- Chciałabym zapomnieć. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo tego chcę! Ale nie potrafię - mówię, a łzy strumieniami płyną mi po policzkach.
- Lucy, przestań - szepcze, kciukiem ocierając słone krople. - Przecież wcale tak nie myślisz.
- Nie okłamuj mnie ani siebie. Dobrze wiesz, jak jest. Oboje powinniśmy żałować tego, co było. Nie ma znaczenia, że dla mnie ten czas był najpiękniejszym w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tych wspólnych chwil, które spędzaliśmy razem na długich rozmowach czy głupich żartach - szlocham, a w oczach stają mi kolejne łzy, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mówię prawdę.
Już zawsze będę pamiętać, jak jego silne ramiona oplatały mnie w talii. Jak jego oczy wyrażały więcej, niż mógłby mi powiedzieć.- Lucy - zaczął cicho. To śmieszne jak po raz kolejny starał się przechytrzyć los. Niestety, jego próby zawsze kończyły się tak samo, bez skutku. - Nawet tak nie mów. Nieważne co będzie potem. Ważne jest to, co jest teraz. A teraz wiem, że cię kocham i nie pozwolę tego nikomu, ani niczemu, zniszczyć. Żadna odległość nie może tego zmienić. Przeznaczenia nie oszukasz.
- Kiedy my nie jesteśmy sobie przeznaczeni! - krzyczę, ale głos mi się łamie.- To na nic. Wracaj do tej swojej przeklętej Francji i nigdy nie wracaj!
- Lucy...
- Przestań! Po prostu skończ. Will miał rację. Wszyscy mieli. Ta miłość sprawi nam więcej bólu niż radości. Nie oszukujmy się - szepczę, odsuwając się od jego dotyku. - To bez sensu.
A słowa te zostają między nami. Wiszą w powietrzu, niszcząc wszystko co razem zbudowaliśmy.
CZYTASZ
To bez sensu *na urlopie*
RomanceNazywam się Lucy Mackenzie Stone, ale możecie mówić mi po prostu "Lucy". Od sześciu lat mieszkam w jednym z brytyjskich internatów, gdzie niedawno zaczęłam kolejną klasę. Myślałam, że jestem tu szczęśliwa. Myślałam, że niczego mi nie brakuje. Przec...