Nie robiłam tego od dłuższego czasu. Już zapomniałam jak to jest przebywać w miejscu, gdzie wszyscy cię nienawidzą. Cały czas czułam na sobie ich spojrzenia, oddech na karku..
- Czeka nas ciężki dzień..- wymamrotał policjant idący obok mnie. Zanotował coś w swoim notatniku, rozejrzał się i znowu notował.
Starke Prison było jednym z najbardziej ponurych miejsc, jakie widziałam. Byłam tu już trzeci raz, ale ciągle przechodziłam ten sam wstrząs. Ostatni raz gościłam tu w zeszłym miesiącu i planowałam przenieść się w inne miejsce, ale po porannym telefonie od komisarza wiedziałam, że nic z tego. Byłam jedną z najlepszych na roku i uznali, że moja pomoc jest konieczna. Tak więc snułam się za grupką zmęczonych policjantów, którzy skręcali w coraz to nowe korytarze. Nawet nie wiedziałam, że tyle ich tutaj jest.
Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy zobaczyłam drzwi, których wszyscy studenci psychologii woleliby nie oglądać. Kiedy komisarz Steve zorientował się, że za nimi nie idę, również się zatrzymał i zdecydował na wyjaśnienia.
- Wiem, że to początek pani wizyt tutaj, ale to naprawdę kryzysowa sytuacja. Bardzo..- zamilkł na chwilę, próbując znaleźć odpowiednie słowo- ..specyficzny przypadek. Z resztą, sama pani zobaczy.
Postanowiłam mu zaufać i uniosłam głowę, wzbierając w sobie resztki odwagi.
- Zamknij się gówniarzu!
Usłyszałam krzyk i plask, przez co odruchowo się wzdrygnęłam. Wielki osiłek, który na co dzień pilnował celi najgorszych więźniów zauważył moją reakcję i jego rysy trochę złagodniały. Złapał mocno za ramię mężczyzny, którego przed chwilą uderzył i cisnął nim z całej siły na krzesło. Dalej nie mogłam dostrzec jego twarzy, ale kiedy osunął się bezwładnie na krzesło, zauważyłam strużkę krwi płynącą z jego nosa.
- Daj mu chusteczkę - powiedział mężczyzna koło mnie znudzonym tonem, jakbym miał wrażenie, że zaraz zemdleję. Po chwili ktoś wykonał jego rozkaz i nerwowym ruchem wytarł mu krew z twarzy. Więzień tylko się zaśmiał. Miał opuszczoną głowę i jego twarz znajdowała się w cieniu lampy, która wisiała nad nami i była jedyny źródłem światła w pomieszczeniu.
Zauważyłam jak ktoś wskazuje mi krzesło, więc mocno zmieszana usiadłam na przeciwko ciemnej postaci. Wszyscy wyszli z pomieszczenia i zostaliśmy zupełnie sami. Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut, aż stała się tak nieznośna, że postanowiłam się odezwać.
- Więc.. Nazywam się Kylie.
Przeklinałam ich w duchu, że nie dali mi żadnych wskazówek. Byłam zdana tylko i wyłącznie na siebie oraz marne, kilkugodzinne doświadczenie tutaj.
- Kylie - usłyszałam lekko zachrypnięty, męski głos. Podniósł na mnie swój wzrok i wreszcie mogłam mu się przyjrzeć. Ciemne włosy, dwudniowy zarost, kolczyk w nosie i tatuaże. Mnóstwo tatuaży, które rozciągały się na jego szyi a potem niżej, ale nie mogłam dostrzec ich końca, ponieważ zakrywała je ciemna koszulka i skórzana kurtka. Sytuacja musiała być naprawdę pilna, skoro nie był jeszcze w więziennym stroju.
- Jak..
- Masz papierosy? - przerwał mi obojętnie, ale wyczułam nutkę desperacji w jego głosie. Jest uzależniony. Uśmiechnęłam się na myśl, że przez najbliższy czas może zapomnieć choćby o zapachu papierosów.
- To Starke Prison. Możesz o tym zapomnieć- uniosłam kącik ust do góry w geście satysfakcji, łudząc się, że mam nad nim przewagę. Przyjrzał mi się uważnie, marszcząc brwi.
- Nie jesteś za ładna do tej roboty?- zapytał, a ja omal nie spadłam z krzesła. Zwykle gdy faceci mówią rzeczy tego typu, po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę. Zabłysnąć przed oczami dziewczyny, ale one zwykle są tym jedynie zażenowane. Jednak on powiedział to całkowicie na poważnie, szczególnie mając na uwagę okoliczności. Wiedziałam, że reszta strażników i policjantów obserwują nas przez szybę i słyszą każde słowo, więc mogłam sobie wyobrazić, jak w tamtym momencie wybuchają śmiechem.
- Uważaj na słowa- ostrzegłam go, chociaż nie brzmiało to zbyt groźnie. - A więc ty jesteś.. - wyjęłam z teczki kartkę, którą rano dał mi Steve. - Aaron.

CZYTASZ
Szeptem, krzykiem
ФанфикJeden trup. Drugi trup. Trzeci trup. Wszystkich trupów jest siedem, ale morderca tylko jeden. Każdy wie, że to jego wina, nie wierzy w to tylko ona..dziewczyna, która oddycha kocha czuje żyje bo wie, że wszyscy inni to parszywe świnie.