomkiem i przez to, że w ratowaniu cię pomogła nam królowa, musimy się jej za to odwdzięczyć i pójść na bal. Wraz z tobą rzecz jasna. Ale zacznijmy od początku, protoplastami naszego gatunku byli moi rodzice, którzy niestety nie zdradzili tego jak powstaliśmy, umarli i się tego nie dowiemy. Idąc za ciosem byliśmy pierwszymi wampirami na Ziemi, tak zwanymi oryginałami i staliśmy się rodziną królewską. Możemy się rozmnażać co idzie w parze z kazirodztwem, ponieważ śmiertelnika nie możemy zapłodnić, takie geny. Ale możemy kogoś przemienić, wtedy ta osoba staje się naszym potomkiem. Um przejdźmy do koligacji rodzinnych, po śmierci moich rodziców parę tysięcy lat temu, miałem objąć władzę jako najstarszy z rodzeństwa, jest nas szóstka, niestety moja siostra ujawniła mój pociąg do tej samej płci i zgarnęła mi stołek sprzed nosa. W sumie nie mam jej tego za złe, bynajmniej mam święty spokój. Teraz jak znasz już mniej więcej naszą historię, choć to tylko preludium tego co musisz wiedzieć na bal, na którym zjawią się największe znakomitości naszego światka.22 grudnia to przesilenie zimowe, czyli najkrótszy dzień w roku i wtedy też udamy się do Paryża. Do tego czasu musisz opanować wszystkie tańce, historię rodu i Rady i wiedzieć jak się do kogo zwracać. Musimy także zamówić ci garnitur. Ale spokojnie ze wszystkim się wyrobimy. - zakończył i puścił oczko Michaelowi.

Powiedzenie, że Louis jest lekko zmieszany to duże niedopowiedzenie. Wygląda trochę jakby czekał na kolesia, który wyskoczy z ni stąd ni zowąd i krzyknie, że to tylko żart, niestety to była prawda.

-Więc ty jesteś księciem?- spytał się mnie.

-Praktycznie tak ale nie mogę się ubiegać o tron bo zostałem stworzony.

-Aha, więc teraz czego muszę się nauczyć?

-Zaczniemy od menueta, walca angielskiego i wiedeńskiego, potem przejdziemy do fokstrota, tango, może zahaczymy o kilka dworskich ale to będzie zależeć od tego jak sobie poradzisz. - odpowiedział bezwiednie Niall, który będąc szczerym miał to wszystko w małym paluszku i był chyba jedyną osobą, która mogła nauczyć go tego wszystkiego w tak krótkim czasie. - Zaczynamy od jutra do tego czasu załatw mu Harry buty do tańca i jakiś wygodniejszy garnitur.

****

hej hej

To znowu ja , mam nadzieję, że ten rozdział przypadł wam do gustu.

Dziękuję też za wszystkie komentarze pozytywne i negatywne ( dobra zjebka nie jest zła ).

10 komentarzy = następny rozdział

do następnego xx


Blood//larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz