Ten korytarz jest cholernie ciemny. Gdzie ja w ogóle jestem? Pokojów jest dość sporo, i z każdego słychać krzyki, syk krwi czy łamanie kości. Czułem się jak w raju, ale jednak to nie moje miejsce.
Nie mam żadnej mapy, nawet wskazówki, żeby się stąd wydostać. Większość drzwi jest zabarykadowanych lub zniszczonych. Nic nie jest poopisywane. No ku*wa nic nie moge zrobić, więc jedyne co mi zostało to iść przed siebie. Nagle coś słysze, coś co biegnie w moją strone. To coś drze morde, chyba chce mnie zabić i zjeść (no to już wiem, że jestem u pojebanych kanibali...) wyciągam skalpel i wbijam mu prosto między oczy. Ma się to wyczucie. To był jakiś człowiek. Ups. Po korytarzu się nie biega. (jak to mówili w szkole do której nie chodziłem.) Chodziłem tak już w pizdu czasu, aż wreszcie znalazłem drzwi wyjściowe. Wychodząc przed drzwi zauważyłem, że aby wyjść dzieli mnie jeszcze kawałek drogi, bo była jeszcze dość spora brama. Po całym podwrórku walały się ludzkie truchła. Z fonttan zamiast wody sykała krew. Do tego krajobrazu dochodziła jeszcze pełnia księżyca. Szczerze mówiąc, podoba mi się tu. Ale co jak co, muszę odnaleźć Jeff'a. Ale nawet nie wiem w jakiej jestem miejscowości czy może nawet kraju. Nie wiedziałem gdzie go mogę znaleźć, nic. A nie wiem jak tymbardziej się tutaj znalazłem. No to ruszam, coś czuje, że w długą droge.----
No i jak? ^^
Podoba się dalszy ciąg? :)
CZYTASZ
Eyeless Jack
FanfictionEyeless Jack. Uważany jest za "przydupasa" Jeffa. Może spotka kogoś wyjątkowego. I może ktoś mu tą osobe odbierze. Przekonajcie się sami. Zapraszam Suzue950 :)