"Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje."
~Bella, "Księżyc w nowiu".
- Jak tu ładnie! Ale... gdzie będę spać? - zapytała Abigaelle, rozglądając się po sypialni. Była naprawdę urocza, kiedy zachwycała się każdą jedną drobnostką w naszym pokoju. Dopiero po dziesięciu minutach zdołała nam zadać w miarę racjonalne pytanie.
- Możesz sobie wybrać łóżko - uśmiechnęłam się do niej.
- Nie rozumiem. Przecież są tylko dwa.
- Ale masz szczęście, bo Lucy zgodziła się ze mną spać w jednym - zaśmiała się Charlie. Myślcie co chcecie, ale spanie z tą dziewczyną w jednym łóżku było nie lada wyzwaniem. Potrafiła w jednej sekundzie przywalić ci z łokcia w twarz i zrzucić na podłogę jednocześnie. Szczera prawda.
- Jakie wy kochane jesteście! - pisnęła Abi w odpowiedzi, już rzucając się w naszą stronę, aby nas wyściskać. Przyznaję, udała nam się lokatorka.
- Już dobrze, dobrze - westchnęłam, tłumiąc uśmiech na mojej twarzy. - Chodźmy lepiej na dół po twoje rzeczy. Musisz się przecież rozpakować.
- Rzeczywiście! Zapomniałabym, ale spokojnie! Poradzę sobie sama. Upewnimy się tym samym, czy dam radę wrócić tu z powrotem. Będę za minutkę - powiedziała wszystko na jednym wydechu i biegiem ruszyła do jadali, gdzie miała czekać jej walizka.
- Ona jest cudowna! - odezwała się do mnie Charlie. Usiadła na swoim łóżku i oparła brodę o kolana.
- Mamy farta, że nam się trafiła - przyznałam.
- Racja, ale Will też nie ma najgorzej, co? - spytała, jak zawsze poruszając śmiesznie brwiami.
- Trudno się nie zgodzić.
- Widziałam, jak ten Gabriel na ciebie patrzył. No i jeszcze powiedział, że jesteś piękna. Szczęściara z ciebie.
- Co? - zamrugałam dwa razy, jakby mi brakowało piątej klepki. - Co powiedział?
- Nie udawaj, że nie słyszałaś - pokazała mi język, niczym pięciolatka. Widzicie? Bardziej dziecinnej osoby w życiu nie spotkacie.
- Charlie!
- Lucy!
- Gadaj!- krzyknęłam, powoli podchodząc do przyjaciółki. - Gadaj po dobroci, bo jak nie...
- Oh, nie! Jak ja się boję - zaczęła udawać przerażenie, chwytając się za gardło. Nędzna z niej aktorka.
Ze śmiechem złapałam leżącą na łóżku poduszkę i uderzyłam nią w dziewczynę.
- Przestań! - piszczała, jednocześnie dusząc się ze śmiechu.
- Mów.
- No już dobra! Opuść broń, żołnierzu - prychnęła w rozbawieniu, a ja spełniłam jej żartobliwą prośbę. - Na samym początku, kiedy tylko do nas podszedł powiedział: "Taka piękna". Nie udawaj, że nie słyszałaś, bo stałaś bliżej niego, a nawet ja to wychwyciłam.
- Co? Nie przypominam sobie czegoś takiego.
- "Le belle"?
- Przestań! Ja cię nie wyzywam.
- Ale ty głupia jesteś - Charlie przewróciła oczami. - "Le belle" znaczy po francusku "Taka piękna".
Moje usta samowolnie ułożyły się na kształt literki "o", kiedy zrozumiałam sens jej słów. Po chwili jednak pozbierałam się do kupy.
CZYTASZ
To bez sensu *na urlopie*
Любовные романыNazywam się Lucy Mackenzie Stone, ale możecie mówić mi po prostu "Lucy". Od sześciu lat mieszkam w jednym z brytyjskich internatów, gdzie niedawno zaczęłam kolejną klasę. Myślałam, że jestem tu szczęśliwa. Myślałam, że niczego mi nie brakuje. Przec...