Note 3

73 6 18
                                    

"Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje."

~Bella, "Księżyc w nowiu".

- Jak tu ładnie! Ale... gdzie będę spać? - zapytała Abigaelle, rozglądając się po sypialni. Była naprawdę urocza, kiedy zachwycała się każdą jedną drobnostką w naszym pokoju. Dopiero po dziesięciu minutach zdołała nam zadać w miarę racjonalne pytanie.

- Możesz sobie wybrać łóżko - uśmiechnęłam się do niej.

- Nie rozumiem. Przecież są tylko dwa.

- Ale masz szczęście, bo Lucy zgodziła się ze mną spać w jednym - zaśmiała się Charlie. Myślcie co chcecie, ale spanie z tą dziewczyną w jednym łóżku było nie lada wyzwaniem. Potrafiła w jednej sekundzie przywalić ci z łokcia w twarz i zrzucić na podłogę jednocześnie. Szczera prawda.

- Jakie wy kochane jesteście! - pisnęła Abi w odpowiedzi, już rzucając się w naszą stronę, aby nas wyściskać. Przyznaję, udała nam się lokatorka.

- Już dobrze, dobrze - westchnęłam, tłumiąc uśmiech na mojej twarzy. - Chodźmy lepiej na dół po twoje rzeczy. Musisz się przecież rozpakować.

- Rzeczywiście! Zapomniałabym, ale spokojnie! Poradzę sobie sama. Upewnimy się tym samym, czy dam radę wrócić tu z powrotem. Będę za minutkę - powiedziała wszystko na jednym wydechu i biegiem ruszyła do jadali, gdzie miała czekać jej walizka.

- Ona jest cudowna! - odezwała się do mnie Charlie. Usiadła na swoim łóżku i oparła brodę o kolana.

- Mamy farta, że nam się trafiła - przyznałam.

- Racja, ale Will też nie ma najgorzej, co? - spytała, jak zawsze poruszając śmiesznie brwiami.

- Trudno się nie zgodzić.

- Widziałam, jak ten Gabriel na ciebie patrzył. No i jeszcze powiedział, że jesteś piękna. Szczęściara z ciebie.

- Co? - zamrugałam dwa razy, jakby mi brakowało piątej klepki. - Co powiedział?

- Nie udawaj, że nie słyszałaś - pokazała mi język, niczym pięciolatka. Widzicie? Bardziej dziecinnej osoby w życiu nie spotkacie. 

- Charlie!

- Lucy!

- Gadaj!- krzyknęłam, powoli podchodząc do przyjaciółki. - Gadaj po dobroci, bo jak nie...

- Oh, nie! Jak ja się boję - zaczęła udawać przerażenie, chwytając się za gardło. Nędzna z niej aktorka.

Ze śmiechem złapałam leżącą na łóżku poduszkę i uderzyłam nią w dziewczynę.

- Przestań! - piszczała, jednocześnie dusząc się ze śmiechu.

- Mów.

- No już dobra! Opuść broń, żołnierzu - prychnęła w rozbawieniu, a ja spełniłam jej żartobliwą prośbę. - Na samym początku, kiedy tylko do nas podszedł powiedział: "Taka piękna". Nie udawaj, że nie słyszałaś, bo stałaś bliżej niego, a nawet ja to wychwyciłam.

- Co? Nie przypominam sobie czegoś takiego.

- "Le belle"?

- Przestań! Ja cię nie wyzywam.

- Ale ty głupia jesteś - Charlie przewróciła oczami. - "Le belle" znaczy po francusku "Taka piękna".

Moje usta samowolnie ułożyły się na kształt literki "o", kiedy zrozumiałam sens jej słów. Po chwili jednak pozbierałam się do kupy.

To bez sensu *na urlopie*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz