I nagle nie ma już nic.
Czujesz zimno, które zaczyna cię otaczać, otulać niczym mroźny koc utkany z nawarstwiającej się nieustannie przeszłości.
To znaczy, czułbyś to zimno, gdyby nie fakt, że od pewnego czasu nie jesteś już w stanie czuć czegokolwiek. Przestajesz myśleć. Przestajesz odczuwać. Przestajesz istnieć.
Umierasz.I nagle wszystkie plany zmieniają się w smugi jesiennej mgły rozmywanej w blaskach porannego słońca.
Wszystkie marzenia zostają pochowane wraz z tobą, choć na innym cmentarzu, cmentarzu niespełnionych pragnień.
Wszystkie targające tobą myśli uspokajają się jak wzburzone fale morza nienawiści. Wszystko zamiera.Nad trochę ponad dwumetrowym dołem pochylają się twarze. Niektóre można by rozpoznać, niektóre znalazły się tam jakby z przypadku. Może napawają się wszechobecną nicością, a może próbują oswoić z uczuciem pustki, od której przecież nie ma ucieczki. I jedni, i drudzy myślą, że są tu dla ciebie. Tak naprawdę przyszli tu, bo są egoistami. Jak każdy z nas. Chcieli cię pożegnać. Tak, to jednak brzmi szlachetniej. Brzmi ludzko.
Ale przecież tobie i tak jest już wszystko jedno.Walczymy. Wierzymy, że jesteśmy potężni, że możemy zawładnąć światem. Po jakimś czasie ta wiara nieco słabnie.
Poddajemy się. Teraz chcemy już tylko wykorzystać czas, który nam pozostał tak dobrze, jak jesteśmy w stanie.
Czekamy.
Słabość przychodzi niespodziewanie.
I nie ma już nic.
![](https://img.wattpad.com/cover/50366880-288-k983229.jpg)
CZYTASZ
Fragmenty z książek, których nigdy nie napiszę
De Todotrochę przemyśleń o niczym i wszystkim, spisanych na poplamionych kartach nierzeczywistej rzeczywistości spowitej mgłą fikcji