podróż

3.1K 296 17
                                    


Rano zaczął pakować walizki.
Trochę ubrań na zmianę, szczoteczka do zębów i kilka banknotów, za które mógłby kupić bilet w jedną stronę i jedzenie.

Teraz po prostu siedział na brzegu łóżka z twarzą schowaną głęboko w dwóch otwartych dłoniach, które jednocześnie miały zamknąć jego spojrzenie na wszystko dookoła. Przyciskał je mocno, jakby miał nadzieję, że nacisk wywierany na policzki, usta i powieki zdoła sprawić, by zapomniał o wszystkim, co go spotkało. Nic już nie wiedział na pewno i niczego już wiedzieć nie chciał.

Po tym, co się stało, wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.

Przełykał ciężko ślinę, jakby każda jej kropla sprawiała mu ból i paliła w przełyku. Jakby zamiast zwykłego ludzkiego składu śliny, jego składała się jedynie ze żrącego kwasu.

Łzy nie chciały spływać po policzkach. Tak jakby ich zapas już dawno się skończył.
Jakby receptory psychicznego bólu uodporniły się na tyle, że wysyłanie impulsu do mózgu uważały za całkowicie zbędne.
Jakby nie było już niczego, co trzeba by opłakiwać.

Przez jego głowę przebijało się tysiąc myśli, zagłuszanych jedynie przez tę najgłośniejszą.
Uczucie, przez które wciąż siedział na twardym materacu, gdzie jeszcze niedawno przeżywał najszczęśliwsze chwile swojego życia. Uczucie niemocy, bezradności, które było gorsze niż ołowiana kula przyczepiona do nogi topielca. Wiedział, że był na straconej pozycji. Są minimalne szanse, że topielcowi uda się uratować, wyswobodzić. Jak jednak pozbyć się czegoś, co jest niewidzialne, czego tak naprawdę nie ma nigdzie poza naszym własnym umysłem?

W głębi duszy wiedział, że gdziekolwiek by nie wyjechał, to uczucie będzie mu towarzyszyć jeszcze długo, być może już na zawsze. Przez myśl przeszło mu, że może wcale nie będzie potrafił ruszyć się z miejsca. Nagle jakby coś sobie uświadomił i cała idea ucieczki straciła dla niego jakikolwiek sens.

Bo jak można uciekać

z nikąd

do nikąd.


_

do potencjalnych wielbicieli poprawności naszego ojczystego języka: błąd w pisowni końcówki jak najbardziej zamierzony


Fragmenty z książek, których nigdy nie napiszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz