* nie sprawdzany, bo przez lzy nic nie widze *
Przechodząc długim korytarzem przez diedziniec szkoły. Nie musiałam rozglądać się aby wiedzieć, że spojrzenie każdego było wlepione we mnie. Nowa uczennica, nowe pośmiewisko, nowa laska do wyruchania. Niektórzy z wyglądy wygłądali na takich, że ścigają się kto, jaką i ile zaliczył. Typowe zachowanie młodzieżczy.
Westchnęłam cicho i skierowałam się na prawe skrzydło szkoły, gdzie znajdował się sekretariat, w którym miałam odebrać plan lekcji. Dyrektor nie chciał przyjmować nowej uczennicy w połowie roku, ale po przelaniu odpowiedniej kwoty na szkołe - problem znikł. Takim więc sposobem w połowie semestru zaczynałam naukę w Nowym Jorku.
Według moich rodziców miałam tam zapomnieć o wszystkim i żyć jak normalna nastolatka. Ta.. Powodzenia, że mi się uda. Mamo pamiętaj, że jestem zwykłą nastolatką, ślepo zakochaną w idolu, któremu uratowałam życie oraz uzależniona od Wi-Fi i pizzy.
SEKRETARIAT
Zapukałam delikatnie do drzwi i weszłam gdy usłyszałam głośne 'prosze'. Za biórkiem siedziała dość mocno wytapetowana blondynka, która bawiła się swoimi paznokciami.
- Emm.. Cześć? Ja bym chciała odebrać swój plan lekcji. - nie byłam pewna czy ona usłyszała mój cichy głosik.
- Tutaj masz plan lekcji i szyfr do szafki. Dzisiaj będziesz miała dzień zapoznawczy. A po szkole oprpwadzi Cie.. - nie dokończyła, bo do sekretariatu ktoš wszedł.
Odwróciłam się w strone drzwi, a przede mną stał wysoki, różowowłosy chłopak.
- Mike oprowadzi Cię po szkole, jesteście obydwoje zwolnieni z lekcji.
Stałam jak słup soli, tępo spoglądając na dziewczyne. Byłam przekonana, że ona żartuje, ale gdy poczułam mocne szarpnięcie wiedziałam, że to nie był żart.******
Nastepny bedzie dluzszy! Aktualnie padam na twarz. Jestem zmeczona oraZ klopoty z chlopakiem ;_;
Nasrepny bedzie jak odzyskam wene